Forum TOR
Już teraz zapraszamy na nasze forum w sieci TOR.dopal67vkvim2qxc52cgp3zlmgzz5zac6ikpz536ehu7b2jed33ppryd.onion
Kopiuj adres
Od ilu substancji na raz jesteś na chwilę obecną uzależniony?
27.07.2025, 01:58
Od moich leków psychotropiowych (ale to chyba się nie liczy). Papierosy i przede wszystkim stimy (tutaj mój organizm nie wybrzydza), ale to mewa mnie zagięła (a przynajmniej to co sprzedaje się na telegramie jako mefedron, bo sprawdzone sklepy z RC są dla mnie relatywnie nowym odkryciem). Parę lat temu znajomi, któzy widzieli wiele osób uzależnionych mieli ze mną pogadankę, że obecna trajektoria zaprowadzi mnie tylko do grobu (i gdybym utrzymał ten kurs mieliby rację), ale na przestrzeni tych długich lat i wielu dramatów związanych z uzależnieniem w miarę wyszedłem na prostą (a przynajmniej prostawą). Nie ma już takich pojebanych miesięcznych ciągów, przepierdalania całej kasy na dragi, sabotowania relacji, ale jak już mam stymulanty przed nosem (i w nim) to bardzo ciężko jest przestać brać... ale generalnie jest poprawa.
13.08.2025, 10:57
0 
wszystko tylko testuje
no może amfa czasem na produktywność...

wszystko tylko testuje
no może amfa czasem na produktywność...
Ja jestem tym, który puka
14.08.2025, 01:36
Po jakiejś refleksji nad tym temat o wiele trafniejszym pytaniem byłoby: "od jakiego stanu jesteście uzależnieni, czego w nim szukacie i dlaczego stał się nałogiem?". Same substancje i ich ilość są uproszczającymi szufladkami, które mało mówią o naturze problemu (a wręcz mogą dawać iluzję kontroli "to tylko 1-2 substancje.")
15.08.2025, 15:40
słabe istoty uzależniają się szybciej tak samo mężczyźni też szybciej trzeba umieć mieć sposób na siebie albo żyć i ćpać cały czas bo tak też się da przykładem jest mój szwagier kierownik budowy dodatkowo zarabia na samochodach majsterkuje jest zdrowy i zdolny umysłowo na chwilę obecną tylko palę faje
15.08.2025, 17:19
AniaCz
wybacz, ale to nie jest kwestia "słabości". Jest to bardzo złożony wielopoziomowy problem od aspektó wychowawczych, przez brak narzędzi do radzenia sobie z trudnymi emocjami, przez potrzebę regulacji jakiegoś elementu życia (nawet poczucia kontroli paradoksalnie), przez loterię genetyczną... wiele więcej można by wymienić. Nałóg jest zaróno chorobą fizyczną jak i psychiczną, zatem sprowadzenie tego do słąbej woli jest krzywdzące i może sabotować czyjeś próby wyjścia z tego. Bycie czystym nie równa się wyjściu z nałogu. Można nawet być dekadę trzeźwym, ale jeżeli nie porpacuję się w głowie nad tym co doprowadziło do wykształćenia tego mechanizmu to jest porównywalne do zeskrobania pleśni albo przykrycia dziury dywanem. Niby nie widać problemu, ale on tam jest i buduje sobie co raz silniejsze umocnienia, aby koniec końców uderzyć z wielokrotną siłą.
Gdybym miał przeredagować Twoje pierwsze zdanie to bym użył słowa istoty wrażliwe / podatne. Do tego uzależnienie ma sporo różnych definicji, ja preferuję tą która kładzie nacisk na to, że w momencie gdy jakaś czynność / substancja negatywnie wplywa na twoje zycie i zmusza do zmiany, aby zrobic miejsce na to zachowanie wtedy to jest nałóg. NAłogiem też jest brak umiejętności przestania zażywania czegoś - można pić raz na rok, ale tak że się chleje na umór i jeszcze więcej to też jest objaw uzależnienia. Regularne branie też jest alarmującym sygnałem, bo droga z tego stadium jest śliska i pochyła. Łatwo przeoczyć moment kiedy da się wycofać a kiedy już jest się po pas w tym szajsie.
Da się funkcjonować i być uzależnionym... przez jakiś czas, ale albo czysta fizjologia albo trudy życia mogą błyskawicznie zdewastować iluzję "normalnego życia". Uważam, że Twój post powiela wiele szkodliwych i niezgodnych z konsensuem nauk psychologicznych stareotypów o uzależnieniu. Takie prostolinijne myślenie może albo ukryć przed nami samymi rosnący problem albo szkodzić komuś kto próbuje walczyć z tym, bo w końcu jest "słaby" i kurwa sam se to zrobił, albo utrundnić komuś przyznanie się, że tak mam problem i muszę z nim coś zrobić albo będzie stopniowo pogłębiał się.
wybacz, ale to nie jest kwestia "słabości". Jest to bardzo złożony wielopoziomowy problem od aspektó wychowawczych, przez brak narzędzi do radzenia sobie z trudnymi emocjami, przez potrzebę regulacji jakiegoś elementu życia (nawet poczucia kontroli paradoksalnie), przez loterię genetyczną... wiele więcej można by wymienić. Nałóg jest zaróno chorobą fizyczną jak i psychiczną, zatem sprowadzenie tego do słąbej woli jest krzywdzące i może sabotować czyjeś próby wyjścia z tego. Bycie czystym nie równa się wyjściu z nałogu. Można nawet być dekadę trzeźwym, ale jeżeli nie porpacuję się w głowie nad tym co doprowadziło do wykształćenia tego mechanizmu to jest porównywalne do zeskrobania pleśni albo przykrycia dziury dywanem. Niby nie widać problemu, ale on tam jest i buduje sobie co raz silniejsze umocnienia, aby koniec końców uderzyć z wielokrotną siłą.
Gdybym miał przeredagować Twoje pierwsze zdanie to bym użył słowa istoty wrażliwe / podatne. Do tego uzależnienie ma sporo różnych definicji, ja preferuję tą która kładzie nacisk na to, że w momencie gdy jakaś czynność / substancja negatywnie wplywa na twoje zycie i zmusza do zmiany, aby zrobic miejsce na to zachowanie wtedy to jest nałóg. NAłogiem też jest brak umiejętności przestania zażywania czegoś - można pić raz na rok, ale tak że się chleje na umór i jeszcze więcej to też jest objaw uzależnienia. Regularne branie też jest alarmującym sygnałem, bo droga z tego stadium jest śliska i pochyła. Łatwo przeoczyć moment kiedy da się wycofać a kiedy już jest się po pas w tym szajsie.
Da się funkcjonować i być uzależnionym... przez jakiś czas, ale albo czysta fizjologia albo trudy życia mogą błyskawicznie zdewastować iluzję "normalnego życia". Uważam, że Twój post powiela wiele szkodliwych i niezgodnych z konsensuem nauk psychologicznych stareotypów o uzależnieniu. Takie prostolinijne myślenie może albo ukryć przed nami samymi rosnący problem albo szkodzić komuś kto próbuje walczyć z tym, bo w końcu jest "słaby" i kurwa sam se to zrobił, albo utrundnić komuś przyznanie się, że tak mam problem i muszę z nim coś zrobić albo będzie stopniowo pogłębiał się.







