poszedlem spac i stracilem caly trip

Stracilem pare razy robote, klasyczny holenderski cpunek piona albo dycha pasty i yebanie lozka przez tydzien, a potem tydzien dochodzenia do siebie i kombinowanie nowej roboty albo powrot na tarczy do PL.
W sumie ze stimow nie cpalem w zyciu w wiekszych ilosciach nic innego niz fetke/paste. Krysztal waliem doslownie pare razy, turystycznie wiec nie bylo czym odpierdalac.
No a po alko no to standard przeciez juz pol zycia z przerwami, ale jednak chlansko number one z czego nie jestem dumny bo jest masa lepszych substancji. Obecnie juz nawet nie mam radosci z tego chlania, a raz na msc jak nie mam czego innego to i tak mnie wciagnie nawet jednorazowka liter musi pęc. Oczy mam takie potem smutniutkie i nie chce mi sie nawet nie chcieć.

zajebałam kierownikowi w twarz jak mnie klepnął w dupe ( ale byłam porobiona mefem ostro )
miał konkret pizdę haha 

i wyjebałam faceta z mieszkania

Wpierdoliłem paczkę lorazepamu + pare buszków alfy = deliryczne halucynacje, mogłem "rozmywać" dotykiem kafelki, widziałem znajomych ludzi, poszedłem po wódkę, otoczony halucynacjami przechodzących ludzi i przejeżdżających samochodów (!). Kupiłem litra i w drodze powrotnej zacząłem chlać, oraz rozmawiać z halunami ludzi - wiele typów siedzących w trawie, urojenia itd. ocknąłem się w domu - powiedziano mi, że ściągneli mnie z torów kolejowych, cudem nie trafiłem na izbę straciłem plecak i portfel, halucynacje trwały około 3 dni. Po prostu japierdole ...

za małolata jak na pentedronie po jakiś 24h ciągłej jazdy postanowiłem iść w słoneczny dzień bez okularów i czapki na miasto pochodzić, miałem wrażenie że wszyscy, ale dosłownie wszyscy się na mnie gapią  i pewnie się gapili XD