![]() |
Moja przygoda z muchomorem czerwonym czyli raport po dwóch latach stosowania. - Wersja do druku +- Dopal.org - Forum Dyskusyjne o Używkach i RC (https://dopal.org) +-- Dział: Na temat używek (https://dopal.org/forumdisplay.php?fid=7) +--- Dział: Trip raporty (https://dopal.org/forumdisplay.php?fid=21) +--- Wątek: Moja przygoda z muchomorem czerwonym czyli raport po dwóch latach stosowania. (/showthread.php?tid=5318) Strony:
1
2
|
Moja przygoda z muchomorem czerwonym czyli raport po dwóch latach stosowania. - kot_kreskowy - 20.02.2025 Moja przygoda z amanitą rozpoczęła się dwa i pół roku temu, wtedy to rozpocząłem solidny i dość szeroki risercz, by kilka miesięcy później przekuć zdobytą wiedzę na czyny. Na przestrzeni dwóch lat zastosowałem kilkukrotnie metodę microdosingu, kombinowałem z dawkami, odstępami czasu oraz długością trwania cykli. ![]() Pierwszy cykl mikrodawkowania zacząłem od ~0,6 grama i trwał kilka tygodni z drobnym falstartem żołądkowym na początku, organizm nie zaakceptował od razu muchomorka co oznajmił mi zmuszając mnie do częstych odwiedzin toalety w pierwszych dniach. Po kilku tygodniach codziennego łykania odważonej cząstki kapelusza nadszedł czas na przerwę, ta trwała około dwóch miesięcy. Druga sesja microdosingu trwająca również kilka tygodni to już zwiększenie dawki do okolic grama i tu już zaczęły się pokazywać pierwsze efekty. Wyraźnie mniej chorowałem, żadnych przeziębień czy grypy, zacząłem odczuwać wewnętrzny spokój, mniej się irytować, lepiej sypiać oraz co ciekawe - z czasem brania amanity skorelował się całkowity zanik migreny, na którą to przecież dość często chorowałem, na tyle często, że obowiązkowo nosiłem ze sobą solfadeinę. Trzecia sesja to już ponad dwa miesiące z grzybem za pan brat. Tu również odnotowałem wiele pozytywnych aspektów ciągłego zażywania z polepszonym nastrojem na czele. Pragnę zaznaczyć że zanim zacząłem jakiekolwiek autobadania nad amanitą, cierpiałem dość silną depresję, dziś nie ma po niej nawet śladu, nic, nul, znikła. Odnotować należy również większą odporność na stres, który przecież tak często mnie doświadczał choćby i nawet ostatnimi czasy gdy kilka miesięcy męczyłem się z bandą upadlińców w jednym mieszkaniu, co naprawdę było czasem nie do zniesienia. Przestałem również całkowicie obgryzać paznokcie gdzie w czasach przed amanitą granicą było obżarcie paluchów do krwi. Do listy pozytywów należy również dopisać twórcze myślenie, poszerzenie wyobraźni, oraz podwyższenie komunikatywności i w znacznym stopniu asertywności - a wierzcie mi, byłem typem człowieka zamkniętego w sobie. Dziś drę ryja na wszystkich, mówię prosto z mostu co mi się nie podoba i co ktoś ma zmienić - króciutko. Pewność siebie? Level master. Zmiany widać dziś gołym okiem. ![]() Z czasem przyszedł czas na odstawienie mikrodawkowania na rzecz badań przy dawkach nieco większych, siegajacych i trzech - czterech gram na jedno wieczorne posiedzenie. I tak, po dwóch i pół grama ususzonego kapelusza zjedzonych jednorazowo zmiany w percepcji, postrzeganiu świata i podejściu do spędzania czasu są gigantyczne lecz nie dają poczucia takiego hamskiego, chemicznego i wymuszonego przytłoczenia jak typowe narkotyki. To całkowicie inny rodzaj fazy. Za każdym razem zaznałem cudownego, bajkowego wręcz samopoczucia a euforia jaka we mnie się rozlała była czymś wyjątkowym, to dar, zdecydowanie! Czysta, niczym nie zmącona, cudowna chwila totalnego czilowania. Naturalnego czilowania rzecz jasna, wszak nie odczułem ani razu jakiegoś chemicznego stanu zmiany świadomości. Owszem, świat zwalnia a ja wraz nim, ale to jest tak bardzo naturalne, że chyba bardziej być nie może. Moment idealny chciałoby się powiedzieć. I tak też się czułem podczas każdej wieczornej sesji z tym cudownym grzybkiem. Nawet wyjście na spacer wygląda o niebo lepiej, czułem jakbym był jednością z otaczającą mnie naturą. Pojawia się również chęć na marzenia, powroty do czasów dzieciństwa, nutka nostalgii, wspominanie czasów, o których na codzień nawet nie pomyślisz. Wspaniałe, czyste doznania. A sen po takiej sesji to jest poezja, rano człowiek jest innym człowiekiem, nowonarodzonym chciałoby się powiedzieć. Może to jest właśnie odpowiedź na problemy ze snem? Zamiast babrania się w całej tej chemii z grupy benzodiazepin. Do przemyślenia! I oczywiście przetestowania. Do napisania tego tekstu skłonił mnie mój powrót do amanitowych badań, a i zanim zasiadłem do pisania, również uraczyłem się kawałkiem kapelusza. Zachęcam do zaprzyjaźnienia się z muchomorem bo zaiste przy zachowaniu środków ostrożności jest to grzyb magiczny i niosący bardzo wiele dobrego. Darzbór! RE: Moja przygoda z muchomorem czerwonym czyli raport po dwóch latach stosowania. - kurvvisko - 20.02.2025 Widziałem raz muchomora w życiu, przepiękna czerwień jego kapelusza mnie urzekła. Bardzo fajne doznania miałeś, mocno ci ich zazdroszczę, jednak ja jestem niestety zbyt mało cierpliwy do takiego "zapoznawania" się z materiałem. RE: Moja przygoda z muchomorem czerwonym czyli raport po dwóch latach stosowania. - kot_kreskowy - 20.02.2025 kurvvisko A ja Ci powiem że było warto, bardzo bardzo ![]() Tej ostrożności wymagaja toksyny w nim zawarte, absurdalnym byłoby wchodzenie od razu na poziom dawek, które dają jakąkolwiek przyjemność. Należy organizm z nią zapoznać, ona sama ci 'powie' kiedy znów będziesz na nią gotowy. Przerwy też są ważne. Teraz już ona ze mną zostanie na długo, nie zamierzam póki co z amanity rezygnować, będę dalej sobie robił sesje microdosingu a czasem wrzucę coś więcej 😎 Wspaniały, cudowny grzybek🥰 RE: Moja przygoda z muchomorem czerwonym czyli raport po dwóch latach stosowania. - DarkSonia - 20.02.2025 ja może koło wakacji spróbuję się w to pobawić.. zawsze mnie ten shit interesował, ale nigdy nie miałam okazji go spróbować, a jedyna osoba którą znam wylądowała w szpitalu po tym z powodu zatrucia haha ![]() także mały niesmak mam i dystans. poczytam sobie wpierw, trzeba zrobić rozeznanie. Pooglądam jutuby i poradniki i zobaczymy co z tego wyjdzie, na pewno pierdolnę recke, a co.. RE: Moja przygoda z muchomorem czerwonym czyli raport po dwóch latach stosowania. - Rweqerew333 - 21.02.2025 Też słyszałem o zatruciach - ale to w przypadku kiedy ktoś miał ogień w dupie i w pośpiechu suszył grzybki w piekarniku. Stąd odradzam ten sposób. Sam nie próbowałem nigdy grzybów i myślę, że to błąd. RE: Moja przygoda z muchomorem czerwonym czyli raport po dwóch latach stosowania. - kurvvisko - 21.02.2025 kot_kreskowy powiem ci, że jak się czyta takie opowieści jak twoja, to zapala się u mnie pragnienie wejścia w świat grzybów (choć same grzyby mi nie smakują, to znaczy jak gdzieś sobie leżą w potrawie, to zjem, jednak mój mózg jest do nich nastawiony negatywnie 😑). Szczerze to pewnie gdybym miał blisko siebie kogoś zaznajomionego z tym tematem, kto by mógł mnie "prowadzić", to z pewnością bym się w to jakoś wdrożył. Jednak samemu nie chcę/boję się za to brać, biorąc pod uwagę przede wszystkim właśnie moją niecierpliwość. RE: Moja przygoda z muchomorem czerwonym czyli raport po dwóch latach stosowania. - Blade12 - 21.02.2025 kot_kreskowy niezły ten raport ![]() RE: Moja przygoda z muchomorem czerwonym czyli raport po dwóch latach stosowania. - tome3eqkks - 22.02.2025 Do grzybów to trzeba się odpowiednio przygotować RE: Moja przygoda z muchomorem czerwonym czyli raport po dwóch latach stosowania. - Bogdan Boner - 22.02.2025 To nie jest zabawa dla niedzielnych ćpunów i stąd te zatrucia RE: Moja przygoda z muchomorem czerwonym czyli raport po dwóch latach stosowania. - kot_kreskowy - 22.02.2025 DarkSonia kurvvisko Rweqerew333 W skrócie; Kapelusz po ususzeniu praktycznie nie ma smaku, jest taki można powiedzieć neutralny. Zbieramy same kapelusze. Suszymy w miejscu zacienionym, bez dostępu do słońca. Można na grzejniku lub w suszarce do warzyw. Wkładamy do pojemników/słoików i na co najmniej 3 miesiące do szafy. Dopiero wtedy amanita jest gotowa. Polecam zacząć od microdosingu aby przyzwyczaić organizm, dopiero wtedy, po kilku tygodniach zastosować większe dawki. Zero alkoholu podczas zażywania grzybka. Zero! Jeśli zamierzasz w danym dniu pić alko - nie bierzesz grzyba. Jeśli zrobisz wszystko w sposób jaki opisałem, nie ma żadnego zatrucia. |