Dopal.org - Forum Dyskusyjne o Używkach i RC
Wielki przekręt SSRI - jak branie antydepresantów może Cię zabić cz. 1 - Wersja do druku

+- Dopal.org - Forum Dyskusyjne o Używkach i RC (https://dopal.org)
+-- Dział: Na temat używek (https://dopal.org/forumdisplay.php?fid=7)
+--- Dział: Ogólne dyskusje o RC (https://dopal.org/forumdisplay.php?fid=9)
+--- Wątek: Wielki przekręt SSRI - jak branie antydepresantów może Cię zabić cz. 1 (/showthread.php?tid=209)

Strony: 1 2 3 4 5


Wielki przekręt SSRI - jak branie antydepresantów może Cię zabić cz. 1 - voice.of.voiceless - 15.04.2022

przedstawiam Wam tłumaczenie publikacji naukowej Anthonego Colpo na temat SSRI

https://anthonycolpo.com/the-great-ssri-scam-how-taking-anti-depressant-drugs-can-kill-you-part-1/

za tłumaczenie odpowiada Szanowny Horsii

Jeśli nie lubisz ciętego języka, ten artykuł może nie być dla ciebie.

Przez lata nie pisałem zbyt wiele artykułów o lekach antydepresyjnych. Powód jest banalny: To nie było nic, co mnie wtedy interesowało. A szczerze mówiąc, uważam, że pomysł rozwiązania tak złożonego i skomplikowanego problemu psychologicznego, jakim jest depresja, poprzez codzienne łykanie tabletek, jest kompletnie absurdalny. Tak zwana teoria "chemicznej nierównowagi" w depresji jest absolutną farsą i bzdurą wymyśloną przez "Big Pharmę" bajką stworzoną tylko i wyłącznie po to, by sprzedawać produkt za niebotyczne ceny. Do dziś nikt - powtarzam, ale to nikt - nie przedstawił niczego, co choćby w ogóle przypominało dowód na istnienie nonsensownej teorii "chemicznej nierównowagi".

Mój brak zainteresowania tą grupą leków ostatnio się zmieniło - i to bardzo poważnie. Miałem okazję być świadkiem, jak ktoś, kogo znam blisko, przechodził przez czyste piekło na leku SSRI znanym jako fluwoksamina. Zmiany w jego wyglądzie i zachowaniu podczas przyjmowania fluwoksaminy były przerażające, jakby to była zupełnie inna osoba.
Nazwijmy tę osobę Adriano. Poniżej przedstawiamę przerażające doświadczenia Adriano związane z przyjmowaniem SSRI, po których opublikowane zostały badania, potwierdzające tezę, iż leki antydepresyjne dramatycznie zwiększają ryzyko samobójstwa i często powodują - tak, powodują - depresję, lęk, manię, pobudzenie, bezsenność, agresję, impulsywność i szczególnie przerażający stan znany jako akatyzja.
Po tym, jak byłem świadkiem przerażającej męki Adriano, natychmiast zacząłem przyglądać się badaniom nad antydepresantami, szczególnie nad ich szeroko rozpowszechnionymi odmianami, znanymi jako selektywne inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny (SSRI).
To, co odkryłem, naprawdę mnie zszokowało - te leki to niebezpieczny syf, tyle wystarczy powiedzieć.



Antydepresanty: Zmieniają psa w ziejącego ogniem demona

Z powodów, które wkrótce staną się oczywiste, postaram się opowiedzieć historię Adriano w sposób, który zminimalizuje szanse na jego identyfikację. Powiedzmy, że Adriano nie miał łatwego życia. Kilku jego znajomych z dzieciństwa i młodości, którzy dorastali w podobnych warunkach, popełniło samobójstwa, przedawkowali narkotyki i zapadli na choroby psychiczne.

Ostatnie lata wystawiły jednak Adriano na ciężką próbę, co odbiło się na jego psychice. Energiczny chłopak, którego pozytywna energia udzielała się całemu jego otoczeniu, zaczął popadać w przygnębienie i wycofanie. Prowadzący lekarz Adriano, coraz bardziej zaniepokojony tą całą zmianą, wielokrotnie próbował nakłonić swojego pacjenta do przyjmowania leków antydepresyjnych. Już w 2010 roku przepisał Adriano antydepresant o nazwie Lexapro (escalitopram), po tym, jak Adriano przeżył trudny dla niego okres, ale brał go niecały tydzień. Lexapro niemal natychmiast zamieniło Adriano w zombie. W ciągu kilku dni od zażycia czuł się tak, jakby wszystkie emocje zostały wyssane z jego ciała. "Nie byłem szczęśliwy, nie byłem smutny, byłem po prostu pozbawiony wszelkich emocji" - wspomina Adriano. Ponieważ Adriano - przebojowy Włoch - nie miał ochoty iść przez życie z osobowością i pasją betonowej płyty, natychmiast przestał brać Lexapro.
Podobnie jak ja, Adriano jest osobą bardzo aktywną, przywiązującą dużą wagę do zdrowia i kondycji fizycznej. W związku z tym, Adriano nigdy nie stosował nielegalnych środków odurzających. Nigdy. W ogóle, Adriano uważa, że "twardy narkotyk" to ciemne ale. Nawet jeśli chodzi o leki wydawane na receptę, Adriano niechętnie sięga po nie, chyba że naprawdę uważa je za niezbędne.
Dlatego tym razem lekarz Adriano miał naprawdę dużo pracy. Lekarzem, który tym razem reklamował Adriano jako "antydepresant", był maleinian fluwoksaminy, znany również jako Luvox.

Po szczególnie płomiennym przemówieniu, w którym lekarz opowiedział Adriano o wszystkich wspaniałych rzeczach, jakie "bardzo bezpieczna" fluwoksamina może dla niego zrobić, jak wyleczy go z "braku równowagi chemicznej", wyrówna jego nastrój, poprawi samopoczucie, sprawi, że będzie myślał jasno, poczuje się znacznie lepiej i zmieni go w międzynarodowy symbol seksu, uwielbiany przez miliony pięknych, dyszących kobiet na całym świecie, Adriano w końcu ustąpił. Dobra, jego lekarz nigdy nie wspomniał o symbolu seksu, ale z pewnością sprawił, że fluwoksamina brzmiała jak najbliższa seksowi pigułka.

Alarm podniesiony został niemalże natychmiast po tym, jak Adriano niechętnie zgodził się na rozpoczęcie przyjmowania fluwoksaminy.
"Prawdopodobnie poczujesz mdłości, gdy zaczniesz ją przyjmować" - powiedział lekarz. "To dobry znak."
"Zwymiotowanie to dobry znak? Jesteś poważny?" - odparł Adriano.
"To znaczy, że działa."
"Nie, to znaczy, że jest mi niedobrze".

Lekarz upierał się, ale Adriano pozostawał całkowicie nieprzekonany, że złe samopoczucie i chęć zwymiotowania może być czymś dobrym. Zaproponował więc lekarzowi kompromis: Zacznie od przyjmowania połowy dawki początkowej dla dorosłych (dawka "terapeutyczna" fluwoksaminy dla dorosłych wynosi od 100 do 300 mg dziennie). Wziął tabletki 100mg, przekroił je na pół i zażywał 50mg dziennie. Gdy Adriano poczuł się lepiej, spróbował pełnej tabletki. Jeśli po niej robiło mu się niedobrze, zmniejszał dawkę i próbował ponownie w późniejszym czasie.

Lekarz się zgodził, więc Adriano poszedł zrealizować receptę. Zrobił dokładnie to, co obiecał: Każdej nocy brał 50 mg, a po pewnym czasie zaczął stosować 100 mg. Ale za każdym razem, gdy Adriano próbował dawki 100 mg, następnego dnia czuł mdłości. Jego lekarz mógł być przekonany, że mdłości to dobra rzecz, ale dla kogoś, kto dużo ćwiczył i musiał jeść jak koń, żeby utrzymać wagę, mdłości przez cały dzień były katastrofą.
Już przy dawce 50 mg Adriano zauważył, że jego apetyt, który normalnie jest ogromny, zaczął się zmniejszać. Nie mógł jeść tylu posiłków dziennie, a w porze posiłków nie był w stanie przełknąć tak dużej ilości jedzenia, jak wcześniej. Dla osoby ćwiczącej pod dużym napięciem i z dużym przebiegiem, jak Adriano, nie było to dobre zjawisko.
Trwało to przez wiele miesięcy. Fluwoksamina osłabiła apetyt, ale nie wpłynęła pozytywnie na jego stan psychiczny.
W języku współczesnej psychologii popularnej, można to nazwać "sytuacją przegraną".


Ze złego na jeszcze gorsze
Na początku listopada Adriano otrzymał dotkliwy cios finansowy, wynikający z całkowicie niesprawiedliwej decyzji, na którą nie miał żadnego wpływu. Adriano nie zrobił nic złego, ale wysoko opłacany pracownik złego, bezdusznego przedsiębiorstwa, znanego jako Stan Południowej Australii, najwyraźniej nie dał za wygraną. Kiedy jesteś u władzy, możesz mieszać w życiu ludzi, nie ponosząc żadnych konsekwencji.
Dla kogoś, kto z trudem dostrzegał w życiu pozytywy, było to katastrofalne w skutkach. Adriano zaczął postrzegać świat jako miejsce wybitnie nieprzewidywalne i niesprawiedliwe, w którym nic nigdy nie działało na jego korzyść. Jego rodzina i przyjaciele robili wszystko, aby przekonać go, że jest inaczej, ale to ostatnie wydarzenie nie do końca pomogło im w tej sprawie.

Adriano zaczął kompletnie tracić panowanie nad sobą. To znaczy - się załamał. Na szczęście, jedną z osób, do których wysłał tej nocy wiadomość o złych wieściach, był jego lekarz, który natychmiast wskoczył do swojego samochodu, odebrał Adriano i zabrał go do kawiarni, gdzie usiedli i rozmawiali. I rozmawiali. I jeszcze więcej.

Bardzo mądrze, pozwolił Adriano pić tej nocy tylko bezkofeinową.

Znajdź pracę, doprowadź się do szaleństwa
W tym samym czasie, w którym podjęto tę trudną decyzję finansową, Adriano rozpoczął nową pracę. Czy kiedykolwiek zdarzyło ci się zaczynać nową pracę, gdy twoje życie jest w rozsypce, a zdrowy rozsądek jest na skraju wytrzymałości?
To nie jest przyjemne, jak powie Ci Adriano. Rzeczywiście, życie Adriano miało wkroczyć na zupełnie nowy poziom dramatyzmu. A fluwoksamina miała odegrać w nim główną rolę.

Fobia społeczna: Kiedy przedstawianie się staje się koszmarem

Niektórzy ludzie uważają, że terminy takie jak "lęk społeczny" czy "fobia społeczna" to tylko nędzne pop-psychologiczne hasła używane do opisania pseudo warunków, które tak naprawdę nie istnieją. Do tych ludzi mówię tak: Wyciągnijcie głowy z dupy. Lęk społeczny jest prawdziwy jak swędzenie dżokeja, a w listopadzie 2018 roku Adriano doznał jego potężnej dawki (lęku społecznego, który jest, a nie swędzenia dżokeja).

Jego nowa praca wiązała się z sześciotygodniowym szkoleniem, po którym on i jego koledzy mieli zacząć odbierać połączenia na żywo w call center. Rano, pierwszego dnia szkolenia, wykładowca poprosił wszystkich uczestników o przedstawienie się i opowiedzenie czegoś o sobie. Gdy tylko wykładowca to powiedział, serce Adriano zaczęło bić szybciej. Gdy nadeszła jego kolej, serce waliło mu jak bęben. 

"Co się ze mną dzieje?" - pomyślał sobie Adriano.
Muskularny Adriano stawiał czoła i walczył z facetami dwa razy większymi od siebie bez mrugnięcia okiem, ale tutaj był absolutnie przerażony myślą, że będzie musiał po prostu przedstawić się swoim nowym kolegom z klasy.

"To było po prostu pojebane" - wspomina Adriano.

I zanim się poprawi, będzie o wiele gorzej.
Wielu ludzi, gdy życie daje im w kość, staje się emocjonalna, pyskata, konfrontacyjna i wyładowuje swoją frustrację na innych. Adriano ma tendencję do robienia czegoś zupełnie przeciwnego. Zamyka się w sobie, zamyka się w swojej skorupie i cichnie, próbując poradzić sobie z wewnętrznym niepokojem. Ten proces wycofywania się nazywany jest "odrętwieniem", czyli podświadomą próbą stłumienia bólu emocjonalnego, który jest nieodłącznym elementem depresji.

Ci, którzy znają Adriano, z łatwością potwierdzą, że jest on przyjaznym, uprzejmym i empatycznym człowiekiem. Ci, którzy go nie znają, a spotykają go w stanie odrętwienia, szybko mogą odnieść mylne wrażenie. Po prostu zakładają, że jest on zdystansowany i nieprzyjazny, a nawet nadęty i arogancki. Nie pomaga też pokerowa mina Adriano, który zachowuje zimną krew, gdy sprawy naprawdę go dotykają.

I tak w momencie, gdy Adriano powinien być wmieszany w towarzystwo swoich nowych kolegów, zamiast tego zachowuje się jak agent CIA. Na szczęście, niektórzy z jego nowych kolegów nie dali się tak łatwo zniechęcić i podjęli wysiłek, by z nim porozmawiać - za co Adriano był im naprawdę wdzięczny.


Traumatyczne retrospekcje

Pewnego ranka, grupa Adriano miała prezentację na temat przemocy domowej. Kiedy wykładowcy rozpoczęli swoją prezentację, powiedzieli, że jeśli temat jest dla kogoś zbyt bliski, może zrezygnować z udziału w spotkaniu.
Zgadnijcie, kto pierwszy pękł?
Tak, Kalabryjski Człowiek Lodu: Adriano.

Stało się to podczas krótkiego, 4-minutowego nagrania wideo przedstawiającego scenę przemocy domowej. W nagraniu wystąpił obelżywy dupek terroryzujący swoją żonę i dzieci. Kawałek, który naprawdę złamał Adriano to była scena, w której udręczona żona służyła jej jebanemu męża, podając posiłek. Posiłek ten, jak się okazuje, nie przypadł mężowi do gustu. I tak, aby wyrazić swoje niezadowolenie, i potwierdzić, jakim był kompletnym gnojkiem, wyciągnął talerz z jedzeniem przed nią i ich dziećmi dla dramatycznego efektu - a potem pozwolił mu upaść na podłogę.

Nie będę się zagłębiał w szczegóły, dlaczego właśnie ta scena odblokowała Adriano adrenalinę. Nie będę też rozwodził się nad tym, dlaczego przemoc domowa tak łatwo wciska mu się w palec. Powiedzmy, że Adriano doskonale zna zachowanie agresywnych kutasów i blizny, jakie te larwy pozostawiają na swoich partnerach i dzieciach.

Kiedy Adriano zobaczył tę scenę, od razu zapragnął wskoczyć na ekran i wydłubać oczy maltretującemu go mężowi. Tak, Adriano wie, że to była tylko rekonstrukcja, a wszyscy ludzie w tej scenie byli płatnymi aktorami. Jednak w tamtym momencie, scena ta była dla Adriano jak najbardziej realna.

Sprawiła, że zadrżał.

Życie uwielbia cię kopać, gdy jesteś na dnie

Adriano ma psa, którego bardzo kocha i traktuje jak króla. Kilka tygodni po rozpoczęciu szkolenia, Adriano musiał zabrać swojego rozpieszczonego pupila do weterynarza na rutynowy zabieg dentystyczny. Wcześnie rano podrzucił psa do gabinetu weterynaryjnego, a następnie udał się do pracy. Podczas lunchu włączył swój telefon i natychmiast otrzymał telefon od weterynarza.

"Jak on się czuje?", zapytał Adriano, oczekując, że weterynarz potwierdzi, że wszystko poszło dobrze.
Wieści nie były dobre. Podczas usuwania wapnia ze szczęki psa (co jest częstym zjawiskiem u starszych psów), weterynarz zauważył podejrzanie wyglądającą narośl w dolnej szczęce psa. Weterynarz już wcześniej widział takie narośla, a rokowania były prawie zawsze złe.
Wyglądało na to, że pies Adriano ma raka.
Adriano poczuł się tak, jakby właśnie dostał kijem baseballowym w głowę. Żołądek zaczął mu burczeć. W stanie półszoku i z trudem zbierając myśli, natychmiast spakował swój na wpół zjedzony lunch, wziął resztę ekwipunku i ruszył w stronę samochodu.

"Wszystkie te inne gówna, a teraz jeszcze mój pies?!", myślał Adriano, jadąc do domu. "No dalej, tylko nie mój pies!?!"
Na szczęście, to była jedna gówniana sytuacja, która w końcu miała pozytywny wynik: Tydzień, seria badań i $2500 później, potwierdzono, że podejrzanie wyglądający guz był w rzeczywistości łagodny. Jednak w ciągu tego tygodnia, kiedy Adriano czekał na wyniki badań, był bardzo zmartwiony.


Katastrofalna decyzja

Adriano najwyraźniej przeżywał ciężkie chwile. Nie potrafił sobie z tym poradzić. Chciał nawiązywać kontakty z kolegami z klasy, z których większość wydawała się być naprawdę miłymi ludźmi, ale jednocześnie czuł potrzebę wycofania się. A jego system nerwowy wydawał się być nieustannie pod napięciem. Był to poważny problem, ponieważ za kilka tygodni miał być na żywo przez telefon i odbierać trudne rozmowy. Mógł się spodziewać telefonów od ludzi w ciężkiej sytuacji finansowej, ludzi z problemami uzależnień i ofiar przemocy domowej. Aby móc spokojnie i pewnie odbierać takie telefony, Adriano musiałby dać z siebie wszystko.

Ale w tym momencie czuł, że daleko mu do klasy A.
Adriano wrócił więc do swojego lekarza i opowiedział mu o swoim rosnącym niepokoju. Fluwoksamina w dawce 50 mg, którą przyjmował każdego dnia, nie robiła absolutnie nic, by mu pomóc.
Lekarz od razu zasugerował to samo, co wielu innych lekarzy: Zwiększyć dawkę SSRI.
"Adriano," powiedział lekarz, "musisz zwiększyć dawkę fluwoksaminy. Dawka początkowa dla dorosłych wynosi 100mg. Ty bierzesz tylko 50mg, co jest dawką pediatryczną! Jak, jak dla dzieci!"
Adriano zgodził się więc na coś, czego będzie żałował do końca życia: zgodził się na zwiększenie dawki do 100mg. Przyrzekł, że będzie walczył z mdłościami i uparcie trzymał się dawki 100mg, aż zacznie mu pomagać.

I tak rozpoczął się przerażająco szybki poślizg Adriano na terytorium samobójstwa.

Krótka, ciemna droga do piekła

Jedną z charakterystycznych cech depresji jest bezustanny negatywizm. Niszczycielskie, autodestrukcyjne, negatywne myśli stają się twoim stałym towarzyszem. I po prostu nie chcą odejść. Są z tobą, kiedy budzisz się rano, dręczą cię przez cały dzień i wciąż tam są, kiedy próbujesz zasnąć w nocy.

Kiedy jesteś przygnębiony, nie zastanawiasz się nad dobrymi rzeczami w swoim życiu: Twoje doskonałe zdrowie fizyczne, wspierająca rodzina, wspaniali przyjaciele, piękne zwierzęta domowe. Żadna z tych rzeczy nawet się nie rejestruje. Zamiast tego, zaczynasz rozwodzić się nad każdą rzeczywistą lub postrzeganą porażką, niedociągnięciem i rozczarowaniem, które kiedykolwiek dotknęło twoje życie.

Pouczający przykład tego dezintegrującego duszę sposobu myślenia można znaleźć w niedawnej i strasznie smutnej śmierci Anthony'ego Bourdaina, szefa kuchni. Na pierwszy rzut oka, Bourdain wydawał się żyć jak marzenie. "Miał wszystko. Sukces poza jego najśmielszymi marzeniami. Pieniądze ponad jego najśmielsze marzenia" - powiedziała matka Bourdaina, Gladys. Był celebrytą z racji prowadzenia popularnego serialu telewizyjnego, w którym podróżował po całym świecie, spotykał ciekawych ludzi i próbował pysznych lokalnych potraw. Wydawał się utalentowanym, sympatycznym facetem. Spotykał się z włoską aktorką, Asią Argento, prawie 20 lat młodszą od niego.

Ale wtedy, 8 czerwca 2018 roku, przyszła szokująca wiadomość. Bourdain został znaleziony martwy w swoim pokoju hotelowym; powiesił się w łazience. Bourdain podobno "był w mrocznym nastroju" na kilka dni przed śmiercią. Następnie pojawiły się zdjęcia, zrobione przed śmiercią Bourdaina, na których Argento zabawia się z francuskim dziennikarzem.

Bourdain, jak przypuszczam, zmarł ze złamanym sercem.

zm. Anthony Bourdain

Jestem pewien, że Bourdain, ze swoim statusem celebryty i jego wojażami po całym świecie, nie miałby trudności ze znalezieniem atrakcyjnego - i nieskończenie bardziej godnego - zastępstwa dla Argento. Ale w swoich ostatnich dniach, Bourdain nie widziałby tego w ten sposób. Kiedy jesteś w depresji, ogarnia cię duszące poczucie beznadziei i rozpaczy. Wydaje się, że nic nigdy nie idzie dobrze. Zaczynasz się zastanawiać, jaki jest sens twojego życia i zastanawiasz się, dlaczego, do cholery, w ogóle tu jesteś. Pamiętasz wszystkie nadzieje i marzenia, które miałeś, kiedy byłeś młodszy, i patrzysz na to, gdzie teraz jest twoje życie. Zaczynasz życzyć sobie, żebyś mógł iść spać w nocy i nigdy nie musieć się budzić.

Żadnych więcej frustracji, żadnych więcej rozczarowań, żadnych więcej zdrad, żadnych więcej kłopotów, żadnych więcej rachunków, żadnych więcej bzdur.

Zaczynasz myśleć o samobójstwie.
I właśnie w tym momencie leki antydepresyjne stają się bardzo, bardzo niebezpieczną propozycją.

SSRI zwiększają ryzyko samobójstwa
Pomimo wszystkich bzdur, którymi lekarze, firmy farmaceutyczne i kompleks medyczno-przemysłowy karmili nas przez lata, rzeczywistość dotycząca leków antydepresyjnych, a zwłaszcza leków SSRI, jest taka, że zwiększają one ryzyko samobójstwa. Oto link do badań:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC549110/pdf/bmj33000396.pdf
Pozwólcie, że powtórzę to jeszcze raz:

Przyjmowanie tak zwanych "antydepresantów" zwiększa ryzyko samobójstwa. Osoby przyjmujące te leki są bardziej skłonne do podjęcia próby samobójczej niż osoby z podobną depresją, które przyjmują placebo.

Firmy produkujące leki SSRI doskonale wiedzą, że zwiększają one ryzyko samobójstwa. Na przykład, sekcje "Ostrzeżenia i środki ostrożności" w ulotce dołączonej do opakowania fluwoksaminy ostrzegają: link do ulotki

https://www.accessdata.fda.gov/drugsatfda_docs/label/2011/022033s003lbl.pdf

"Pogorszenie stanu klinicznego/ryzyko samobójstwa: monitorować pod kątem pogorszenia stanu klinicznego myśli/ zachowań samobójczych, szczególnie w początkowych miesiącach terapii i w czasie zmiany dawki".
"Wszyscy pacjenci leczeni lekami przeciwdepresyjnymi z jakiegokolwiek wskazania powinni być odpowiednio monitorowani i uważnie obserwowani pod kątem pogorszenia stanu klinicznego, myśli samobójczych i nietypowych zmian w zachowaniu, szczególnie w ciągu kilku początkowych miesięcy terapii lekiem lub w czasie zmian dawki, zarówno zwiększania, jak i zmniejszania."

W ulotce nie ma danych z badań, które pokazałyby, o ile fluwoksamina zwiększa ryzyko samobójstwa (nie martwcie się, ja to zrobię), a ostrzeżenia te są ukryte w masie drobnego druku, którego większość pacjentów i, jestem przekonany, większość lekarzy nigdy nie czyta (lekarz Adriano nie czytał).
Mamy więc klasę leków, które są bezustannie promowane i przepisywane jako panaceum na depresję i lęk, ale w rzeczywistości zwiększają ryzyko samobójstwa.

Powiedziałbym, że jest to poważny problem.

Ale nadrzędnym priorytetem kartelu farmaceutycznego jest zarabianie pieniędzy, a nie robienie tego, co słuszne dla chorych i bezbronnych ludzi. Przez miejsce miały lata monumentalne wysiłki do bagatelizowania bardzo realne zwiększone ryzyko samobójstwa nadane przez leki antydepresyjne, takie jak SSRI. Wysiłki te wykraczały daleko poza wykorzystywanie naukowców do pisania korzystnych recenzji SSRI, pełnych idiotycznych uzasadnień; wiązały się one z jawnym oszustwem. Niekorzystne badania zostały stłumione i wstrzymane przed publikacją, a wiele z danych dotyczących SSRI, które zostały "zrecenzowane" i opublikowane, zostało zmanipulowanych i sfabrykowanych.

Zwiększone ryzyko samobójstwa związane z zażywaniem SSRI wśród nastolatków i młodych dorosłych jest tak wyraźne, że nawet firmy farmaceutyczne i finansowani przez nie moralnie upadli badacze nie byli w stanie zmasakrować danych na tyle, by je ukryć. W związku z tym, obecna oficjalna linia partii jest taka, że SSRI mogą zwiększać ryzyko samobójstwa w tej grupie demograficznej, ale nie zwiększają go u osób w średnim wieku i faktycznie zmniejszają ryzyko samobójstwa u osób powyżej 65 roku życia.

Gówno prawda.

Jestem tu po to, aby powiedzieć wam, że zwiększają one ryzyko samobójstwa we wszystkich grupach wiekowych. Bądźcie pewni, że wkrótce omówię badania, które to potwierdzą.
Im bardziej przyglądam się lekom antydepresyjnym, tym bardziej zdaję sobie sprawę, że są one takie same jak statyny: Bezużyteczne, toksyczne gówno przebrane za "cudowne leki".


Cudowne leki: Bierzesz je, a potem zastanawiasz się, co się odjebało
Myśli samobójcze są powszechne wśród osób cierpiących na depresję. Jednak osoby cierpiące na depresję są często zbyt przygnębione i brakuje im motywacji do działania w myślach samobójczych.

Kiedy jednak pacjenci ci zaczynają przyjmować leki antydepresyjne, sprawy mogą szybko przybrać gorszy obrót. Dzieje się tak dlatego, że leki antydepresyjne - w przeciwieństwie do ich powszechnego wizerunku jako leków, które pozostawiają człowieka spokojnym i otępiałym - u wielu osób mają działanie stymulujące. Zamiast zmniejszać niepokój, leki te mogą powodować rozdrażnienie, pobudzenie, a nawet manię.

Jak zauważa ulotka dołączona do opakowania fluwoksaminy:

"Następujące objawy, niepokój, pobudzenie, napady paniki, bezsenność, drażliwość, wrogość, agresywność, impulsywność, akatyzja (niepokój psychoruchowy), hipomania i mania, były zgłaszane u pacjentów dorosłych i dzieci leczonych lekami przeciwdepresyjnymi z powodu dużych zaburzeń depresyjnych, jak również z innych wskazań, zarówno psychiatrycznych, jak i niepsychiatrycznych. Chociaż nie ustalono związku przyczynowego między pojawieniem się takich objawów a pogorszeniem depresji i/lub pojawieniem się impulsów do czynów samobójczych, istnieją obawy, że takie objawy mogą stanowić prekursory pojawiającej się samobójczości."

Widzicie te wszystkie objawy, które podkreśliłem? Adriano cierpiał na każdy z nich w trakcie przyjmowania fluwoksaminy i/lub podczas przejażdżki rollercoasterem, która nastąpiła po zaprzestaniu jej przyjmowania.
A więc kiedy podajesz SSRI komuś, kto myśli o samobójstwie, a teraz jest w stanie "podsłuchiwania", pobudzony, impulsywny, a może nawet maniakalny, zasadniczo rzucasz paliwo na ogień.
Taka osoba jest teraz o wiele bardziej skłonna do działania zgodnie ze swoimi samobójczymi impulsami.


Czwartek trzynastego

13 grudnia 2018 roku, był drugim ostatnim dniem szkolenia w nowej pracy Adriano; w następnym tygodniu, on i jego koledzy mieli przejść na żywo przez telefony. Był trochę zdenerwowany, ponieważ nie czuł, by szkolenie odpowiednio przygotowało go do tego, co miało nastąpić. Kilku kolegów z klasy Adriano miało podobne odczucia (i jak potwierdziły późniejsze wydarzenia, mieli rację). Wszyscy chcieli dobrze wykonać swoją pracę, ale obawiali się, czy szkolenie, które otrzymali, jest wystarczające.

Stan emocjonalny Adriano był zmienny. Jednego dnia czuł się dobrze, a następnego był w dołku. Czwartek był jednym z takich dni. Dzień zaczął się dość niewinnie, ale gdy Adriano zaczął wracać do domu, poczuł, że jego nastrój szybko się obniża. Wrócił do domu i szybko pogrążył się w myślach, które teraz opisuje jako najczarniejsze sześć godzin w swoim życiu.

"To było straszne" - mówi Adriano - "i pojawiło się właściwie znikąd. Intensywność mojej rozpaczy, żywość, z jaką wspominałem wszystkie swoje największe frustracje i rozczarowania, przytłaczające i miażdżące poczucie samotności i izolacji, nie przypominały niczego, czego wcześniej doświadczyłem. Tamtej nocy całkowicie porzuciłem nadzieję i nie mam wątpliwości, że gdybym miał pod ręką broń, nie byłoby mnie tu dzisiaj. Tamtego wieczoru, zakopanie kawałka ołowiu w moim mózgu wydawało mi się o wiele łatwiejszą i atrakcyjniejszą opcją niż kontynuowanie życia."

Na szczęście Adriano nie miał pod ręką broni.
Myślał nawet o powieszeniu się, ale nie miał odpowiedniej długości liny, a knajpa została już dawno zamknięta na wieczór.

I dzięki Bogu za to.

Jakimś cudem, Adriano udało się tej nocy zasnąć bez większych trudności. Może po prostu był zbyt wyczerpany emocjonalnie, by nie móc zasnąć.

Kiedy Adriano obudził się następnego ranka, poczuł się lepiej. Znacząco lepiej. Jednak mrożące krew w żyłach przeżycia poprzedniej nocy sprawiły, że był całkowicie oszołomiony i cały się trząsł. W ciągu kilku godzin, przeszedł od 0 do 100 - nie, niech będzie 300. Następnego ranka, prawie znowu był na zero.

Adriano był pod wrażeniem tego, jak szybko przeszedł od stanu względnie dobrego, do chęci wycofania się z życia.
Tego ranka Adriano wziął się do pracy i gdy tylko pojawił się lider jego zespołu, zapytał, czy mogliby porozmawiać na osobności. Adriano wyjaśnił, co wydarzyło się poprzedniej nocy, a lider zespołu widział, że Adriano wciąż się trzęsie. Lider zespołu udowodnił, jak wspaniałą i nieosądzającą osobą jest, słuchając Adriano, rozmawiając z nim i dodając mu otuchy. Powiedział coś, co natychmiast podniosło Adriano na duchu: Powiedział, że Adriano jest jednym z kilku członków klasy, których uznał za przyszłych floorwalkerów. Są to ludzie, którzy chodzą po pokoju wezwań, uzbrojeni w tablet i udzielają pomocy tym, którzy utknęli na szczególnie trudnych wezwaniach. "Masz umiejętność rozkładania skomplikowanych informacji na czynniki pierwsze i przedstawiania ich w sposób, który ludzie mogą łatwo zrozumieć" - powiedział kierownik zespołu. "Obserwowałem klasę, kiedy mówisz; wszyscy zatrzymują się i słuchają tego, co masz do powiedzenia. Byłbyś świetnym floorwalkerem".

Wow, pozytywne wzmocnienie! Adriano dawno tego nie doświadczył.
To bardzo podniosło go na duchu i przez resztę piątku, a także przez cały weekend, czuł się całkiem dobrze.
Mimo pozytywnego bodźca, jakim był lider zespołu, Adriano nadal czuł się roztrzęsiony i miał przyspieszone bicie serca. W sobotni wieczór, po wypełnieniu obowiązków domowych, położył się do łóżka, zapominając o przyjęciu codziennej dawki fluwoksaminy. Kiedy w niedzielę drżenie i trema nie ustąpiły, Adriano zażył wieczorem 200 mg, aby zrekompensować pominiętą w sobotę dawkę.

Nadszedł wielki dzień: poniedziałek, pierwszy dzień, w którym Adriano i jego koledzy zaczęli przyjmować telefony na żywo. Był to z pewnością ciężki dzień. Ale jednocześnie nie było tak źle, jak Adriano myślał. Dzięki pomocy floorwalkera, był w stanie bez problemu odbierać i przetwarzać połączenia.

Wszystko to sprawiło, że towarzyszące temu objawy fizyczne Adriano stały się prawdziwą zagadką. Przez cały dzień drżał, a jego serce wściekle biło. Miał wrażenie, że jego przepustnica jest zablokowana. W przerwach na herbatę i lunch Adriano musiał ukrywać przed kolegami trzęsące się dłonie. Nie trzeba dodawać, że te fizyczne objawy były nieproporcjonalne do tego, jak czuł się psychicznie. Jego umysł wydawał się być spokojny o to, co działo się w call roomie, ale ciało zachowywało się tak, jakby właśnie stanęło naprzeciwko stado tygrysów szablozębnych.

I tak w poniedziałek wieczorem Adriano zażył od 200 do 300mg fluwoksaminy. Nie jest w stanie powiedzieć na pewno, jaką dawkę; zamierzał wziąć 200mg, ale kiedy poszedł wziąć drugą tabletkę, nie mógł sobie przypomnieć, czy wziął już 1 czy 2 tabletki. To był kolejny niepokojący efekt fluwoksaminy; po rozpoczęciu jej zażywania, z zagmatwaną psychiką Adriano zaczął doświadczać dziwnych epizodów zapomnienia i roztargnienia.
Sądząc po tym, jak się czuł we wtorek, Adriano najprawdopodobniej zażył 300mg. Jego oczy były podpuchnięte, gdy wstał rano, a gruczoły chłonne w gardle były spuchnięte. Jego ręce nadal się trzęsły, a serce przyspieszało przez cały dzień. Miał też najsilniejsze mdłości, które utrzymywały się przez cały dzień.
W tym momencie Adriano zdał sobie sprawę z tego, co robi z nim fluwoksamina. Nie miał żadnych z tych objawów przed rozpoczęciem przyjmowania leku, a wszystkie te objawy nasilały się wraz ze wzrostem dawki. W tym momencie nie trzeba było być naukowcem, żeby dostrzec związek przyczynowo-skutkowy.
Z obrzydzeniem Adriano odstawił fluwoksaminę. Zimny indyk - cold turkey. We wtorek wieczorem, nie przyjął zaplanowanej dawki i od tamtej pory nie zażywał fluwoksaminy.
Zamiast tego, kiedy wstał w środę rano, napełnił wannę gorącą wodą i wsypał do niej sole Epsom oraz zieloną herbatę. Rany, jak dobrze było się położyć w tej gorącej kąpieli, zrelaksować i pozwolić swojemu umysłowi błądzić. Po tak relaksującym początku, środa okazała się dla Adriano całkiem udanym dniem; drżenia i przyspieszone bicie serca prawie całkowicie ustąpiły.
Adriano myślał, że jego problemy związane z przyjmowaniem SSRI zostały definitywnie rozwiązane.
Ale mylił się. Strasznie.


Odstawienie SSRI: Rollercoaster z piekła rodem
Każdy, kto wie cokolwiek o lekach antydepresyjnych, wie, że nie powinno się ich odstawiać od razu. Ale dokładnie to zrobił Adriano. Był tak zdegustowany tym, co zrobiła z nim fluwoksamina, tak zdenerwowany skutkami ubocznymi i tak zły, że dał się przekonać lekarzowi do jej przyjmowania, że chciał jak najszybciej pozbyć się jej z organizmu i z życia.
SSRI i inne antydepresanty są sprzedawane w oparciu o fantazyjną teorię, że kiedy cierpisz na depresję, to cierpisz z powodu braku równowagi chemicznej. Jest to bezsensowna teoria bez podstaw naukowych, która jednak została przyjęta przez medycynę jako fakt.

Powiem ci, co powoduje brak równowagi chemicznej: nagłe odstawienie antydepresantów.
W ten sposób stajesz się podatny na nagłe zmiany w chemii mózgu, a to z kolei prowadzi do nieprzewidywalnych i niebezpiecznych skutków ubocznych.
Pierwszym z nich, który ujawnił się u Adriano, była agresja. Zniknął jego charakterystyczny stoicki spokój, a teraz zaczął nabierać cech wzburzonego pitbulla. Pierwszą i najbardziej niebezpieczną areną, na której objawiła się jego nowa, antyspołeczna postawa, była droga. "Zacząłem robić głupie, ryzykowne rzeczy na drodze" - wspomina Adriano.

Jakie ryzykowne rzeczy?

"Pewnego ranka jechałem do pracy i utknąłem za jakimś czołgającym się idiotą na prawym pasie. [Tutaj w Australii wolno poruszający się kierowcy powinni pozostać na lewym pasie]. Nie wiem, czy ten facet był jeszcze na wpół śpiący, czy był po prostu niewybrednym palantem. Wiem tylko, że powoli ruszył spod świateł, a potem beztrosko rozpędził się do 50 km/h, mimo obowiązującego ograniczenia do 60 km/h. Pozostałe dwa pasy były pełne ruchu, a ja nie mogłem znaleźć miejsca, żeby zmienić pas i go ominąć".

W normalnej sytuacji Adriano mruknąłby tylko pod nosem i poczekał na bezpieczną okazję, aby wyprzedzić kierowcę, który popełnił wykroczenie. Ale Adriano, który właśnie odstawił fluwoksaminę, nie był w normalnym stanie umysłu. Był wściekły.

I wtedy nastąpiła erupcja. Podczas gdy Adriano tkwił za Kapitanem Gówniakiem, ruch na prawym pasie został całkowicie zatrzymany przez samochód jadący przed nim, który postanowił skręcić w prawo.
Adriano stracił panowanie nad sobą. Szybko zerknął przez lewe ramię i zobaczył, że środkowy pas jest teraz wolny. Skręcił w lewo, ominął samochody na prawym pasie, po czym wbił prawą stopę w podłogę.
I zostawił ją tam.
Samochód Adriano wystrzelił do przodu, wciskając go z powrotem w fotel. Gdy turbo w samochodzie Adriano zadziałało z potężnym grzmotem, wypluło z siebie gęstą, czarną chmurę węgla, która pochłonęła ruch uliczny za nim. Po powrocie na prawy pas, samochód Adriano szybko przekroczył dozwoloną prędkość, mijając długi rząd samochodów na środkowym pasie. Oni jechali 60 km/h - Adriano musiał mieć co najmniej 100 km/h.

"Gdyby któryś z tych samochodów zjechał na mój pas ruchu" - wspomina Adriano - "trafilłbym do wieczornego wydania "Wiadomości".
"Oczyściłem samochody, a kiedy byłem już daleko na drodze, nagle sprawdziłem siebie" - mówi Adriano. "'Che cazzo fai???? [po włosku 'Co ty kurwa robisz?'] zapytałem sam siebie. To byłoby trochę trudne do obrony w sądzie!".

"Miałem wiele takich momentów 'co ty kurwa robisz?' podczas tego okresu po SSRI," mówi Adriano. "To fluwoksaminowe plugastwo sprawiło, że stałem się szokująco impulsywny. Zazwyczaj, gdy w głowie pojawiają się pierwsze oznaki głupiego pomysłu, pojawia się głos przeciwny, który szybko niszczy go za pomocą rozsądku i zdrowego rozsądku. Ale kiedy brałem fluwoksaminę, a szczególnie po jej odstawieniu, ten racjonalny głos włączał się dopiero po zrobieniu czegoś głupiego. Robiłem coś idiotycznego i irracjonalnego, a potem oprzytomniałem i myślałem "co się do cholery stało? Co ty do cholery robisz???"

"To było przerażające. To gówno z fluwoksaminą zmieniło mnie w inną osobę. I to nie dobrą."


SSRI: Sprawiają, że przeciętne kobiety wydają się piękne
Kiedy Adriano rozpoczął swoją nową pracę, został przydzielony do jednej z czterech grup szkoleniowych. Przez pierwsze sześć tygodni wszystkie cztery grupy odbywały szkolenie w sąsiadujących ze sobą salach lekcyjnych. Jedna z nich była przeszklona od sufitu do podłogi i za każdym razem, gdy Adriano przechodził obok niej, zauważał flirtującą z nim dziewczynę o oliwkowej skórze.

"Za każdym razem, gdy przechodziłem obok" - wspomina Adriano - "patrzyła na mnie uważnie i uśmiechała się".
"Nie były to uśmiechy typu 'hej tam, chciałbym cię poznać", wspomina Adriano, "były to raczej uśmiechy typu 'chciałbym cię mieć samą, rozpiąć ci rozporek i...'".
Na potrzeby tego artykułu, nazwijmy tę dziewczynę Tahini.

Z tego co Adriano widział i podsłuchał o Tahini, nie szukała ona pana Właściwego; była to dziewczyna, która chce się dobrze bawić. Tutaj, w nieokrzesanej i bardzo nieromantycznej Australii, gdzie króluje kultura "hook-up", to nic nadzwyczajnego. Kiedy dziewczyna przyjrzała się Adriano, dostrzegła jego wyrzeźbione rysy twarzy i chudą, muskularną sylwetkę, małżeństwo i dzieci były ostatnimi rzeczami, o których myślała.
Problem Tahini polegał na tym, że Adriano był zdecydowanie poza jej ligą.

Widziałem Tahini i mogę to z łatwością potwierdzić: Nie jest żadną Penélope Cruz. Trzeba przyznać, że Tahini ma ładną oliwkową skórę i ładną twarz. Ale na tym kończą się fizyczne pozytywy. Być może najmilszym sposobem, w jaki mógłbym opisać Tahini jest to, że mogłaby być całkiem atrakcyjną dziewczyną, gdyby tylko ruszyła tyłek i trochę poćwiczyła. Tyłek Tahini jest duży. Nie seksowny, latynoski "bąbelkowy tyłek", ale raczej "siedzę cały dzień i mam bardzo mało ruchu".

Pewnego dnia, Adriano złapał rzadki widok z boku na lukę między topem Tahini a linią talii jej spodni. Tę lukę wypełniał pokaźny brzuch.
"Gesù Cristo" - pomyślał sobie Adriano - "ona ma brzuszek!". Nic dziwnego, że Tahini zawsze nosiła marynarkę; nie starała się wyglądać profesjonalnie - starała się stworzyć iluzję szczupłości, nadając sztuczny zwężenie w talii.

Jako facet o ponadprzeciętnej sprawności fizycznej, który jest dumny ze swojego wyglądu, Tahini wyraźnie nie była w typie fizycznym Adriano.
Nie była też jego typem osobowości. Tahini należy do grupy etnicznej, w której kobiety, jak wynika z mojego doświadczenia, są jednymi z najbardziej chętnych uczestniczek gównianej australijskiej kultury podrywu. Jak na ironię, mężczyźni z tej grupy etnicznej często głośno wyrażają swoją pogardę dla rzekomych luźnych obyczajów seksualnych anglo-australijskich kobiet, ale wiele dziewczyn z tej grupy etnicznej absolutnie rozkwita dzięki przypadkowym podrywom. Kiedy byłem dwudziestolatkiem, zadawałem się z idiotami i chodziłem do tych ludzkich ogrodów zoologicznych znanych jako kluby nocne, miałem okazję nawiązać intymne stosunki z kilkoma dziewczynami z tej grupy etnicznej. Bez wyjątku, byłem zdumiony tym, co te dziewczyny pozwoliłyby ci zrobić - i jak szybko pozwoliłyby ci to zrobić.

A z tego, co Adriano widział i słyszał o Tahini, nie było powodu, by sądzić, że jest inaczej.
Kiedy byliśmy młodsi, mieliśmy jaja i nie mieliśmy mózgu, uważaliśmy, że takie dziewczyny to świetna wiadomość. Ale potem niektórzy z nas w naszym kręgu społecznym zaczęli dojrzewać i zaczęliśmy się zastanawiać nad wszystkimi dramatami i bólami głowy, które te dziewczyny zazwyczaj wnosiły do naszego życia. Kiedy dziewczyna pozwala ci robić rzeczy, które sprawiłyby, że zwierzę hodowlane by się zarumieniło, a wszystko to w ciągu kilku minut od poznania jej, szanse na to, że zalicza się do kategorii "szalonej suki" są bardzo wysokie.
W dzisiejszych czasach, kultura podrywu sprawia, że robi nam się niedobrze. Podobnie jak ludzie, którzy wciąż biorą w niej udział.
Nie trzeba dodawać, że Tahini nie była filiżanką herbaty Adriano. W związku z tym, nie poświęcał jej zbyt wiele uwagi.

Ale potem zrobiło się dziwnie.

Naprawdę, naprawdę cholernie dziwne.

Niedługo po tym, jak Adriano zwiększył dawkę fluwoksaminy, nagle zdecydował, że Tahini musi być jego -  nie, nie robię sobie jaj.
Nie popełnijcie błędu: Adriano ma wysokie wymagania, jeśli chodzi o kobiety. Utrzymuje się w ponadprzeciętnej formie, dba o wysoki poziom ubioru i ubioru, potrafi bez wysiłku i wnikliwie rozmawiać na najróżniejsze tematy. I tego samego oczekuje od potencjalnych partnerek. Jeśli nie jesteś w dobrej formie lub masz problemy z rozmową, która wykracza poza tematy związane z facetami, clubbingiem, przedłużaniem włosów i narzekaniem na pracę, zapomnij o Adriano.
A jednak był tutaj, nagle zainteresował się dziewczyną, którą jeszcze kilka tygodni wcześniej odrzucił jako kolejnego zwiotczałego trolla z klubu/Tindera.

"Samo myślenie o tym przyprawia mnie o dreszcze" - mówi Adriano. "Nie tknąłbym tej dziewczyny nawet kijem golfowym. Ale po zwiększeniu dawki fluvoxashitu, nagle musiałem uczynić ją swoją!".
To, co nastąpiło później, było raczej zahamowaną i niezręczną interakcją, która zaczęła się na wystarczająco przyjaznych warunkach, ale ostatecznie kulminowała z Adriano i Tahini całkowicie ignorując siebie nawzajem.
13 grudnia 2018 r. mógł być najmroczniejszym wydarzeniem SSRI Adriano, ale jego nowo odkryte zainteresowanie Tahini było zdecydowanie najbardziej dziwaczne.

Jak się okazuje, Adriano nie jest jedyną osobą, której radar godowy został całkowicie wytrącony z równowagi przez stosowanie SSRI. Tak się składa, że bardzo dobrze znam lekarza Adriano i po tym, jak Adriano przestał brać "fluvoxashit", przekazywałem mu moje spostrzeżenia na temat SSRI i ryzyka samobójstwa. I trzeba mu przyznać, że bierze te wnioski pod uwagę, ponieważ jest bardzo zaniepokojony tym, co stało się z Adriano.
Kiedy poruszyliśmy temat impulsywności i dziwacznego przyciągania Adriano do pulchnej Tahini, opowiedział historię dziewczyny leczonej przez jednego z innych lekarzy w jego gabinecie (spokojnie, nie ujawniono ani nazwiska pacjentki, ani żadnych innych cech identyfikacyjnych). Zanim przepisano jej SSRI, była cichą, nieśmiałą dziewczyną. Jednak po rozpoczęciu przyjmowania SSRI natychmiast przeniosła się na planetę Dziwek i zaczęła pieprzyć się z każdym facetem, który wpadł jej w ręce.

Adriano i ta dziewczyna odkryli, że leki SSRI mogą szybko zmienić cię w zupełnie inną osobę. Mogą usunąć twoje zahamowania, osłabić twoją lepszą ocenę sytuacji i spowodować, że będziesz dokonywać bardzo złych wyborów dotyczących kojarzenia.
Pomimo tego, w co chciałyby cię przekonać nasze obskurne mass media i kultura podrywu, to nie jest dobra rzecz.

"Cześć, witamy w opresyjnym departamencie rządu Australijskiego. Jak możemy cię dzisiaj podręczyć?"

Podczas gdy to wszystko się działo, Adriano próbował pogodzić się ze swoją nową pracą. Adriano ma silne zacięcie perfekcjonistyczne, ale teraz odbierał telefony w imieniu agencji rządowej Commonwealthu, której reputacja w zakresie nieefektywności jest wręcz legendarna.

Doprowadzało go to do szału.
Połączenia, które według wszelkich praw powinny zająć 5-10 minut, zamiast tego zajmowały 2 godziny. Baza danych, z której Przedstawiciele Obsługi Klienta (oficjalna nazwa Adriano) mieli czerpać informacje, była ogromnym, zagmatwanym i sprzecznym bałaganem. Często informacje te były po prostu błędne. Adriano zaczynał rozumieć, dlaczego dzwoniąc do tego działu i rozmawiając z pięcioma różnymi operatorami, zazwyczaj otrzymywał pięć różnych odpowiedzi.
Adriano rutynowo odbierał telefony od osób, które rozmawiały już z innym CSR-em i otrzymały informacje, które były całkowicie błędne. "Co takiego powiedzieli tej biednej dziewczynie?" - myślał sobie Adriano.
Wraz z wprowadzającymi w błąd informacjami, w systemowej Nibylandii uśpione były środki zaradcze, które powinny zostać podjęte, ponieważ dany CSR nie przekazał sprawy do odpowiedniego działu.

Adriano poczuł się naprawdę zażenowany, że pracuje dla organizacji, w której procesach panuje taki bałagan. Początkowo sądził, że zrobi wszystko, co w jego mocy, aby coś zmienić, ale wkrótce okazało się, że niewiele się zmieni. Duża część platformy programowej, z której musieli korzystać CSR-owcy, pochodziła z lat 70-tych, a więc wykorzystywała uciążliwe, przestarzałe kodowanie. Platforma ta była myląca, słabo zintegrowana i drastycznie spowalniała przetwarzanie połączeń.
Aktualizacja systemu wymagałaby prawdopodobnie miliardów dolarów, a dla Adriano stało się jasne, że w najbliższym czasie taka aktualizacja nie będzie miała miejsca. Tutaj, w Australii, pieniądze podatników są zamiast tego pracowicie przekierowywane na wszelkiego rodzaju barachło (półmiliardowy prezent byłego premiera Malcolma Turnbulla dla jego kumpli z fikcyjnej Fundacji Wielkiej Rafy Koralowej jest szczególnie jaskrawym przykładem).
W prawdziwym półprawdą "będzie w porządku, stary" w stylu Australijczyka, departament, o którym mowa, zamiast tego zobowiązał się do wspierania obecnego zniszczonej platformy tak długo, jak to możliwe. Jak mówi Adriano, takie podejście jest jak uparte wstrzykiwanie staremu, zdezelowanemu koniowi dużych ilości sterydów anabolicznych, długo po tym, jak koń powinien już zostać litościwie odstawiony.

No i jeszcze klienci. To nie ci agresywni, którzy dokuczali Adriano; po wymianie "uprzejmości" twarzą w twarz z najróżniejszymi dupkami przez lata, jakiś facet przeklinający przez telefon raczej nie był w stanie go zdenerwować. Nie, to byli klienci, którzy załamywali się i zaczynali płakać, ponieważ departament rządowy niesprawiedliwie odciął im wypłaty, nie przywrócił ich, a potem zostawił ich z trudem płacących za jedzenie i czynsz. "Co my, do cholery, robimy tym ludziom?", często zadawał sobie pytanie Adriano.
Jego rosnąca frustracja zaczęła zbierać swoje żniwo. W ostatnim tygodniu grudnia 2018 r. doświadczył dwóch szczególnie trudnych wieczorów, w których czuł się, jakby miał załamanie nerwowe. Drugi miał miejsce w piątkowy wieczór, na kilka dni przed Sylwestrem. I to było nie do zniesienia, mówi Adriano: "Znów myślałem o samobójstwie. Nie tak intensywnie jak 13 grudnia, ale jednak... Było mi niedobrze w żołądku, a głowa jakby miała zaraz eksplodować".
Ból wydawał się nieuchronny. Ale wtedy w głowie Adriano zapaliła się żarówka. Następnego dnia zadzwonił do bliskiego przyjaciela z Melbourne. "Stary, nie brzmisz najlepiej. Przyjedź do nas" - upomniał go przyjaciel. I tak, w niedzielę rano, Adriano wsadził swój rower, psa i kilka ubrań do samochodu i rozpoczął 9-godzinną podróż do Melbourne.

W niedzielę wieczorem, po dotarciu do Melbourne, Adriano wysłał swojemu szefowi zespołu przepraszającego SMS-a, w którym wyjaśnił, gdzie jest i dlaczego, oraz że wróci do pracy w następnym tygodniu. "To była jedyna rzecz, jaka przyszła mi do głowy, żeby spróbować wziąć się w garść" - napisał Adriano - "jeszcze raz przepraszam".

Po raz kolejny kierownik zespołu Adriano okazał się wybitnie ugodowy i wyrozumiały.
Adriano zamieszkał na farmie oddalonej o ponad godzinę drogi od centrum Melbourne. To było dokładnie to, czego potrzebował. W ciągu kilku dni poczuł się jak zupełnie nowy człowiek. Jak zauważył z ulgą jego bliski przyjaciel: "brzmisz jak zupełnie inny człowiek niż ten, z którym rozmawiałam w sobotę".
Kiedy przerwa w pracy w Melbourne dobiegała końca, Adriano był przekonany, że jest gotowy do powrotu do pracy w następnym tygodniu i podjęcia wszelkich wyzwań, jakie stawia przed nim praca. Jednak w sobotnią noc przed powrotem do Adelajdy, zaczął się denerwować i miał problemy z zaśnięciem. Rzucał się i obracał, i nie zasnął aż do około 1.30 w nocy.

Nie jest to dobry znak.

Nie było to również ponure uczucie, gdy przekroczył granicę z powrotem w Południowej Australii. Ani negatywne myśli, które zaczęły przepełniać jego umysł, gdy zjechał z autostrady South Eastern Freeway i zaczął jechać Portrush Road do swojego mieszkania w Adelaide.
Następnego dnia, po powrocie do pracy, Adriano ponownie zaczął odczuwać lęki. Ponownie stał się nerwowy i nerwowy. To bardzo go frustrowało: "Myślałem, że mam to już za sobą" - wspomina Adriano.
W końcu nadeszła ostatnia kropla. Poranek w środę 9 stycznia 2019 roku był ciężki. Późnym rankiem Adriano rozpoczął pracę nad szczególnie trudnym telefonem. Był to klasyczny, podręcznikowy przypadek czegoś, co powinno zająć nie więcej niż 10 minut, ale zamiast tego zamieniło się w kolejny irytujący maraton wymiany zdań dzięki beznadziejnie przestarzałej platformie oprogramowania działu.
Gdy Adriano próbował odnaleźć sens w skomplikowanych procedurach niezbędnych do rozwiązania problemu, poczuł coś, czego nie czuł nigdy wcześniej.

Jego umysł zamarł.

Miał wrażenie, że jego mózg się zawiesił.

"Byłem całkowicie odklejony" - powiedział - "i po prostu nie mogłem myśleć. Zazwyczaj, kiedy jestem zdenerwowany jakimś problemem, biorę głęboki oddech, albo kilka minut, żeby zebrać myśli, a potem wracam do początku i przechodzę przez problem krok po kroku. Ale ja po prostu nie mogłem tego zrobić, mój mózg nie był w stanie wrzucić biegu".
Umysł Adriano całkowicie stanął w miejscu.
Adriano zamknął swój komputer, podszedł do lidera zespołu i poprosił o rozmowę na osobności. Przeszli do prywatnego pokoju, a po zamknięciu za sobą drzwi, lider zespołu zapytał:
"Adriano, co jest?"
"Odchodzę z pracy" - oznajmił Adriano - "Nie mogę już sobie z tym poradzić".

Lider zespołu Adriano próbował go przekonać do rezygnacji najlepiej, jak potrafił. "Nie jestem tu po to, aby namawiać Cię do zrobienia czegoś, czego nie chcesz" - powiedział lider zespołu Adriano - "ale nie chcę, abyś odchodził, bo jesteś dobrym CSR-owcem".
W ciągu pierwszego miesiąca pracy Adriano należał do niewielkiej grupy, która osiągnęła 100% dokładności we wszystkich kontrolowanych pracach. Adriano ma starą, szkolną etykę pracy; mocno wierzy, że niezależnie od tego, czy jest to twoje wymarzone powołanie, czy nie, jeśli podejmujesz się jakiejś pracy, to wykonuj ją najlepiej jak potrafisz.

"Nie chucham ci w dupę" - powtórzył lider zespołu Adriano - "zdecydowanie jesteś jednym z lepszych pracowników w call roomie".
Ponownie, Adriano schlebiało, że słyszy takie komplementy od kogoś takiego kalibru jak jego lider zespołu.
Ostatecznie jednak Adriano pozostał przy swojej pierwotnej decyzji. Dzięki fluwoksaminie, wyzwaniom związanym z nową pracą i nieciekawym okolicznościom życiowym, ostatnie dwa miesiące były koszmarem. Dla dobra swojego zdrowia fizycznego i psychicznego, Adriano chciał zerwać z nałogiem i zacząć wszystko od nowa.


Życie po SSRI
Adriano twierdzi, że dopiero po około dwóch tygodniach od rzucenia pracy zaczął czuć, że w końcu myśli normalnie i odzyskuje kontrolę nad swoją sytuacją. W tym czasie odstawił fluwoksaminę na nieco ponad miesiąc.

"Powiem ci, co mnie naprawdę wkurza w tym śmieciu" - mówi Adriano - "Nienawidzę nielegalnych, rekreacyjnych narkotyków, a nigdy ich nie używałem. Nienawidzę tego, co one robią z ludźmi i nie rozumiem, dlaczego ludzie je biorą.

Ale kiedy brałem fluwoksaminę, czułem się, jakbym był na prochach. A kiedy je odstawiłem, czułem się jakbym był w fazie odstawienia narkotyków. Mój nastrój był nieregularny, a ja byłem irracjonalny, impulsywny, agresywny... Po prostu nie myślałem jasno.
Miałem myśli samobójcze, uganiałem się za jakąś pustogłową lafiryndą i prowadziłem samochód, jakbym chciał umrzeć. Patrząc wstecz, to wszystko wydaje się surrealistyczne, jak zły sen.
Gdybym pojechał na festiwal muzyczny i został przyłapany na sprzedawaniu pigułek, które robią ludziom to, co robi ten fluvoxashit, miałbym duże kłopoty. Jednak lekarze mogą codziennie wypisywać recepty na te śmieci, a firmy farmaceutyczne zarabiają na tym miliardy."
W tym momencie, apologeci antydepresantów mogą argumentować, że Adriano po prostu miał nietypową reakcję na stosowanie SSRI, lub że fluwoksamina była dla niego niewłaściwym SSRI.

Nieprawda.

Leki antydepresyjne są, ogólnie rzecz biorąc, klasą leków śmieciowych, a ja wyjaśnię dlaczego w kolejnych częściach. Po pierwsze, jest coś bardzo ważnego, czym musimy się zająć.








Na zakończenie - Jeśli masz myśli samobójcze
Jeśli czujesz, że masz myśli samobójcze, przeczytaj poniższe informacje.
Zwalcz ten impuls. Po prostu nie jesteś w odpowiednim stanie umysłu, aby dokonywać tak monumentalnych wyborów życiowych. A jeśli bierzesz leki antydepresyjne, zdaj sobie sprawę, że najprawdopodobniej nasilają one twoje mroczne uczucia.
Nie mogę sobie wyobrazić bardziej ogromnej lub trwałej decyzji niż zakończenie życia. Kłopot w tym, że zanim dojdziesz do tego punktu, po prostu nie jesteś w dobrym stanie umysłu. Może to stwierdzenie jest oczywiste, ale pomyśl o tym: Czy poleciłbyś komuś innemu, aby podjął monumentalnie ważną decyzję życiową będąc w takim stanie? 
Cytując autorkę Bev Aisbett (byłą cierpiącą na stany lękowe i depresję) z jej znakomitej książki "Taming the Black Dog: A Guide to Overcoming Depression:
"Jeśli nadal rozważasz tę decyzję, to wiedz, że nie jesteś DOBRY NA tyle, by podjąć tak ważną DECYZJĘ!

Nie jesteś sobą, prawda?

Nie myślisz jasno, prawda?

Nie jesteś w najlepszej sytuacji, aby dokonać SENSOWNEGO WYBORU, prawda?

Gdybyś miał podjąć jakąkolwiek inną MONUMENTALNĄ decyzję w swoim życiu, poszukałbyś DORADZTWA EKSPERTA, prawda?

Cóż, niewiele jest bardziej monumentalnych decyzji niż ta. Potrzebujesz DRUGIEJ OPINII."



Wieczorem 13 grudnia 2018 roku Adriano szczerze chciał się wymeldować z życia. Nie ma wątpliwości, że gdyby miał środki tej nocy, zabiłby się.
Ale kiedy obudził się następnego ranka, jego samobójcze impulsy zniknęły. Zamiast tego, był całkowicie wstrząśnięty tym, o czym myślał poprzedniej nocy.
Przypomina mi to kogoś, kogo znałem w wieku dwudziestu lat; był to syn elektryka, którego moi rodzice często zatrudniali. Nazwijmy go Ronaldo. Ronaldo, miły facet, towarzyszył ojcu w pracach elektrycznych, ale sam szukał pracy na pełny etat. Jego wysiłki w poszukiwaniu pracy nie przynosiły rezultatów, a kiedy on i jego dziewczyna rozstali się, Ronaldo zapadł się w to okropne, straszne, ciemne miejsce, gdzie wszystko wydaje się całkowicie beznadziejne.
I tak się powiesił.
Teraz jest jeszcze smutniejsza część: W ciągu tygodnia po jego śmierci do domu jego rodziców zadzwoniło dwóch pracodawców, którzy chcieli z nim porozmawiać.

Obaj chcieli zaoferować mu pracę.

Gdyby Ronaldo wytrzymał jeszcze tydzień, prawdopodobnie nadal by tu był. Prawdopodobnie prowadziłby własną firmę elektryczną, byłby żonaty, a jego dzieci miałyby po dwadzieścia lat.  Ale zamiast tego przedwcześnie porzucił wszelką nadzieję i nie pozostawił po sobie nic poza złamanym sercem rodziców i zdruzgotanymi przyjaciółmi.
Jeśli czujesz się samobójcą, to jest to jeden z tych momentów w życiu, kiedy naprawdę potrzebujesz pomocy.
Nie cierp w ciszy: Zadzwoń do kogoś.
Aby ponownie zacytować Bev Aisbett: |Zadzwoń do TELEFONICZNEGO PORADNIKA. Zadzwoń do PRZYJACIELA. Zadzwoń do CZŁONKA RODZINY. Zadzwoń do NAUCZYCIELA, MINISTRA, DORADCY.
Przy wyborze powiernika pamiętaj, że nie każdy jest w tym dobry! Nie zniechęcaj się, jeśli ktoś sobie z tym nie poradzi; ważne jest to, że sięgnęliście po pomoc! Wyciągaj rękę, dopóki nie otrzymasz pomocy, której potrzebujesz".
Jeśli masz myśli samobójcze, jest jeszcze jeden powód, dla którego nie chcę, abyś działał zgodnie ze swoimi impulsami:

Prawdopodobnie jesteś miłą osobą.

Poważnie, ze wszystkich ludzi, których znam, którzy popełnili samobójstwo, żaden nie był dupkiem. Większość z nich była naprawdę miłymi ludźmi. I wydaje się, że tak jest z większością samobójstw, o których czytam w mediach. Świat może być chujowym miejscem, i to wydaje się dotyczyć miłych ludzi w większym stopniu. Gdyby ta świadowa populacja dupków i spierdoleńców przedwcześnie kończyła życie, wtedy może moglibyśmy postrzegać samobójstwo jako pewnego rodzaju darwinowskie zjawisko oczyszczania puli genowej. Ale wydaje się, że jest dokładnie odwrotnie.

Więc jeszcze raz: nie rób tego.
Skorzystaj z pomocy. Nie ma w tym żadnego wstydu. W rzeczywistości, jest to mądra rzecz do zrobienia.
Tak czy inaczej...

W części drugiej, zacznę demontować monumentalną ścianę bzdur, które firmy farmaceutyczne, profesja medyczna i niemoralni naukowcy zbudowali wokół swoich lukratywnych leków antydepresyjnych.

_______________________________________________________________

Autor tekstu: Anthony Colpo - https://anthonycolpo.com/the-great-ssri-scam-how-taking-anti-depressant-drugs-can-kill-you-part-1/

Tłumaczenie: horsii

jak tekst sie przyjmie wrzucę cz. 2


RE: Wielki przekręt SSRI - jak branie antydepresantów może Cię zabić cz. 1 - Zenez - 15.04.2022

Ciekawy artykuł


RE: Wielki przekręt SSRI - jak branie antydepresantów może Cię zabić cz. 1 - Szyderca - 16.04.2022

O kur... książka hehe


RE: Wielki przekręt SSRI - jak branie antydepresantów może Cię zabić cz. 1 - dimiliki - 16.04.2022

wszędzie wałki taka prawda


RE: Wielki przekręt SSRI - jak branie antydepresantów może Cię zabić cz. 1 - hulerkfow23 - 16.04.2022

Artykuł ciekawy, ale mało rzeczowy. Fajnie się to czyta jak książkę. Nie jest to źródło dydaktyczne. Przedstawione są "trudne sprawy", a nie faktyczną statystyka czy rzetelne badania.

https://www.frontiersin.org/articles/10.3389/fpsyt.2020.00493/full
https://bmcpsychiatry.biomedcentral.com/articles/10.1186/s12888-016-1173-2
https://effectivehealthcare.ahrq.gov/products/depression-treatment-ssri/research-protocol

Zeby tylko nie marudzić załączyłem wedlug mnie bardziej rzetelne źródła i nie zrozumcie mnie źle, z nich wynika, że rzeczywiście SSRI mogą mieć potworne skutki uboczne i stosowanie ich jest dosyć kontrowersyjnym tematem.

Co ciekawe pomimo tak wielu osób, które przechodza terapie na SSRI ciężko znaleźć rzetelne badania. Albo brak ślepej próby, albo grupa niereprezentatywna, albo badania na myszach i szczurach (tego jest najwiecej).

Jakie są zatem moje wnioski. Depresja to nie jest jedną stała choroba. Jedna depresja to tylko czarne mysli inne przykłady depresji pokazują ludzi, którzy nie potrafią się ruszyć z łóżka. Pisanie typu "zwalcz ten impuls" jest niezbyt stosowne. Z innymi chorobami psychicznymi jest tak samo. Każda osoba to w pewien sposób unikalny przypadek. Głównym problemem nie są same SSRI, a psychiatrzy, którzy zamiast podchodzić do pacjenta idywidualnie, traktuja zbiorowo i po macoszemu czesto przypisujac te same leki, czy nawet eksperymentujac na zasadzie (wez to i zobaczymy co sie stanie). Co jest dobrego w tekście, który przetłumaczyliście to zwrócenie uwagi na zagrożenia jakie nosi za sobą kuracja SSRI. Ludzie powinni po prostu podchodzić do tego duzo bardziej ostrożnie.


Mimo wszystko za włożona pracę i czas w przetłumaczenie tego oraz sam fakt że tłumaczenie jest dobre to może być to post tygodnia Big Grin


RE: Wielki przekręt SSRI - jak branie antydepresantów może Cię zabić cz. 1 - voice.of.voiceless - 16.04.2022

hulerkfow23 druga czesc zawiera wiecej zrodel


RE: Wielki przekręt SSRI - jak branie antydepresantów może Cię zabić cz. 1 - cropp - 17.04.2022

Gratulacje za post tygodnia !


RE: Wielki przekręt SSRI - jak branie antydepresantów może Cię zabić cz. 1 - monio - 08.07.2024

Kuźwa przestaje jeść antydepresanty


RE: Wielki przekręt SSRI - jak branie antydepresantów może Cię zabić cz. 1 - Lifeisbrutal - 08.07.2024

monio Też tak zrobiłem jak przeczytałem.


RE: Wielki przekręt SSRI - jak branie antydepresantów może Cię zabić cz. 1 - monio - 08.07.2024

Lifeisbrutal  na szczęście że mi ten artykuł wpadł w ręce ja dopiero dwa miesiące nie całe łykam te prochy ale pierdziele odstawiam