Forum TOR
Już teraz zapraszamy na nasze forum w sieci TOR.dopal67vkvim2qxc52cgp3zlmgzz5zac6ikpz536ehu7b2jed33ppryd.onion
Kopiuj adres
Jak sobie pomóc, czyli reset układu nagrody.
02.08.2024, 18:26
DannyDeVito
Narkotyczne perpetuum mobile powiadasz? 😎
Nieźle XD
Pragnę tylko dodać że każdy odpowiada za siebie.
Ja tylko postawiłem teorię.
Nikt nie powinien tego traktować za pewnik.
Narkotyczne perpetuum mobile powiadasz? 😎
Nieźle XD
Pragnę tylko dodać że każdy odpowiada za siebie.
Ja tylko postawiłem teorię.
Nikt nie powinien tego traktować za pewnik.
02.08.2024, 18:53
@kotkreskowy Ja próbuje to rozwiązać tak, że kupię sobie motocykl bo bez pasji to chuj nied życie,
02.08.2024, 19:02
@"kot_kreskowy" to taki nasz forumowy profesorek!
Dobry wpis 😁
Dobry wpis 😁
Podstawą odwagi w byciu sobą jest odwaga w byciu nielubianym.
Jeżeli przestanie mieć znaczenie, co ludzie myślą o tobie - sięgniesz po wolność
01.09.2024, 14:21
Moim zdaniem najlepszym lekarstwem jest tu jednak czas i jakieś leczki na wyrównanie poziomu dopaminki.
Ja mogę powiedzieć, że po 14msc absty wcale nie odbudowałem swojego układu dopaminergicznego. Tu trza około dwóch lat, a jedną terapeutka mi mówiła nawet o ośmiu (abstynencji i terapii).
Ja mogę powiedzieć, że po 14msc absty wcale nie odbudowałem swojego układu dopaminergicznego. Tu trza około dwóch lat, a jedną terapeutka mi mówiła nawet o ośmiu (abstynencji i terapii).
01.09.2024, 14:47
Z mojego doświadczenia mogę dołożyć, że zmiana dragów na coś innego dopaminergicznego to nie jest rozwiązanie. Ja od czasu jak prawie 20 lat temu brałem coś regularnie, przeskakuje od jednego uzależnienia dopaminergicznego w drugie. Raz obżarstwo, raz sport. Czy sport był spoko? No w sumie był, ale to jakby podtrzymało tendencję do uzależnienia od dopaminy. Jak mnie zdrowie wyłączyło ze sportu to wróciłem do obżarstwa, a ostatnio alko.
Myślę o detoxie ostatnio sporo, bo stało się to popularnym tematem, ale nie mam na razie motywacji, żeby się zabrać.
Myślę o detoxie ostatnio sporo, bo stało się to popularnym tematem, ale nie mam na razie motywacji, żeby się zabrać.
28.07.2025, 03:10
@"Leśny_koteł"
Pomysł jest całkiem trafiony i pokrywa się z moim researchem na temat wychodzenia z uzależnienia. Do pewnego stopnia sprowadza się to do zastąpienia gorszego nałogu lepszą opcją. W teorii ma to sens i rzeczywiście bazuje na prostej sztuczce behawioralnej.
Dostrzegam dwa problematyczne etapy. Najbardziej kłopotliwy jest sam początek walki - ze względu na największą intensywność głodów, zarówno fizycznych, jak i psychicznych. Ale po przejściu tego niełatwego etapu dochodzimy do kolejnego problemu: zdefiniowania tego „tortu”. Znalezienie substytutu, który byłby konstruktywny i nie przeistoczył się w uzależnienie krzyżowe, wydaje się trudne. Cóż mogłoby być godnym następcą helu w żyłach, alfy na żarówie czy rozlania mkowego? Zwłaszcza biorąc pod uwagę skrajnie subiektywną naturę takiego zamiennika - nie ma gotowej odpowiedzi, a nawet bazując na doświadczeniach innych, ciężko byłoby znaleźć to „coś” swojego.
Dobrym uzupełnieniem byłaby próba odbudowy układu nagrody i wzmocnienie regeneracji neuroprzekaźników - tak, aby proza życia stopniowo dawała większą satysfakcję, minimalizując szansę nawrotu. Na przykład tryptofan, używany do łagodzenia wypłukania hormonów szczęścia przez MDMA.
Pomysł z melanżami i karaniem siebie wydaje mi się w cholerę niezdrowy psychicznie i bardzo ryzykowny. Łatwo „mały melanż” może przeistoczyć się w ciąg z dużą nutą poczucia winy i rozczarowania sobą - co często kończy się rezygnacją i po prostu pierdoleniem trzeźwości. Do tego bestię uzależnienia najlepiej jest zagłodzić, bo dawanie jej nawet ochłapów pozwala jej hibernować aż do czasu... Taki melanż może trwać jedną nockę, ale nawet pozornie niegroźny buch potrafi rozregulować twoją gospodarkę hormonalną czy enzymatyczną na kilka tygodni.
Pomysł jest całkiem trafiony i pokrywa się z moim researchem na temat wychodzenia z uzależnienia. Do pewnego stopnia sprowadza się to do zastąpienia gorszego nałogu lepszą opcją. W teorii ma to sens i rzeczywiście bazuje na prostej sztuczce behawioralnej.
Dostrzegam dwa problematyczne etapy. Najbardziej kłopotliwy jest sam początek walki - ze względu na największą intensywność głodów, zarówno fizycznych, jak i psychicznych. Ale po przejściu tego niełatwego etapu dochodzimy do kolejnego problemu: zdefiniowania tego „tortu”. Znalezienie substytutu, który byłby konstruktywny i nie przeistoczył się w uzależnienie krzyżowe, wydaje się trudne. Cóż mogłoby być godnym następcą helu w żyłach, alfy na żarówie czy rozlania mkowego? Zwłaszcza biorąc pod uwagę skrajnie subiektywną naturę takiego zamiennika - nie ma gotowej odpowiedzi, a nawet bazując na doświadczeniach innych, ciężko byłoby znaleźć to „coś” swojego.
Dobrym uzupełnieniem byłaby próba odbudowy układu nagrody i wzmocnienie regeneracji neuroprzekaźników - tak, aby proza życia stopniowo dawała większą satysfakcję, minimalizując szansę nawrotu. Na przykład tryptofan, używany do łagodzenia wypłukania hormonów szczęścia przez MDMA.
Pomysł z melanżami i karaniem siebie wydaje mi się w cholerę niezdrowy psychicznie i bardzo ryzykowny. Łatwo „mały melanż” może przeistoczyć się w ciąg z dużą nutą poczucia winy i rozczarowania sobą - co często kończy się rezygnacją i po prostu pierdoleniem trzeźwości. Do tego bestię uzależnienia najlepiej jest zagłodzić, bo dawanie jej nawet ochłapów pozwala jej hibernować aż do czasu... Taki melanż może trwać jedną nockę, ale nawet pozornie niegroźny buch potrafi rozregulować twoją gospodarkę hormonalną czy enzymatyczną na kilka tygodni.
12.08.2025, 20:55
Bardzo dobry post.
a jak z oduzależnianiem się od pornografii?
a jak z oduzależnianiem się od pornografii?
Ja jestem tym, który puka
12.08.2025, 21:24
Pornole są piękne, ta "sztuka obrazu" się nie nudzi jak najpiękniejsze obrazy świata, fabuła banalna, ale, w tym jest piękno, to takie pierwotne.
Jeszcze piękniejsze jest przyćpanie z fajną dupeczką i wspólne wkręcenie się w ostre akcje w tle
z jednoczesnym zwierzęcym dociąganie, bzykaniem i oglądaniem.
Polska edycja Brazzers House tylko, że w mniszym gronie i bez basenu – jak dla mnie wystarczy.
Jeszcze piękniejsze jest przyćpanie z fajną dupeczką i wspólne wkręcenie się w ostre akcje w tle
z jednoczesnym zwierzęcym dociąganie, bzykaniem i oglądaniem.
Polska edycja Brazzers House tylko, że w mniszym gronie i bez basenu – jak dla mnie wystarczy.
Nie było żadnych ciastek, więc kupiłem zaprawę murarską !
13.08.2025, 00:44
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.08.2025, 00:55 przez Konrad Curze.)
Czeslawo
Nie wiem, czy to ironia, czy tak na serio... Porno jest jednym z najparszywszych uzależnień przez wpływ na percepcję innych ludzi i tendencje do uprzedmiatawiania ich / sprowadzania do roli obiektu satysfakcji seksualnej. Do tego wpływ tej branży na to jak młodsi wyobrażają sobie seks, relacje parasocjalne na OF wykorzystujące samotność, powstawanie AI-porno botów... To wszystko jest jakimś elementem branży, która szkodzi zarówno "aktorom" (którzy nieraz są zmuszeni do tego przez sytuację finansową) i odbiorcom. Szczerze uważam, że pornografia bardzo szkodzi społeczeństwu Zachodu i nie chodzi mi teraz o wyjście na pruderyjnego zacofańca, po prostu dostrzegam sporo problemów społecznych, których albo nadużywanie pornografii jest symptomem albo źródłem.
włodzimierz
Metodę można uprościć do zastąpienia jednego uzależnienia zdrowym nawykiem, które będzie też jakąś formą przyjemności. Mając to na uwadzę zacząłbym od zablokowaniem / utrudnieniem dostępu do rzeczy triggerujących i pornografii. Następnie spróbowałbym znaleźć metodę wynagradzania siebie, która rzeczywiście byłaby łatwodostępna (podobnie jak porno / masturbacja) i zacząłbym jej stopniowo używać (nwm co mogłoby to być, bo jest to zbyt subiektywny problem do rozwiązania). W jednym z filmów, które oglądałem, osoba uzależniona od dragów, piła dużo wody w momentach głodu / stresu i był to jakiś sposób uziemienia siebie i przerwa na zablokowanie spiralii prowadzącej do nałogu.
Aspekt kary sądzę, że mniej lub bardziej świadomie, każdy odczuwa po sięgnięciu po dany używkę od której jest się uzależnionym - zwłaszcza gdy próbuje się być czystym. Do tego nie zgadzam się z tym aspektem tej metody, bo tylko samobiczowanie się do nikąd nie prowadzi - nie ma co tego nakręcać i narażać siebie na triggery / relapse. Zamiast tego spróbowałbym podjąć się analizy klęski i podjąć się stopniowego opracowywania metod zapobieganiu temu.
Kapkę wyżej trochę dłużej się rozpisałem na temat moich odczuć związanych z system koteła i polecałbym na to rzucić sobie okiem.
Nie wiem, czy to ironia, czy tak na serio... Porno jest jednym z najparszywszych uzależnień przez wpływ na percepcję innych ludzi i tendencje do uprzedmiatawiania ich / sprowadzania do roli obiektu satysfakcji seksualnej. Do tego wpływ tej branży na to jak młodsi wyobrażają sobie seks, relacje parasocjalne na OF wykorzystujące samotność, powstawanie AI-porno botów... To wszystko jest jakimś elementem branży, która szkodzi zarówno "aktorom" (którzy nieraz są zmuszeni do tego przez sytuację finansową) i odbiorcom. Szczerze uważam, że pornografia bardzo szkodzi społeczeństwu Zachodu i nie chodzi mi teraz o wyjście na pruderyjnego zacofańca, po prostu dostrzegam sporo problemów społecznych, których albo nadużywanie pornografii jest symptomem albo źródłem.
włodzimierz
Metodę można uprościć do zastąpienia jednego uzależnienia zdrowym nawykiem, które będzie też jakąś formą przyjemności. Mając to na uwadzę zacząłbym od zablokowaniem / utrudnieniem dostępu do rzeczy triggerujących i pornografii. Następnie spróbowałbym znaleźć metodę wynagradzania siebie, która rzeczywiście byłaby łatwodostępna (podobnie jak porno / masturbacja) i zacząłbym jej stopniowo używać (nwm co mogłoby to być, bo jest to zbyt subiektywny problem do rozwiązania). W jednym z filmów, które oglądałem, osoba uzależniona od dragów, piła dużo wody w momentach głodu / stresu i był to jakiś sposób uziemienia siebie i przerwa na zablokowanie spiralii prowadzącej do nałogu.
Aspekt kary sądzę, że mniej lub bardziej świadomie, każdy odczuwa po sięgnięciu po dany używkę od której jest się uzależnionym - zwłaszcza gdy próbuje się być czystym. Do tego nie zgadzam się z tym aspektem tej metody, bo tylko samobiczowanie się do nikąd nie prowadzi - nie ma co tego nakręcać i narażać siebie na triggery / relapse. Zamiast tego spróbowałbym podjąć się analizy klęski i podjąć się stopniowego opracowywania metod zapobieganiu temu.
Kapkę wyżej trochę dłużej się rozpisałem na temat moich odczuć związanych z system koteła i polecałbym na to rzucić sobie okiem.





