Dopal.org - Forum Dyskusyjne o Używkach i RC
LSD - Historia prawdziwa cz.1 2/2 - Wersja do druku

+- Dopal.org - Forum Dyskusyjne o Używkach i RC (https://dopal.org)
+-- Dział: Redakcja (https://dopal.org/forumdisplay.php?fid=61)
+--- Dział: Gazeta forum (https://dopal.org/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Wątek: LSD - Historia prawdziwa cz.1 2/2 (/showthread.php?tid=4317)



LSD - Historia prawdziwa cz.1 2/2 - voice.of.voiceless - 25.08.2024

https://dopal.org/showthread.php?tid=4227 - link do poprzedniej części



Święto acid rocka, (tak nazywał się hippisowski, rockowy nurt muzyczny) nie ograniczyło się do sali koncertowej, ale przelało się na ulicę, która stała się centralnym punktem życia w Haight. Ulica była w centrum uwagi, miejscem, gdzie można było chodzić, rozmawiać i ubierać się w dowolny sposób. Dzięki przyjemnemu klimatowi można było spędzać większość czasu na ulicy, bombardowany przez nieustanną paradę bodźców: dzikie kostiumy, spontaniczny teatr, różne wybryki, wędrowni minstrele. Ludzie nie tylko pozowali. Patrolowanie ulicy w pełnych regaliach było aktem buntu, otwartą odmową kupienia Systemu, ale było też czymś więcej. Dla tych, którzy wymieniali się znajomymi uśmiechami podczas codziennych obchodów, długie włosy, koraliki i bose stopy były nie tylko symbolem wyobcowania, ale pozytywnym skokiem świadomości, afirmacją radykalnie odmiennego zestawu osobistych i społecznych priorytetów. Haight stawało się obszarem testowym dla nowych kształtów ludzkiego doświadczenia. Mieszkańcy kwasowego getta często grupowali się w plemienne lub "celowe" jednostki rodzinne. Praktykowali oni wspólne życie, w którym własność prywatna była ograniczona do absolutnego minimum. Wyłączność seksualna była często odrzucana na rzecz małżeństw grupowych. Rozluźnienie obyczajów seksualnych było po części wyrazem rosnącego apetytu na wspólną duchowość. Zahamowania lub ograniczenia wszelkiego rodzaju mogły jedynie utrudnić proces uzdrawiania, który pociągał za sobą nic innego jak przywrócenie ekstazy jako punktu kulminacyjnego codziennego życia. W Haight panowało podniecenie. Chociaż świat hetero ledwo zaczął zauważać, co się dzieje, psychodeliczne miasto-państwo przeżywało swój krótki złoty wiek. Energia była niewątpliwie podniebna; poeci i marzyciele mieli przewagę. Tak czy inaczej, wszystko kręciło się wokół narkotyków. Doświadczenie psychodeliczne było wspólnym akordem wspólnej świadomości, który jednoczył całą społeczność. Ludzie cały czas rozmawiali o kwasie, o tym, jak zniszczył on uprzedzenia i wprowadził cię w intensywne zmiany. "Wydawało się, że jesteśmy w wehikule czasu" - powiedział Stephen Gaskin, samozwańczy orator Haight-Ashbury. "Prawie wszystko, co robiliśmy, było w pewnym sensie fajne, ponieważ wszystko było nauką. Wszystko wymagało uwagi i nie można było budować eksperymentów wystarczająco szybko, by złapać kwas". Haight-Ashbury było oryginalnym psychodelicznym supermarketem na świecie, miejscem, w którym po raz pierwszy sprzedano kwas na masową skalę. Niekwestionowanym królem nielegalnego handlu LSD był Augustus Owsley Stanley III, elegancki osobnik, który potrafił godzinami nawijać na tematy od acid rocka po fizykę Einsteina. Osobista historia Owsleya jest czymś w rodzaju zagadki - co można powiedzieć o kimś, kto jadł cztery steki dziennie, ponieważ był przekonany, że warzywa są trucizną? Jego ojciec był prawnikiem rządowym, a dziadek senatorem USA z Kentucky. Owsley został wydalony w dziewiątej klasie za wnoszenie napojów odurzających na teren szkoły, po czym był przenoszony z jednej szkoły przygotowawczej do następnej. W wieku osiemnastu lat zerwał wszelkie więzi rodzinne. Następnie odbył krótką służbę w siłach powietrznych, przez kilka lat dryfował po Zachodnim Wybrzeżu i związał się z Melissą Cargill, młodą studentką chemii w Berkeley. Razem zaczęli masowo produkować LSD, które uczyniło go legendą kultury młodzieżowej.
 
[Obrazek: chetowsley.jpg.f0f7377d96e9b1fd5d6f920ede4326b2.jpg]
fot. 7. Augustus Owsley Stanley III, jeden z pionierów w rozpowszechnianiu LSD na masową skalę. 
 
Kwas nam rozlał się po całej ulicy!

Produkt Owsleya, będący substancją psychodeliczną LSD, po raz pierwszy trafił na ulice w lutym 1965 roku podczas Acid Tests. Owsley, znany jako "nieoficjalny burmistrz San Francisco", został patronem zespołu muzycznego Grateful Dead i poznał naukowca Tima Scully'ego. Razem założyli podziemne laboratorium, w którym Owsley rozwijał swoją wiedzę chemiczną. Celem Owsleya było uczynienie swojego produktu jak najczystszym. Udoskonalił kryształ LSD, który miał niebiesko-białe światło fluorescencyjne i był piezoluminescencyjny. Początkowo Owsley produkował LSD w postaci proszku, który można było dozować w żelatynowych kapsułkach. Sprzedawał go również w postaci płynu ("Mother's Milk"), zabarwionego na jasnoniebiesko. Trudno było jednak kontrolować dawkowanie przy użyciu tej metody, więc Owsley zainwestował w profesjonalną prasę do tabletek i wkrótce zaczął farbować swoje tabletki na inny kolor za każdym razem, gdy przygotowywał nową dostawę. Chociaż nie było żadnej różnicy między tabletkami (każda zawierała starannie odmierzone 250 mikrogramów), uliczny folklor przypisywał każdemu kolorowi specyficzne cechy: czerwony miał być wyjątkowo łagodny, zielony był ostry, a niebieski był idealnym kompromisem. Oferując wysokiej jakości towary i kodując kolorami swoje tabletki, Owsley był w stanie wyprzedzić konkurencję o kilka kroków. Nawet w Haight, gdzie był zdecydowanie głównym źródłem LSD, na czarnym rynku dostępne były inne marki. Jednakże kwas Owsleya był powszechnie uznawany za najsilniejszy i był czczony przez nawróconą młodzież. "Za każdym razem, gdy robiliśmy kolejną partię i wypuszczaliśmy ją na ulicę" - wspomina współpracownik Owsleya - "kwitło coś pięknego i oczywiście wierzyliśmy, że to wszystko dzięki temu, co robimy. Wierzyliśmy, że jesteśmy architektami zmian społecznych, że naszą misją jest znacząca zmiana świata, a to, co działo się w Haight, było swego rodzaju eksperymentem laboratoryjnym, mikroskopijną próbką tego, co wydarzy się na całym świecie".
 
Handel narkotykami w Haight szybko urósł do ogromnych rozmiarów, ponieważ ludzie przyjeżdżali z całego świata, aby kopiować w dużych ilościach. Dzięki swojej dominującej pozycji na podziemnym rynku Owsley utrzymywał cenę detaliczną LSD na stałym poziomie 2,00 USD za trip. Mówi się, że on i jego asystenci wyprodukowali cztery miliony sztuk w połowie lat 60. i prawdopodobnie rozdał tyle samo, ile sprzedał. Oczywiście można było zarobić pieniądze, a Owsley i inni zarobili mnóstwo, ale względy finansowe nie były jedyną motywacją. Lokalni dealerzy postrzegali siebie jako wykonujących ważną usługę społeczną: Rozprowadzali kwas, ponieważ wierzyli w ten narkotyk, a podczas dostaw funkcjonowali również jako wędrowni specjaliści od rapu, nosiciele wiadomości, plotek, pogłosek i mądrości ludowych. Być może było to nieuniknione, że ci, którzy trippowali, często czcili LSD i ubóstwiali jego katalityczne właściwości. I kto mógłby ich za to winić w pierwszych dniach, kiedy tak wielu było naładowanych optymizmem? Najbardziej zagorzali entuzjaści postrzegali LSD jako coś, co samo w sobie może zapoczątkować Królestwo Niebieskie na ziemi. Narkotyk został okrzyknięty eliksirem prawdy, psychicznym rozpuszczalnikiem, który mógł oczyścić serce z chciwości i zazdrości oraz przełamać bariery separacji. Nie trzeba dodawać, że ci młodzi romantycy nie mieli pojęcia, że "oświeceni" agenci CIA zarzucali kwas od wczesnych lat pięćdziesiątych XX wieku, nie będąc zmuszanymi do wymiany swoich broni, zachowań pełnych jadu i skrajnych uprzedzeń na kwiaty, koraliki miłości i znaki pokoju. Jeśli szpiegom narkotyk zawrócił w głowie, to zazwyczaj w kierunku dziwacznych scenariuszy Jamesa Bonda, takich jak wkładanie soli talu do butów Fidela Castro, aby jego broda wypadła. 
 
Kiedy Ron i Jay Thelin otworzyli The Psychedelic Shop w pobliżu rogu Haight i Ashbury w styczniu 1966 roku, mieli jasny cel: rozpowszechniać informacje o LSD. Psychedelic Shop był wyjątkowy wśród licznych sklepów pojawiających się w Haight, aby zaspokoić potrzeby modnej populacji. W czasach, gdy informacje o LSD były przekazywane głównie ustnie, służył on jako miejsce do spędzania czasu, plotkowania i handlu narkotykami. Półki były zaopatrzone w książki, akcesoria do palenia, plakaty taneczne, tkaniny paisley (wzór przypominający perski dywan), importowane dzwonki - krótko mówiąc, wszystko, czym mógł być zainteresowany acidhead. Bracia Thelin zainstalowali również pierwszą społeczną tablicę ogłoszeń. Mieli raczej łagodną wizję oczywistego przeznaczenia kraju. Na Haight Street, rapsodował Ron Thelin, które wkrótce stanie się "światowej sławy centrum narkotykowym". Będą tam świetne herbaciarnie z wielkimi słojami dobrej marihuany i sklepy chemiczne z najlepszymi psychodelicznymi chemikaliami. Bracia Thelin zostali wprowadzeni do zażywania kwasu przez Allena Cohena, który handlował wówczas najlepszymi produktami Owsley'a. Cohen skończył, pracując na pół etatu w Psychedelic Shop, a później został redaktorem Oracle, psychodelicznego tabloidu wspieranego przez Thelinów. Oracle drukowała artykuły na temat wschodniego mistycyzmu, makrobiotyki, jogi, astrologii i wszystkiego innego, co pasowało do schematu "new age". Strony były od czasu do czasu spryskiwane perfumami i często były trudne do odczytania, ponieważ kolorowa czcionka była pochylona, aby przywołać falujące kształty, które charakteryzują halucynacje LSD. Podczas gdy większość ludzi w Haight była prawdopodobnie w zgodzie z kosmicznym chichotem Kena Keseya (tego od "Lotu nad kukułczym gniazdem"), grupa Oracle była szczególnie zainteresowana podróżą Timothy'ego Leary'ego. Wzięli wskazówki od byłego profesora Harvardu, który mówił w banałach o kwasie jako narzędziu ewolucyjnym, które może zagwarantować religijne epifanie. Filozofia Oracle była filozofią Leary'ego; Ron Thelin podsumował redakcyjne nastawienie gazety: "Pokazać, że LSD zapewnia głębokie doświadczenie. Aby każdy mógł się podłączyć, dostroić i odpuścić". 
[Obrazek: psychedelicshop.png.6b666c0d2ed21c601319...82773.webp]
fot. 8. Jay Thelin (po lewo) i jego brat Ron naprzeciwko The Psychedelic Shop na ulicy Haight, 1967.
Kiedy Oracle po raz pierwszy zaczęło publikować, istniało już znaczne napięcie między policją a społecznością hippisowską. Coraz częściej dochodziło do aresztowań za posiadanie trawki, a kalifornijska legislatura niedawno uchwaliła edykt zakazujący używania LSD. Nowe prawo miało wejść w życie 6 października 1966 roku. Data ta nabrała mistycznego znaczenia dla grupy Oracle. W Biblii "666" jest symbolem Bestii, Antychrysta, prekursora Apokalipsy; prawo przeciwko LSD było interpretowane jako akt demoniczny, pogwałcenie danego ludziom przez Boga prawa do doświadczania własnej boskości. Jednakże grupa Oracle nie chciała kolejnego gniewnego starcia z władzami. Zamiast protestować przeciwko nowemu prawu, postanowili zorganizować uroczystą galę, która obnażyłaby fałsz systemu prawnego. "Nie byliśmy winni używania nielegalnych substancji" - upierał się Cohen. "Świętowaliśmy transcendentalną świadomość, piękno wszechświata, piękno istnienia". Tego samego dnia, w którym LSD stało się substancją kontrolowaną, Oracle zorganizowała spotkanie na świeżym powietrzu o nazwie Love Pageant Rally. Był to wyraz niezłomnego oddania społeczności dla wybranego sakramentu. Kilka tysięcy osób, znacznie więcej niż oczekiwano, zebrało się spokojnie w Panhandle obok Golden Gate Park. Zespoły rockowe grały za darmo, a mistrz ceremonii odczytał manifest zatytułowany "Przepowiednia Deklaracji Niepodległości": "Uważamy te prawdy za oczywiste, że wszyscy są równi, że stworzenie obdarza nas pewnymi niezbywalnymi prawami, wśród których są: Wolność ciała, pogoń za radością i ekspansja świadomości" W odpowiednim momencie setki ludzi umieściło tabliczkę kwasu na wyciągniętych językach i przełknęło zgodnie. Następny rok w Haight będzie naprawdę niezłą wycieczką.
 
The First Human Be-In, czyli światowy festiwal wibracji
 
Gdy Love Pageant Rally dobiegał końca, a tłum zaczął odpływać z Panhandle, organizatorzy naćpanego festiwalu cieszyli się ze swojego osiągnięcia. Tego samego wieczoru członkowie grupy Oracle zebrali się w domu Michaela Bowena, aby rozważyć swój następny krok. Bowen był kluczową postacią kliki Oracle, a jego studio służyło przez pewien czas jako biuro psychodelicznego tabloidu. Malarz o beatnikowskich korzeniach spędzał większość czasu na przedstawianiu trzecich oczu i okultystycznych symboli pośród wirów jaskrawych kolorów. Kiedy nie kładł pędzla na płótnie pod wpływem kwasu, działał jako samozwańczy łącznik między personelem Oracle a różnymi psychodelicznymi i artystycznymi luminarzami, takimi jak Allen Ginsberg, Timothy Leary i Lawrence Ferlinghetti. Kilka lat wcześniej Bowen znalazł się pod wyjątkowym i charyzmatycznym wpływem tajemniczej postaci typu guru o imieniu John Starr Cooke. Cooke, człowiek zamożny i posiadający wpływowe koneksje rodzinne, nie był obcy personelowi CIA wysokiego szczebla. Jego siostra, Alice, z którą był bardzo blisko, była żoną Rogera Kenta, prominentnej postaci w partii demokratycznej stanu Kalifornia; brat Rogera, Sherman Kent, był szefem National Board of Estimates CIA (Krajowa Rada ds. Wywiadu) i służył jako prawa ręka dyrektora CIA Allena Dullesa (o którym już wspomniałem) podczas zimnej wojny. John Cooke spotykał się z Shermanem Kentem na corocznych zjazdach rodzinnych i podobno poznał wielu agentów CIA podczas podróży po Europie. Kierując się żywym zainteresowaniem okultyzmem, Cooke podróżował po całym świecie, zaprzyjaźniając się z różnymi mistykami i duchowymi nauczycielami. Na początku lat 50. stał się bliskim powiernikiem L. Rona Hubbarda, byłego oficera marynarki wojennej, który założył organizację scjentologiczną. Cooke wspiął się wysoko w szeregach nowo powstałego kultu religijnego (był pierwszym "czystym" w Ameryce, co oznacza, że osiągnął poziom zaawansowanego wtajemniczenia scjentologicznego). Wkrótce jednak rozczarował się Hubbardem i ich drogi się rozeszły. Kilka lat później, mieszkając w Algierze, Cooke zachorował na polio, przez co został kaleką i do końca życia poruszał się na wózku inwalidzkim. Pomimo swojej fizycznej niepełnosprawności był czczony przez sektę sufich w północnej Afryce jako wielki uzdrowiciel i święty. Niektórzy z jego wielbicieli twierdzili, że potrafił aktywować shakti, czyli energię kundalini [3], i wywołać błogie rozluźnienie kręgosłupa, dotykając ludzi w czoło. Na początku lat sześćdziesiątych Cooke przeniósł się z powrotem do Kalifornii, gdzie zanurzył się w intensywnych studiach nad tarotem. Na zachodnim wybrzeżu szybko rozeszła się wieść o niezwykłym medium, które posiadało talię tarota z odręcznymi adnotacjami jej poprzedniego właściciela, niesławnego Aleistera Crowleya. Tłumy młodych ludzi zaczęły napływać do Carmel, aby odwiedzić Cooke'a i nie zawiedli się. Z łysą głową, kozią bródką i przenikliwymi szarymi oczami, Cooke wyglądał, jakby pasował do wróżb z kryształowej kuli. Wkrótce po tym, jak wziął udział w serii sesji "channelingowych", które zaowocowały powstaniem New Tarot Deck for the Aquarian Age, po raz pierwszy spróbował LSD. Najwyraźniej psychodelik przypadł mu do gustu, ponieważ zaczął rzucać kwas prawie codziennie przez okres dwóch lat. Według jednego z jego uczniów-współpracowników, Cooke był również kimś w rodzaju człowieka, który lubi przygrzać palnik. Czasami jego zamiłowanie do alkoholu i kwasu sprawiało, że był jednocześnie pijany i szalony na wózku inwalidzkim.

Podczas gdy Haight przeżywało swój rozkwit, Cooke przebywał w odosobnionej placówce w Cuernavaca w Meksyku (gdzie mieszkał aż do śmierci w 1976 roku), skąd kierował małym, ale oddanym zespołem ewangelistów kwasu, znanym jako Psychedelic Rangers. Michael Bowen był członkiem tej grupy. Na polecenie Cooke'a pół tuzina Rangersów zostało wysłanych do różnych psychodelicznych miejsc w Ameryce Północnej i Europie. Bowen udał się do Millbrook, aby spróbować wpłynąć na myślenie klanu Leary'ego i zwabić niektórych z nich z powrotem do Meksyku, gdzie Cooke prowadził seanse na kwasie. Wśród tych, którzy podobno odwiedzili kalekiego medium, byli Ralph Metzner, autor piosenek Leonard Cohen, Andrija Puharich, który prowadził parapsychologię i eksperymenty z narkotykami dla amerykańskiego wojska pod koniec lat pięćdziesiątych, oraz Seymour ("The Head") Lazare, bogaty współpracownik biznesowy Williama Mellona Hitchcocka. Podążając za "głównym planem" Cooke'a, Psychedelic Rangers celowali w wybrane osoby do inicjacji wysokimi dawkami LSD. Stosowali oni od 2000 do 3000 mikrogramów (od 100 do 250 mikrogramów zwykle wystarcza do pełnego tripu kwasowego) podczas jednej sesji, starając się doprowadzić do szybkiej i trwałej transformacji psychologicznego usposobienia. Bowen twierdzi, że dostarczył kwas wielu znanym osobom publicznym, w tym komikowi Dickowi Gregory'emu i Jerry'emu Rubinowi, przyszłemu liderowi Yippie. Zwrócił się także do niektórych dziennikarzy (m.in. reportera magazynu Life) z nadzieją, że ujrzą oni niejako "świetlisty umysł" i przedstawią w prasie korzystniejszy obraz LSD. Cooke i jego Psychodeliczni Strażnicy wierzyli, że poprzez rozpowszechnianie objawienia LSD pomagają oświecić ludzkość. Uważali się za kosmicznych Dobroczyńców (cosmic Good Guys) potajemnie walczących z Siłami Ciemności (Forces of Darkness) w totalnej walce, która ostatecznie zadecyduje o przeznaczeniu planety. Ich światopogląd był wyraźnie manichejski [4]: Eros kontra Thanatos, wielkie mityczne starcie, z historią będącą jedynie echem tych tytanicznych przeciwieństw zamkniętych w wiecznym konflikcie. Pod tym względem ich postrzeganie było podobne do postrzegania innej grupy wielbicieli psychodelików, którzy działali w tajemnicy, powołując się na manichejską demonologię, aby usprawiedliwić swoje działania. Karmiona podwójnym widmem wszechpotężnego wroga (komunizmu) i stale zagrożonego bezpieczeństwa narodowego, CIA przyjęła rolę pierwszej linii obrony Ameryki. W swojej niekończącej się walce z czerwonym zagrożeniem kult wywiadu wykorzystywał każdą dostępną broń, w tym tajną broń LSD. W 1966 roku Michael Bowen osiedlił się w Haight-Ashbury, na specjalne życzenie Johna Cooke'a. Obaj mężczyźni regularnie komunikowali się ze sobą, informując się nawzajem o nowych wydarzeniach w rozwijającej się kulturze młodzieżowej. Kiedy ludzie z Oracle zebrali się w mieszkaniu Bowena po Love Pageant Rally, zadzwonił on do swojego duchowego doradcy, aby opowiedzieć mu o tym, co się wydarzyło. Podczas ich rozmowy, według Bowena, powstał plan jeszcze większego wydarzenia: "Gathering of the Tribes", duchowa okazja o nieziemskich wymiarach, która podniosłaby wibracje całej planety. Haight będzie gospodarzem Happeningu wydarzeń. Będzie to pierwszy Human Be-In.
 
[Obrazek: berkeley.png.10816f1f702f4f34ceb4f7cd804...a00bd.webp]
fot. 9. Pierwsza strona gazety The Berkeley Barb z dnia 6 stycznia 1967 r. zapowiadająca event The Human Be-In.
 
Jednym z głównych celów be-in, sformułowanym przez Cooke'a, Bowena i resztę załogi Oracle, było zebranie kulturowych i politycznych buntowników, którzy nie zawsze zgadzali się między sobą w kwestii strategii wyzwolenia. W efekcie celem była psychodelizacja radykalnej lewicy. W tym celu organizatorzy postanowili umieścić na liście zaproszonych prelegentów przynajmniej jednego przedstawiciela społeczności aktywistów z Berkeley. Bowen zasugerował Jerry'ego Rubina, lidera protestu z okazji Dnia Wietnamu w Berkeley, który wciąż był oddanym marksistą, mimo że niedawno przeszedł na kwas (to według Bowena dowód, że proces uzdrawianie przy pomocy LSD był tylko częściowo udany). Uzyskano pozwolenie na przeprowadzenie demonstracji na poligonie Golden Gate Park 14 stycznia 1967 roku. Wydrukowano pięć różnych plakatów reklamujących imprezę, w tym jeden ze zdjęciem Indianina z równin na koniu trzymającego gitarę elektryczną. Plakaty pojawiły się w witrynach sklepowych, na kioskach i na tablicach ogłoszeń w kawiarniach. The Berkeley Barb, pierwsza podziemna gazeta w Bay Area, ogłosiła wydarzenie na pierwszej stronie z banerowym nagłówkiem. Kampania reklamowa nie była skierowana wyłącznie do radykalnej i modnej populacji. Organizatorzy mieli na uwadze znacznie szerszy horyzont. Chcieli wysłać wiadomość na cały świat, że nadchodzi nowy świt i nadszedł czas, aby wszyscy dobrzy mężczyźni i kobiety porzucili swoją wyzyskującą postawę wobec ziemi, aby apokalipsa nie oszczędziła im tego zadania. Podbudowana instynktownym zrozumieniem McLuhana, grupa Oracle zdała sobie sprawę, że w erze natychmiastowej komunikacji każde wydarzenie może nabrać światowego znaczenia dzięki odpowiedniemu nagłośnieniu w prasie. "Wiedzieliśmy, że trzymamy tygrysa za ogon" - powiedział Allen Cohen. "Wiedzieliśmy, że wszystko, co zrobimy, przyciągnie uwagę mediów". Event został zainscenizowany zarówno dla korpusu prasowego i kamer telewizyjnych, jak i dla społeczności hippisowskiej. Kilka dni przed 14 stycznia organizatorzy zorganizowali spotkanie z dziennikarzami. W komunikacie prasowym oświadczono: "Przez dziesięć lat, nowy naród wyrósł w ciele robota starego. Na waszych oczach nowa wolna witalna dusza ponownie łączy żywe ośrodki amerykańskiego ciała ..... Aktywiści polityczni z Berkeley i pokolenie miłości z Haight-Ashbury połączą się ... aby świętować i głosić epokę wyzwolenia, miłości, pokoju, współczucia i jedności ludzkości..... Wyrzuć swój strach za drzwi i dołącz do przyszłości. Jeśli nie wierzysz, przetrzyj oczy i zobacz". Zgodnie z oczekiwaniami, było to niezapomniane popołudnie. Ponad dwadzieścia pięć tysięcy mężczyzn, kobiet i dzieci zgromadziło się wokół prowizorycznej sceny na skraju otwartej łąki. Gary Snyder otworzył wydarzenie, dmuchając w białą muszlę. Obok niego wystąpili inni poeci ery beatników - Michael McClure, Lawrence Ferlinghetti, Lenore Kandel - podczas gdy grupa Hell's Angels (gang motocyklistów Anioły Śmierci) strzegła systemu nagłośnieniowego. Wiele Aniołów osiedliło się w Haight, gdzie służyli jako samozwańczy obrońcy społeczności kwasowej. Allen Ginsberg zaledwie dwa miesiące wcześniej, w przemówieniu "Public Solitude" w kościele w Bostonie zaproponował, aby każdy zdrowy Amerykanin w wieku powyżej czternastu lat "przynajmniej raz wypróbował substancję chemiczną LSD... aby, jeśli to konieczne, raz na zawsze doprowadzić do masowego emocjonalnego załamania nerwowego w Stanach raz i na zawsze". Nie było jednak potrzeby powtarzania takich uwag w ten wyjątkowo ciepły zimowy dzień w San Francisco. Było to uzdrawiające wydarzenie, uczta dla zmysłów, z muzyką, poezją, słońcem, dzwonkami, szatami, talizmanami, kadzidłami, piórami i flagami. Zapach marihuany unosił się nad parkowym zboczem, a kwas płynął jak lemoniada.
 
"Witamy" - powiedział spokojny, czysty głos ze sceny - "Witamy w pierwszej odsłonie Brave New World". Był to dość ironiczny sposób przedstawienia supergwiazd muzyki hippi, które miały przemówić do tłumu. Ubrany jak święty człowiek w białą piżamę, Timothy Leary drażnił publiczność takimi one-linerami jak "Jedynym wyjściem jest wejście". Najwyższy kapłan ruchu psychodelicznego mówił o rozszerzonej świadomości jako "piątej wolności", wzywając wszystkich do założenia własnej religii, co było dokładnie tym, co zrobił on i jego przyjaciele z Mill-brook (potocznie zwana willa Tommego Hitchcocka, w której Leary organizował psychodeliczne imprezy). Pojawienie się Leary'ego było częścią trasy promującej jego nową grupę, Ligę Odkryć Duchowych. Liga miała tylko dwa przykazania: "Nie będziesz zmieniał świadomości swojego bliźniego" i "Nie będziesz przeszkadzał swojemu bliźniemu w zmianie jego własnej świadomości". Jako niestrudzony prozelita [5], Leary przewodniczył serii "psychodelicznych uroczystości religijnych" z dramatycznymi rekonstrukcjami życia Buddy, Chrystusa, Mahometa itp. Celem tych dobrze reklamowanych, dobrze finansowanych produkcji (jeden z promotorów nazwał je "najlepszą rzeczą od czasów wodewilu [6]") było odtworzenie efektów kwasowego tripu bez narkotyków. Ale podróżujący pokaz świetlny Leary'ego był antyczny jak na standardy Bay Area. Dla niektórych osób krótkie kazanie Leary'ego na imprezie było punktem kulminacyjnym popołudnia. Nie miało znaczenia, że słyszeli to wszystko wcześniej; zaakceptowali jako ewangelię każde słowo, które wypowiedział, odkąd wyszedł z akademickiej szafy i zamienił się w Pied Piper [7] pokolenia kwasu. Ale inni nie byli pod szczególnym wrażeniem lakonicznego manifestu Tima. "Pope of Dope" starał się symbolizować w dość przestarzały sposób odrodzenie religijne, które przeciwstawiało się tradycyjnym kategoriom. W końcu, po co przywoływać katechizmy i przykazania, skoro sam fakt bycia żywym w tym zakątku czasu i przestrzeni jest wystarczająco odurzający?
 
Be-In nie został zorganizowany w celu zaprotestowania przeciwko konkretnemu rządowemu rozporządzeniu lub polityce. Tysiące ludzi zebrało się, by nie robić nic szczególnego, co samo w sobie było czymś niezwykłym. Usiedli na trawie, dzielili się jedzeniem i winem i podziwiali, jak spokojni byli wszyscy. W pobliżu nie było nawet jednego umundurowanego policjanta, który mógłby zepsuć imprezę. W pewnym momencie mężczyzna spadł na spadochronie z nieba w zasięgu wzroku zgromadzonych. Rozeszła się plotka, że to nikt inny jak Owsley, główny chemik kwasu, zstępujący na wiernych w falach powiewającego białego jedwabiu. Był to kolejny element mitu, który charakteryzował ten dzień. Jak ujął to Michael McClure: "The Be-In było rozkwitem. To był kwiat na świeżym powietrzu. Nie miał wszystkich płatków. W tej róży były robaki. Był doskonały w swoich niedoskonałościach. Był taki, jaki był i nigdy wcześniej nie było czegoś podobnego".
 
[Obrazek: humanbein.png.d87bc6cdc0719ef73183231132...2daf1.webp]
fot. 10. Zdjęcie przedstawiające tłum zgromadzony w Golden Gate Park podczas The Human Be-In, 14 stycznia 1967.
 
Dzieci kwiaty
 
Impreza była kulminacją wszystkiego, co działo się w Haight, a ludzie wciąż byli podekscytowani tym wydarzeniem kilka tygodni później. Jeśli LSD miało już reputację narkotyku pokoju i miłości, to Be-In zwiększył ją do gargantuicznych rozmiarów. Ci, którzy pławili się w blasku tego "epokowego wydarzenia", jak określił je Ginsberg, byli przekonani, że kwas stanowił nic innego jak farmakologiczny klucz do światowego pokoju... nie pokoju wynegocjowanego w drodze kompromisu i traktatów, ale prawdziwego "Glad State" opartego na wzajemnym uznaniu ponadnarodowego Boga. Gdyby tylko prezydent Johnson zażył "właściwy towar", a wielu kwasogłowych było o tym przekonanych, to z pewnością wojna w Wietnamie zakończyłaby się w ciągu kilku dni! Richard Alpert mówił jak prawdziwy wierzący, gdy twierdził, że dwadzieścia pięć tysięcy dziwaków stanowi siłę polityczną. "Za około siedem lub osiem lat", przewidywał, "psychodeliczna populacja Stanów Zjednoczonych będzie w stanie wybrać na urząd kogokolwiek zechce..." - kwitując - "Wyobraź sobie, jak by to było mieć kogokolwiek na wysokim stanowisku politycznym z naszym zrozumieniem wszechświata. Wyobraźmy sobie, że Bobby Kennedy ma w pełni rozszerzoną świadomość. Wyobraźmy sobie jego pozycję i to, co byłby w stanie zrobić". Nawet jeśli ktoś nie uległ tego rodzaju próżnemu myśleniu, trudno było pozostać odpornym na mesjanistyczny zapał związany z psychodelicznym wzlotem. W zestawieniu z ponurą rzeczywistością pracy od dziewiątej do piątej i ryzykiem wojny atomowej LSD zdawało się zwiastować alternatywę, nowy sposób życia. Podczas szczytu kwasowego haju można było mrugnąć okiem do podnieconej siostry lub brata, który mógł również dostrzec szczęśliwe zakończenie. Albo początek. Nie trzeba było tego ustalać. Żadna mieszanka słów czy znaczeń nie była w stanie oddać tego przytłaczającego poczucia obietnicy pokoju. Takie uczucia zostały uwiecznione w prozie Huntera Thompsona [tego samego autora, od książki Lęk i Odraza w Las Vegas] inspirowanej narkotykami: "Istniało fantastyczne uniwersalne poczucie, że cokolwiek robimy, jest słuszne, że wygrywamy... I to, jak sądzę, było tym poczuciem nieuniknionego zwycięstwa nad siłami Starego i Złego. Nie w sensie militarnym, bo tego nie potrzebowaliśmy. Nasza energia po prostu zwycięży. Nie było sensu walczyć ani po naszej, ani po ich stronie. Mieliśmy cały impet; jechaliśmy na grzbiecie wysokiej i pięknej fali". Rozmach wygenerowany przez Be-In został jeszcze bardziej wyolbrzymiony przez ogromny rozgłos, jaki otrzymało wydarzenie. Tak jak zamierzali organizatorzy, Be-In przyciągnął nie tylko krajową, ale i międzynarodową uwagę. Był to początek skoncentrowanego ataku mediów na Haight-Ashbury. Wkrótce stała się ona najbardziej prześwietloną dzielnicą w kraju, gdyż reporterzy z całego świata skupili się na psychodelicznym podziemiu. Prawie wszystkie główne amerykańskie media, w tym wszystkie duże sieci telewizyjne, opublikowały artykuły na temat społeczności hipisów i przez pewien czas wydawało się, że reszta kraju była zahipnotyzowana tą zaskakującą rewolucją stylu życia. Felietonista San Francisco Chronicle, Herb Caen, nadał kulturowym buntownikom nowy tytuł, określając ich mianem "hipisów". Inne opisy, takie jak "dzieci kwiaty" i "pokolenie miłości", pojawiły się w prasie i weszły do głównego nurtu słownictwa, zapewniając prostemu społeczeństwu asortyment gotowych etykietek, które można przypiąć do niezrozumiałego zjawiska. Hipisi stali się Innymi, ludźmi, przed którymi "ostrzegali nas nasi rodzice", a ta negatywna definicja szybko przekształciła się w narodową obsesję. Reakcja opinii publicznej była zazwyczaj ambiwalentna; dzieci-kwiaty były traktowane jako zagrożenie dla porządku publicznego lub jako nieszkodliwe błazny. Ronald Reagan, ówczesny gubernator Kalifornii, opisał hipisa jako kogoś, kto "ubiera się jak Tarzan, ma włosy jak Jane i pachnie jak gepard".
 
[Obrazek: dziecikwiaty_600x600.png.fd6c81b426d6ef2...0df61.webp]
fot. 11. Tak zwane "dzieci kwiaty", ulica Haight San Francisco rok 1967. 
 
Jednak pomimo wszystkich kpin, w subkulturze młodzieżowej było coś głęboko niepokojącego, co domagało się wyjaśnienia. Dlaczego synowie i córki białej amerykańskiej klasy średniej porzucili zamożny styl życia swoich rodziców? Dlaczego porzucili luksusową, łatwą rutynę przedmieść, by rozbić się w zatłoczonej komunie? I dlaczego zażywali niebezpieczne narkotyki? Plejada ekspertów oferowała interpretacje tego, co to wszystko oznaczało. Dla niektórych hipisi byli barometrem chorego społeczeństwa, ostrzeżeniem dla cywilizacji przemysłowej przed zbliżającym się upadkiem. Inni porównywali ich do pierwszych chrześcijan ze względu na ich zaangażowanie w uniwersalne braterstwo i miłość do całej ludzkości. Dziennikarz Time zasugerował, że "w swojej niezależności od dóbr materialnych i nacisku na spokój i uczciwość, hipisi prowadzą znacznie bardziej cnotliwe życie niż zdecydowana większość ich współobywateli". (Była to spora zmiana w stosunku do wcześniejszej oceny dokonanej przez tę samą publikację, która odrzuciła długowłosych jako utopijnych marzycieli w poszukiwaniu "zerowego dnia pracy i wariactw dla wszystkich"). Więcej niż kilku komentatorów pokładało absurdalne nadzieje w młodych porzucających studia, twierdząc, że są oni "najważniejszym wydarzeniem XX wieku", "zbawieniem zachodniego świata", "wcieleniem ewangelii" i tak dalej. Rzeczywiście, reporterzy, socjologowie, pedagodzy, duchowni czy psychologowie mogli znaleźć w Haight prawie wszystko, czego chcieli. A niektórzy hipisi naprawdę wierzyli w to, co o nich pisano. Rozgłos medialny, jaki zapanował po Be-In, przesłonił fakt, że grupie Oracle nie udało się osiągnąć jednego ze swoich głównych celów: zjednoczenia - choćby na poziomie symbolicznym - politycznych radykałów i psychodelicznych odludków. Jeśli już, to Be-In miał na celu podkreślenie różnic między tymi dwoma obozami. Napięcie to skrystalizowało się, gdy Jerry Rubin przemówił do tłumu. Jego agresywna tyrada na temat niebezpieczeństwa wojny w Wietnamie i większego niebezpieczeństwa nierobienia niczego, by ją powstrzymać, wydawała się wyrwana z kontekstu pokojowego spotkania, a publiczność ogólnie rzecz biorąc zignorowała jego przemówienie. Poza Ginsbergiem nikt inny nie wspomniał o rozlewie krwi w Azji Południowo-Wschodniej. Apolityczny ton wydarzenia był niepokojący dla działaczy Nowej Lewicy, którzy kiedyś uważali swoich hipsterskich braci za duchowych sojuszników. Polityczni radykałowie nie zgadzali się z kwasożercami, którzy uważali, że mogą podnieść świat na wyższy poziom, po prostu podnosząc siebie. To tęskne przekonanie podzielali hipisi, osoby porzucające naukę i inni członkowie subkultury LSD, którzy wierzyli, że masowa zmiana nastąpi tylko wtedy, gdy wystarczająca liczba ludzi rozszerzy swoją świadomość. Odrzucali możliwość reorganizacji porządku społecznego poprzez działalność polityczną, opowiadając się zamiast tego za stylem życia, który celebrował apolityczność. Nic więc dziwnego, że zatwardziali politycy krytykowali niektóre z bardziej dziwacznych przejawów sceny acid. W artykule dla magazynu Ramparts, wiodącego lewicowego miesięcznika późnych lat sześćdziesiątych, Warren Hinckle zaatakował społeczność Haight-Ashbury za jej bezmyślną mistagogię [8], narkotyczny nadmiar i ukryte tendencje faszystowskie. Weterani organizacji politycznych nie zamierzali jednak ignorować fenomenu hipisów. Widzieli masy młodzieży w całym kraju, które dały się porwać temu niejasnemu kopniakowi pokoju i miłości, i podjęli wysiłki, aby zwabić ich do obozu politycznego. Wiosną 1967 r. antywojenni aktywiści w Nowym Jorku sponsorowali Flower Power Day; ulotki informacyjne na temat tego wydarzenia sprawiały, że wyglądało ono jak impreza, a zespoły rockowe miały zabawiać maszerujących. W tym czasie oznaki rodzącej się kontrkultury były już wszędzie: spodnie dzwony, robocze koszule, koraliki, pokazy świetlne, imprezy z trawką, tranzystory pulsujące acid rockiem. Ludzie zaczęli pojawiać się na spotkaniach politycznych w kostiumach, styl stał się mocno hipisowski i coraz trudniej było rozróżnić, gdzie kończy się protest, a zaczyna styl życia.
 
Ta interakcja była z pewnością widoczna w krajowym biurze SDS [9] w Chicago, gdzie pracownicy mieszkali i spali razem we wspólnych mieszkaniach. Dzielili się doświadczeniami narkotykowymi - głównie marihuaną, ale także LSD - które wzbudzały poczucie bliskości i jedności. Ale nawet gdy upalali się podczas codziennych zajęć, pracownicy SDS zawsze byli świadomi różnicy między zmianą swojego myślenia (Introspekcje, samopoznanie i osobisty rozwój, które często były wspierane przez używanie narkotyków takich jak marihuana czy LSD. Były to wewnętrzne, subiektywne zmiany, które mogły prowadzić do nowych perspektyw, większej świadomości i duchowego rozwoju) a zmianą systemu (działaniami politycznymi, ekonomicznymi, społecznymi etc. różnica między tym jest o tyle istotna, że nawet na srogiej bombie hipisi świadomie dostrzegali różnice pomiędzy tymi kwestiami). "To, co było modne", wyjaśnił były przewodniczący SDS Carl Oglesby, "było zasadniczo masową introspekcją, światopoglądem wzmocnionym narkotykami. Z drugiej strony, Nowa Lewica wyszła do świata z zestawem wspólnych poglądów moralnych na temat rasy, wojny i imperializmu; odtworzyła prywatny osąd moralny jako publiczny akt polityczny. Oczywiście każdy instynkt hipisa niechętnie odnosił się do wojny i sprawiał, że chętnie to demonstrował, pod warunkiem, że ktoś inny przygotował scenę. Nie da się ukryć, że był zadowolony z działania bez myślenia, bez poczucia planu politycznego, z wyjątkiem tego, że im więcej ludzi pali trawkę, tym lepiej dla kraju". Przywódcy SDS postrzegali trawkę raczej jako łagodną przyjemność niż społeczne panaceum(lekarstwo). LSD było jednak nieco bardziej problematyczne. Silna dawka kwasu mogła wywołać różnego rodzaju dziwactwa, które miały niewiele wspólnego ze światem Realpolitik [10]; jeśli już, to wszystkie psychiczne śmieci mogły być bardziej rozpraszające niż stymulujące, jeśli chodzi o kwestie strategii i organizacji. 
 
[Obrazek: learyinsberg.png.fedeb9c788a192aee2b675e...37860.webp]
fot. 12. Timothy Leary (ten po prawo) i Allen Ginsberg (po lewo), San Francisco, pierwszy The Human Be-In, 14 stycznia 1967 r.
 
Nawet kwas świata nie zmieni...
 
Koszmarny surrealizm Boba Dylana, tak bardzo podziwiany przez studenckich radykałów, był pod silnym wpływem psychodelików, a on sam wycofał się z protestów politycznych podczas szczytu swoich kwaśnych jazd, aby zbadać splątane korzenie jaźni. Saga Dylana była dla niektórych dowodem na to, że narkotyki w ogóle, a kwas w szczególności, pielęgnowały tendencję prywatyzacyjną w kulturze młodzieżowej, a być może, że zakorzeniony prywatyzm amerykańskiego życia insynuował się w taki sposób, aby wykorzystać chemiczny haj do własnych celów. W obu przypadkach niektórzy aktywiści byli zaniepokojeni dalekosiężnymi konsekwencjami sceny narkotykowej. Kilka dni po tym wydarzeniu, Oracle było gospodarzem konferencji hipisowskiej, na której skupiono się na "całym problemie, czy porzucić, czy przejąć", jak ujął to filozof Alan Watts. Do Wattsa dołączyli Allen Ginsberg, Gary Snyder i Timothy Leary, który nie ukrywał swojego stanowiska w tej sprawie. Jego zdaniem ruchy psychodeliczne i antywojenne były całkowicie niekompatybilne. "Wybór jest między byciem buntownikiem a byciem religijnym" - oświadczył. "Nie głosuj. Nie politykuj. Nie składaj petycji. Politycznie nie możesz nic zrobić z Ameryką". Dla Leary'ego nie było prawdziwej różnicy między kapitalizmem a komunizmem, między Ronaldem Reaganem a Fidelem Castro; obaj byli uzależnieni od konkurencyjnej polityki władzy. Podobnie było z aktywistami studenckimi, których oczerniał jako "młodych mężczyzn z umysłami w okresie menopauzy". Leary odrzucił wszelkie działania, które nie emanowały z rozszerzonej świadomości, jako "zachowanie robota". "Ludzie nie powinni mieć prawa mówić o polityce", stwierdził, "chyba że na czworakach". Watts przestrzegał przed narzucaniem światu konkretnej wizji, ale Leary się w niej upierał. Jeśli o niego chodziło, subkultura psychodeliczna była jedyną grą w mieście. Zapomnij o prawach obywatelskich i wyzysku, zapomnij o wojnie; porzucenie było rewolucją. "Pierwszą rzeczą, którą musisz zrobić, jest całkowite oderwanie się od czegokolwiek wewnątrz-plastikowego, zrobotyzowanego establishmentu". A co potem? Leary wyobrażał sobie Haight jako platformę startową dla tysięcy młodych ludzi, którzy dzielnie zbierali się w małe plemiona i wędrowali po Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej, żyjąc dostatnie z  tego, co pogardliwie nazywał nieoświeconą "kulturą mineralną" (społeczeństwem technologicznym). Głosił własną wersję kwasowego leninizmu - państwo narodowe w końcu zaniknie, gdy coraz więcej ludzi się do niego włączy. ("Niech państwo się rozpadnie" było jednym z jego mniej udanych sloganów). W międzyczasie hipisi "zniszczą rzeczywistość", jak głosi słynny przycisk, kochając establishment na śmierć.
 

 
To, co głosił Leary było takim afrontem dla radykalnej społeczności, że w pewnym momencie, gdy przywiózł swój program religijny do Bay Area, redaktorzy Berkeley Barb wezwali działaczy antywojennych do demonstracji przeciwko guru kwasu. Nawet jego rzekomi sojusznicy byli zniechęceni jego apolityczną postawą. Gary Snyder uważał, że wycofanie się może łatwo oznaczać rezygnację, chyba że ludzie będą kultywować techniki samowystarczalności i samorozwoju jako warunek wstępny do budowania nowego porządku społecznego. Nie chciał odrzucać tych, którzy dokonali ogromnych poświęceń na rzecz sprawiedliwości społecznej, chociaż miał nadzieję, że uda się ich doprowadzić do tego, co uważał za "głębszą wizję siebie i społeczeństwa". To właśnie tam LSD mogło okazać się przydatne, aby pomóc poszerzyć samą definicję polityki, a tym samym wzmocnić historyczną wizję Nowej Lewicy. Snyder rozumiał, że studencki radykalizm i subkultura psychodeliczna wywodzą się z podobnych korzeni i starał się zachęcać do twórczego dialogu między nimi. Etos flower power był w pewnym sensie karykaturalnym przedłużeniem pacyfistycznej ideologii niestosowania przemocy, która zdominowała wczesną historię Nowej Lewicy. W połowie lat 60. psychodeliczne podziemie podłączyło się do duchowej retoryki ruchu na rzecz praw obywatelskich, która nie miała nic wspólnego z "rozszerzoną świadomością" per se. Chociaż kwas sam w sobie nie przeczy określonym ramom moralnym ani poglądom politycznym, jako unikalny katalizator procesów psychicznych i społecznych, wydobywa on raczej "smaki i składniki tego, co akurat gotuje się w kulturowym gulaszu", jak ujął to Michael Rossman. To, że LSD i subkultura, stały się tak ściśle związane z pokojem, miłością i trala-la-la-la, było w dużej mierze spowodowane dominującym lewicowym gestem politycznym biernego oporu. Retoryka pacyfizmu bez użycia przemocy stanowiła tylko jeden z aspektów spuścizny przyjętej przez subkulturę acid. Członkowie Berkeley Free Speech Movement, SDS i Student Non-Violent Coordinating Committee (SNCC), czyli radykalnych młodzieżowych skrzydeł ruchu na rzecz praw obywatelskich, próbowali stworzyć alternatywne struktury, w ramach których "kochająca społeczność" mogłaby się rozwijać. Ta koncepcja, która nawiązywała do sloganu Wobblies pół wieku wcześniej: "Tworzenie nowego społeczeństwa w skorupie starego", stała się siłą napędową w Haight. Na początku 1967 roku w psychodelicznym mieście-państwie istniało już wiele dobrze prosperujących alternatywnych instytucji: Oracle, Community Switchboard, Hip Job Coop, Happening House (spółdzielcze przedsięwzięcie edukacyjne). Radio Free Hashbury; w nadchodzących miesiącach Wolna Klinika Medyczna miała otworzyć swoje podwoje. Nawet kupcy z sąsiedztwa utworzyli radę biznesową, HIP (Haight Independent Proprietors). Pomysł zbudowania równoległego społeczeństwa w samym brzuchu bestii był bardzo atrakcyjny dla wielu zszokowanych pacyfistów, którzy zmęczyli się zasiadkami, demonstracjami i przemocą policji. Dla tych ludzi daremność prób zreformowania systemu została w pełni potwierdzona przez osuwiskowy wybór Ronalda Reagana na gubernatora Kalifornii. Byli gotowi na inne podejście; zamiast próbować przebudować społeczne i ekonomiczne struktury masowego społeczeństwa komercyjnego, po prostu spróbowaliby je oskrzydlić.
 
Porzucając dotychczasowe życie, dołączając do sceny Haight-Ashbury, młodzi ludzie niekoniecznie wyrzekali się swojego zaangażowania w zmiany społeczne. Czuli jednak, że tego, co osobiste i tego, co polityczne, nie można podzielić na osobne kategorie. Wyzwolenie człowieka było czymś, co należało realizować, ponieważ było słuszne, lepszym sposobem na życie, a nie przedmiotem petycji w godzinie protestów. Jeśli, jak zaproponował Charles Olson, "prywatne jest publiczne, a publiczne jest tam, gdzie czujemy, że jesteśmy", to najbardziej wyraźną deklaracją polityczną było to, jak ludzie zdecydowali się zachowywać na co dzień. To założenie wpłynęło na kształt radykalnej lewicy, tą poszerzającą się sferę, w której kultura i polityka nakładały się na siebie w sposób zarówno komplementarny, jak i problematyczny. Haight stało się tyglem dynamicznej wymiany, gdy lewicowi aktywiści krzyżowali się z kwasowymi poetami, włóczęgami, artystami i odrzutkami, którzy przekształcali się w żywe artykulacje walki z biurokracją. Hybrydowa armia młodych buntowników była w ruchu: aktywiści rozluźnili się i zapuścili długie włosy, antywojenne plakaty pojawiły się w psychodelicznym designie, a demonstracje zawierały bardziej kolorowe elementy muzyki, tańca i absurdu. Hipisi, ze swojej strony, nigdy całkowicie nie opuścili ruchu pro-pokojowego, pomimo namów Leary'ego. W swoim najlepszym okresie reprezentowali krawędź, na której przekształcano perspektywy i taktykę Nowej Lewicy. Chociaż istniały ważne różnice, które umieszczały te dwie grupy na obu końcach spektrum sprzeciwu, wspólna płaszczyzna, którą dzielili, była znacząca. Obie były wyrazem "Wielkiej Odmowy", a ich egzystencjalny projekt był zasadniczo taki sam: regeneracja osobowości. Kulturowy renesans napędzany przez LSD był siłą, która złamała uścisk burżuazyjnej moralności i chrześcijańskiej etyki pracy. Zapewnił on namiętną podstawę dla stylu życia, który istniał długo po drugiej stronie politycznej, a jednocześnie apolitycznej barykady. Przede wszystkim nalegano na rewolucję, która nie tylko zniszczyłaby więzy polityczne, które nas krępują i umniejszają, ale także, słowami Antonina Artauda, "odwróciłaby się i stanęła twarzą w twarz z człowiekiem, twarzą w twarz z ciałem samego człowieka i raz na zawsze zdecydowała się zażądać od niego zmiany".
 
Papa-Nixon wali pięścią w stół
 
[Obrazek: diggers2_statement.jpg.104fe379bf3a0786a...3bd349.jpg]
fot. 13. Oświadczenie grupy The Diggers z 3 marca 1967 roku.
 
Na Haight Street trwa utopia. Tysiące hipisów tworzy scenę, gdy wędrująca grupa tajemniczych postaci nagle pojawia się wśród wycieczkowiczów, rozdając ulotki z dwoma enigmatycznymi zwrotami: Street Menu i Carte de Venue ("Twój bilet dokądś"). To początek ulicznego spektaklu teatralnego wystawianego przez gangsterską grupę, która nazywa siebie Diggers. Tematem przewodnim jest "Śmierć pieniądza i narodziny wolności". Dziwaczny orszak  pogrzebowy podąża w górę LSD Avenue. Na czele procesji idzie grupa żałobniczek ubranych na czarno, śpiewających "Get out my life why don't you babe" do melodii Marszu Żałobnego Chopina. Za nimi podążają trzy zakapturzone postacie unoszące srebrny znak dolara na kiju i pół tuzina tragarzy niosących udrapowaną na czarno trumnę. Jeszcze dziwniejsze są ogromne maski zwierząt, które mają co najmniej pięć stóp wysokości. Nie będzie żadnych powtórek tego wydarzenia, żadnych bisów ani oklasków - w rzeczywistości nie ma nawet widzów. Każdy jest częścią przedstawienia. Cała okolica staje się sceną, gdy dwudziestu chodzących umarlaków na tyłach marszu pogrzebowego rozdaje flety, kwiaty, gwizdki i lizaki w ramach przygotowań do następnego "aktu", że tak powiem, kakofonicznej orkiestracji kpiącej z prawa zakazującego bycia uciążliwością publiczną. Uciążliwość publiczna równa się publiczny "nowy sens, nowy porządek", rozumiesz? Setki hipisów ustawiają się po obu stronach ulicy z instrumentami w rękach, wygłupiając się i żartując, i tak to się dzieje, jedna scena po drugiej przez wiele godzin. Gdy zbliża się zmierzch, kilkaset lusterek samochodowych ze złomowiska zostaje rozdanych psotnym masom, które są zachęcane do wspinania się na budynki i odbijania zachodzącego słońca na ulicę. W międzyczasie chór kobiet w srebrnych spodniach typu dzwony, bolerkach i strojach w kolorze tie-dye (technika malowania materiałów w nieregularne i kolorowe kleksy) podnosi sztandar  pokolorowanego papieru z wierszem i śpiewa to, w tę i z powrotem do innych kobiet siedzących na dachach. Tysiące ludzi podchwytuje jej słowa i skanduje poezję, a wkrótce na miejsce przybywa policja, by oczyścić scenę z tłumu, co jest dość trudnym zadaniem, biorąc pod uwagę, że tłum rozrósł się do niemożliwych do opanowania rozmiarów. Spontaniczna interakcja między policjantami a hipisami (nazwijmy to zamieszkami) staje się częścią przedstawienia. To wszystko jest za darmo: anarchistyczne wybryki oskryptowane tak, aby wydarzyło się coś szeroko zakrojonego. "Wydarzenia uliczne to rytuały uwolnienia. Odzyskanie terytorium (zachód słońca, ruch uliczny, radość publiczna) poprzez ducha" - głosi manifest Digger. "Uliczne wydarzenia są rytuałami wyzwolenia. Odzyskiwanie terytorium (zachód słońca, ruch uliczny, publiczna radość) poprzez ducha," głosił manifest The Digger. "Nikt nie może kontrolować pojedynczego obwodu (wyborczego), który elektryzuje krytyczną rzeczywistość. Jeśli piękne słowa zostaną wypowiedziane, jeśli zostanie usunięty amortyzowany dystans mediów, odbiorcy mogą nigdy nie zacząć reagować normalnie. Staną się aktorami życia - obsadą uwolnionych istot." - utopijna wizja kwasowych neokomunistycznych bojówek. The Diggers pojawili się na scenie latem 1966 roku, kiedy kilku aktorów odłączyło się od San Francisco Mime Troupe i utworzyło własny, luźny kolektyw. Uważali oni, że polityczna satyra Mime Troupe była zbyt formalna, była przewidywalnym powtórzeniem lewicowych idei, które nie doceniały wyjątkowego potencjału Haight dla nowego rodzaju teatru społecznego - "poezji festiwali i tłumów, z ludźmi wylewającymi się na ulice", jak to ujął Antonin Artaud. Dla Diggersów debata na temat porzucenia i politycznego zaangażowania była kwestią nieistotną. Ich pomysłowe widowiska wykraczały poza kodyfikację, podważając założenia Nowej Lewicy, a także psychodelicznego, religijnego królestwa.
 
Wykorzystanie informatorów i prowokatorów było częścią masowej kampanii mającej na celu obalenie sił sprzeciwu pod koniec lat sześćdziesiątych i na początku lat siedemdziesiątych. Do FBI dołączył alfabet agencji federalnych: Internal Revenue Service (IRS), Bureau of Narcotics and Dangerous Drugs (BNDD), National Security Agency (NSA), Federal Communications Commission (FCC), Law Enforcement Assistance Administration (LEAA), Department of Health, Education and Welfare (HEW), wydziały wywiadowcze wszystkich służb wojskowych i liczne lokalne siły policyjne. Ponad ćwierć miliona Amerykanów znajdowało się w tym okresie pod "aktywnym nadzorem", a akta dotyczące legalnej działalności politycznej i życia osobistego kolejnych milionów były przechowywane. Osoby powiązane z czarnymi nacjonalistami, ruchami antywojennymi i Nową Lewicą [11] były głównymi celami brudnych sztuczek i innych podstępnych taktyk mających na celu podsycanie frakcji i "neutralizowanie" działaczy politycznych. Podczas prezydentury Nixona CIA zintensyfikowała swoje krajowe operacje, mimo że taka działalność była zakazana przez statut agencji. W 1969 roku CIA przygotowała raport zatytułowany "Restless Youth"(Niespokojna Młodzież), w którym stwierdzono, że ruchy Nowej Lewicy i czarnych nacjonalistów były zasadniczo zjawiskami krajowymi, a zagraniczne powiązania z amerykańskimi dysydentami były nieistotne. Prezydent Nixon nie chciał tego słyszeć. "Komunistyczny spisek" stał się motorem napędowym w Białym Domu, a Nixon naciskał na dyrektora CIA Richarda Helmsa, aby rozszerzył parametry operacji CHAOS (odpowiedni akronim) i innych krajowych śledztw. Oprócz monitorowania szerokiej gamy liberalnych i lewicowych organizacji, CIA zapewniała szkolenia, pomoc techniczną, egzotyczny sprzęt i dane wywiadowcze lokalnym departamentom policji. Agencja stosowała również taktyki nękania, takie jak posypywanie "proszkiem swędzącym" (wymyślonym przez Technical Services Staff, która nadzorowała eksperymenty z LSD w latach 50.) w publicznych toaletach w pobliżu spotkań lewicowych, co doprowadzało ludzi do szaleństwa przez około trzy dni po tym, jak usiedli na klozecie. W międzyczasie FBI eskalowało swoją tajną wojnę przeciwko wszelkim formom politycznego i kulturowego sprzeciwu w Ameryce. Atak na wolność słowa obejmował systematyczną próbę sparaliżowania podziemnej prasy, którą szef FBI Edgar Hoover uważał za odrażającą ze względu na jej "zdeprawowaną naturę i moralną luźność". Prowadzono również skoordynowaną kampanię aresztowań politycznych, oskarżając radykałów o posiadanie niewielkich ilości marihuany. "Ponieważ używanie marihuany i innych narkotyków jest powszechne wśród członków Nowej Lewicy, powinieneś być czujny na okazje do aresztowania ich pod zarzutem posiadania narkotyków" - stwierdził Hoover w ściśle tajnej notatce FBI. "Wszelkie informacje dotyczące faktu, że dana osoba posiada marihuanę lub bierze udział w imprezie narkotykowej, powinny być natychmiast przekazywane lokalnym władzom i powinny być zachęcane do podjęcia działań".
 
"Public enemy number one"
 
Nixon uczynił kwestię nadużywania narkotyków kamieniem węgielnym swojej kampanii na rzecz prawa i porządku podczas wyborów w 1968 roku, a kiedy objął urząd, przeforsował serię ustaw o zakazie pukania, umożliwiających policji włamywanie się do domów podejrzanych użytkowników narkotyków, bez zapowiedzi i uzbrojonych po zęby, w celu poszukiwania małej tabletki LSD lub garści trawki. Podczas gdy no-knock i inne drakońskie ustawy miały rzekomo na celu rozprawienie się z nadużywaniem substancji kontrolowanych, cele kampanii antynarkotykowej były często zaangażowane w radykalną politykę. Przykładów jest mnóstwo: W 1969 roku John Sinclair, lider partii Białych Panter w Michigan, został skazany na dziewięć i pół roku więzienia za podarowanie tajniakowi dwóch jointów z marihuaną; Lee Otis Johnson, czarnoskóry bojownik i organizator antywojenny na Texas Southern University, otrzymał wyrok trzydziestu lat więzienia po tym, jak podzielił się jointem z narkomanem; Mark Rudd, bojownik SDS, który odegrał znaczącą rolę w powstaniu na Uniwersytecie Columbia, został powiązany z narkotykami przez informatora; a policja w Buffalo w stanie Nowy Jork podłożyła narkotyki w księgarni prowadzonej przez Martina Sostre, czarnego anarchistę, który odsiedział sześć lat w więzieniu, zanim Amnesty International skutecznie wstawiła się za nim. Przepisy antynarkotykowe były również wykorzystywane do prześladowania Timothy'ego Leary'ego i innych liderów kontrkultury. Przykład tego rodzaju nękania wyszedł na jaw w sądzie federalnym, gdy Jack Martin, muzyk, który został aresztowany za narkotyki, zeznał, że został poproszony o zostanie informatorem i pomoc Federalnemu Biuru Narkotykowemu we wrobieniu Allena Ginsberga w zarzut posiadania marihuany. FBI i CIA śledziły poczynania Ginsberga w późnych latach 60. i wczesnych 70., podczas gdy narkotykowi prowadzili akta, które zawierały zdjęcie znanego poety "w nieprzyzwoitej pozie". Zdjęcie zostało umieszczone w specjalnym sejfie w siedzibie BNDD i oznaczone do "ewentualnego wykorzystania w przyszłości". Wielu znanych muzyków rockowych było również celem inwigilacji przez FBI. Ludzie Hoovera śledzili Johna Lennona po tym, jak on i Yoko Ono zaangażowali się w radykalną politykę w USA (piosenka Lennona "Give Peace a Chance" stała się hymnem ruchu antywojennego). Ponadto FBI miało na oku Jimiego Hendrixa, Janis Joplin, Jima Morrisona, The Fugs i inne gwiazdy rocka, z których wiele było ściganych pod zarzutem posiadania narkotyków. Nękanie muzyków rockowych było częścią krucjaty przeciwko rodzącej się kontrkulturze i alternatywnym stylom życia związanym z radykalną polityką pod koniec lat 60-tych. Niektóre grupy rockowe zajmowały wyraźnie polityczne stanowiska, a ich muzyka była szeroko odtwarzana pomimo połowicznych prób cenzury rządowej. W rezultacie duża liczba młodych ludzi była narażona na retorykę radykalnej polityki. Chociaż muzyka rockowa z pewnością nie upolityczniła całej swojej publiczności, wzmocniła wszechobecny antyautorytaryzm i zapewniła zuchwałą ścieżkę dźwiękową dla nadziei i gniewu młodego pokolenia. Wysokoenergetyczne piosenki rockowe były jasnymi wezwaniami do buntu: "Street Fighting Man" Rolling Stonesów, "Born to Be Wild" Steppenwolf, "Break on through to the other side" Doorsów, "We are all outlaws..." Jefferson Airplane. "Wszystkie te i wiele innych elementów kultury pop rozwijały się i reprodukowały apokaliptyczny, spolaryzowany nastrój polityczny," zauważył były prezydent SDS Todd Gitlin. "Razem kształtowały one symboliczne środowisko sprzyjające rewolucjonizmowi w oderwaniu od kontekstu, nadmiernej retoryce i bojowości w stosunku do rzeczywistości."
 



RE: LSD - Historia prawdziwa cz.1 2/2 - voice.of.voiceless - 25.08.2024

Jak czytamy na stronie nixonfoundation.org "Choć nienawidził kultury narkotykowej, a zwłaszcza handlarzy narkotyków, Nixon chciał zobaczyć prawdziwe rezultaty i nie interesowały go walki ideologiczne. Fakty, które miał przed sobą, były jasne: przestępczość i narkotyki ogarniały naród. W 1960 roku w Nowym Jorku doszło do ponad 200 zgonów związanych z narkotykami. W 1970 roku liczba ta wzrosła do ponad tysiąca, a osób uzależnionych od heroiny było dziesiątki tysięcy. Od zakończenia administracji Eisenhowera wskaźniki przestępczości w Stanach Zjednoczonych wzrosły o ponad 100%. Nixon był pragmatykiem i rozumiał, że aby skutecznie i z nadzieją trwale odwrócić problem narkotyków, potrzebne jest racjonalne podejście. Jedno ze spotkań Gabinetu Owalnego, które odbyło się 26 maja 1971 r., pokazało jego charakterystyczny pragmatyzm". Richard Nixon miał unikalne podejście do problemu narkotykowego w kraju. Wiedząc, że atak na podaż narkotyków jest nieskuteczny bez uwzględnienia strony popytowej, postanowił skoncentrować się na zapobieganiu i leczeniu uzależnień, a dla tych, którzy nie chcieli podejmować się dobrowolnego (choć de facto przymusowego) programu kuracji, przygotowane było więzienie i drakońskie kary. W celu rozwinięcia Biura Narkotyków i Niebezpiecznych Narkotyków (BNDD), Nixon spotkał się z Johnem Ingersollem, szefem agencji, który wymienił sukcesy operacyjne Biura, takie jak wzrost liczby konfiskat heroiny i aresztowań. Jednak Nixon zauważał brak rozwiązania podstawowego problemu popytu na narkotyki. W tym czasie epidemia heroiny wśród żołnierzy w Wietnamie dodatkowo pogorszyła sytuację. Dr Jerome Jaffe, specjalista ds. leczenia uzależnień, zaproponował program testowania moczu  przed powrotem żołnierzy do kraju. Jeśli wynik był pozytywny, żołnierz musiał przejść detoksykację w Wietnamie, zamiast być aresztowanym. Żołnierze, u których wykryto obecność opiatów, nie byli wysyłani na front, ale musieli pozostać w Wietnamie. Proces detoksykacji obejmował "zimne odstawienie" (cold turkey) [12] narkotyków, co oznaczało, że żołnierze musieli przetrwać objawy nagłego odstawienia bez farmakologicznego wsparcia.
 
Wszyscy, którzy nie przeszli testów, byli przenoszeni do specjalnych obozów detoksykacyjnych, takich jak Long Binh Post, gdzie byli poddawani intensywnemu nadzorowi i detoksykacji przed powrotem do Stanów Zjednoczonych. Po zakończeniu okresu detoksykacji byli transportowani do innych placówek medycznych, gdzie kontynuowali leczenie, zanim mogli wrócić do domuPomysł ten wymagał dekryminalizacji zażywania narkotyków, co nie było szeroko popierane przez biurokrację rządową. Jednak Nixon zobaczył ogromne możliwości tego programu i utworzył nową agencję, Special Action Office for Drug Abuse Prevention (SAODAP), która miała nadzorować program leczenia i rehabilitacji dla uzależnionych. Nixon zapewnił sobie 155 milionów dolarów na program leczenia, oferując po raz pierwszy w historii leczenie uzależnionym od narkotyków, którzy tego chcieli i potrzebowali. Dzięki temu programowi liczba uzależnionych od heroiny w amerykańskich miastach znacząco spadła, a wskaźniki przestępczości również zmniejszyły się. Nixon miał umiejętność poruszania się w trudnych politycznych kwestiach i był zdeterminowany walczyć z problemem narkotykowym w kraju. Podejście prezydenta Nixona do problemu narkotykowego było wyjątkowe i skupione na zapobieganiu i leczeniu uzależnień, przy jednoczesnym prowadzeniu twardej polityki antynarkotykowej w myśl idei "law and order" (prawo i porządek). Wprowadzenie programu testowania moczu dla żołnierzy według dr. Jaffe byłoby silnym środkiem odstraszającym i skutecznie pomagało tym, którzy byli uzależnieni. Program SAODAP, który był nadzorowany przez Jerome'a Jaffego, przyniósł znaczne osiągnięcia w walce z problemem narkotykowym. Dzięki finansowaniu rządu federalnego liczba osób uzależnionych od heroiny w amerykańskich miastach znacznie spadła, a wskaźniki przestępczości obniżyły się w największych miastach kraju. 
 
 [Obrazek: longbinhpost.jpg.0f9a54a39fe1f53e301c0a4d101bd946.jpg]
fot. 14. Obóz detoksykacyjny Long Binh Post z lotu ptaka, Dong Nai, Wietnam, 1967. 
 
Nowa fala 

Nixon dopiął swego. Kiedy ruchy społeczne i polityczne symbolicznie uwikłane w LSD upadły we wczesnych latach siedemdziesiątych, klimat informujący o oczekiwaniach dotyczących kwasa stracił wiele ze swojego ładunku emocjonalnego. Jednakże spokój ze strony ruchów psychodelicznych nie trwał długo, ponieważ w latach osiemdziesiątych byliśmy świadkami nowej fali LSD, będącą wynikiem złożonych czynników - powrót do kontrkultury i alternatywnych stylów życia (rozwój New Age, nostalgia za latami sześćdziesiątymi), rozwój technologii i dostępność informacji (nowe metody i technologie chemiczne, internet i sieci informacyjne), jak i zmiany w społeczeństwie i kulturze (ruchy społeczne i polityczne, muzyka i kultura pop) - były powodem renesansu LSD. Nowe pokolenie osób zażywających kwas nie zostało wychowane na psychodelicznych kontrowersjach z przeszłości, kiedy zażywanie LSD było równoznaczne z aktem społecznego buntu. Bez krzykliwych ostrzeżeń przed psychozą lub uszkodzeniem chromosomów, czy też całego tego szumu wokół chwały rozszerzonej świadomości, jest mniej wybryków i niepożądanych incydentów. Rekreacyjne użycie LSD jako "technologii jaźni" ma swoje odpowiedniki w rozwijającym się przemyśle rozrywki hi-tech, który obejmuje komputerowe gry wideo, telewizję kablową, domowe wideo i filmy, których wielomilionowe efekty specjalne grożą przekroczeniem możliwości ludzkiego poznania. Sposoby zabawy z rzeczywistością to naprawdę wielki biznes. Wiele ówczesnych reklam telewizyjnych jest bardziej "psychodelicznych" niż najbardziej odjechany plakat z lat 60-tych. Korporacyjna adopcja psychodelii jest widoczna w reklamach telewizyjnych armii, które zawierają migające obrazy, efekty stroboskopowe, hard rock i slogan "Bądź wszystkim, czym możesz być ... możesz to zrobić w armii". Odrodzenie LSD w latach 80. jest częścią boomu na rekreacyjne używanie narkotyków w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej (gdzie wysoce upolityczniona kontrkultura nadal kwitnie w różnych miastach, w szczególności w Amsterdamie i Berlinie Zachodnim). Marihuana jest branżą wartą od 15 do 20 miliardów dolarów rocznie (co czyni ją trzecim co do wielkości amerykańskim biznesem, za Exxon i General Motors), mimo że federalne środki przeznaczone na egzekwowanie prawa antynarkotykowego wzrosły do 1,2 miliarda dolarów. Chociaż posiadanie marihuany jest w niektórych miejscach karane mandatem za parkowanie, przepisy dotyczące LSD są tak samo surowe, jak zawsze. LSD pozostaje sklasyfikowane jako narkotyk z Schedule I, kategorii zarezerwowanej dla substancji uważanych za niemające żadnej wartości medycznej. Badania naukowe nad LSD utknęły w martwym punkcie, a psychiatrzy, którzy kiedyś używali tego narkotyku w celach terapeutycznych, pesymistycznie patrzą w przyszłość. Pomimo tych ograniczeń, a może właśnie z ich powodu, podziemna sieć terapeutów LSD po cichu utrzymuje się w Stanach Zjednoczonych. Tymczasem CIA, która zawsze była w czołówce rozwoju psychofarmakologii, nadal prowadzi tajne badania mające na celu stworzenie bardziej wyrafinowanych form kontroli chemicznej. Pojawiły się nowe supermocne leki psychotropowe, które wpływają na zmysły w bardzo specyficzny sposób (jedna substancja, na przykład, zmienia tylko percepcję słuchową; pod jej wpływem wszystkie dźwięki stają się atonalne, podczas gdy inne ludzkie zdolności pozostają nienaruszone). Naukowcy zaczęli opracowywać inne związki o zastosowaniach rekreacyjnych, w tym afrodyzjaki czy "pigułkę z dwoma martini", która wywołuje stan upojenia alkoholowego  bez późniejszego kaca. Niektóre z tych narkotyków - takie jak "designerska heroina" i "designerska kokaina"[13] - zostały już przeniesione z laboratorium na ulicę, a ich konsekwencje okazują się śmiertelne po dziś. Używanie kwasu w kontekście rekreacyjnym jest dalekie od tego, jak pionierzy LSD z lat pięćdziesiątych - zarówno szpiedzy, jak i lekarze - pierwotnie wyobrażali sobie jego przyszłość, ale to jest temat na inną historię... 

PRZYPISY:

[3] - https://pl.wikipedia.org/wiki/Kundalini - Kundalini uznawana jest za moc i potęgę twórczą, kreatywną, stąd odpowiedzialna jest za wszelkie zdolności i talenty twórcze, artystyczne, architektoniczne oraz wynalazcze. Osoby zdolne do wielkich, bohaterskich czy twórczych, odkrywczych czynów uważane są za posiadające wielką moc kundalini.
[4] - system religijno-filozoficzny powstały w Persji, uznający za zasadę bytu dwa przeciwstawne pierwiastki: światło i dobro oraz ciemność i zło.
[5] - nowo pozyskany, zwykle gorliwy wyznawca i krzewiciel jakiejś religii lub ideologii
[6] -  muzyczna forma dramatyczna o komicznym charakterze, powstała we Francji w okresie baroku, łącząca tekst komediowy z piosenkami. Wodewil wpłynął na rozwój opery komicznej.
[7] - https://en.wikipedia.org/wiki/Pied_Piper_of_Hamelin - legendarna postać umiejąca kontrolować umysł przy pomocy magicznego fleta.
[8] - Mistagogia (gr. μυσταγογέω, μυσταγογία od μύστης 'wtajemniczony' i άγω 'prowadzić') – pojęcie religijne oznaczające wprowadzanie w misterium – duchową tajemniczą rzeczywistość.
[9] - SDS to skrót od "Students for a Democratic Society". Była to prominentna organizacja aktywistów studenckich w Stanach Zjednoczonych w latach sześćdziesiątych XX wieku, znana z zaangażowania w ruch na rzecz praw obywatelskich, protesty przeciwko wojnie w Wietnamie i różne inne sprawy związane ze sprawiedliwością społeczną.
[10] - https://pl.wikipedia.org/wiki/Realpolitik - polityka realistyczna, uwzględniająca jedynie rzeczywisty stosunek sił, wykluczająca wpływ czynników ideowych lub moralnych na decyzje polityczne - do Białego Domu ten termin wprowadził Henry Kissinger, sekretarz stanu w latach 1973-77.
[11] - FBI nigdy nie ustaliło dokładnej definicji Nowej Lewicy. "Myślę, że to mniej więcej postawa" - powiedział urzędnik FBI komisji senackiej w 1975 roku.
[12] - https://en.wikipedia.org/wiki/Cold_turkey - nagłe odstawienie substancji po stwierdzeniu fizycznego uzależnienia i wynikające z tego nieprzyjemne (a czasem zagrażające życiu) doświadczenie. Sprzeciwia się stopniowemu łagodzeniu tego procesu poprzez jego zmniejszanie w czasie dawki lub stosowanie leków zastępczych; jednakże w niektórych przypadkach preferowane może być podjęcie metody zimnego indyka, ponieważ ograniczanie intensywności może wymagać większej samodyscypliny. Jest to praktyka mniej zalecana niż stopniowe zażywanie za względu na kwestie zagrażające życiu.
[13] - https://en.wikipedia.org/wiki/Designer_drug - Designer drugs, research chemicals, a po polsku nowe substancje psychoaktywne, potocznie zwanymi dopalaczami.
 
ŻRÓDŁA: 
 
1. Hunter S. Thompson (1971). Lęk i Odraza w Las Vegas
2. Albert Hofmann (1980). LSD: My Problem Child
3. Martin A. Lee, Bruce Shlain (1985). Acid Dreams - The Complete Social History of LSD: The CIA, The Sixties, and Beyond
4. Wikipedia
5. psychonautwiki.org
6. https://archive.org/details/navychatter/page/n1/mode/2up
7. independent.co.uk
8. nixonfoundation.org


RE: LSD - Historia prawdziwa cz.1 2/2 - smakosz - 25.08.2024

Dobry artykuł. Idealny do przeczytania na niedzielną nude