Mój kolega lubił chodzić na grzyby, ot taka pasja.. poczytał sobie na internetach o muchomorku
źle wykonał susz. ja nie chcę się tu bawić w znawcę bo nim nie jestem a grzybów jem tyle co wcale, ale suszenie wykonał w piekarniku ( on to taki wiesz dużo hajsu i mam super piekarnik to sobie to wysuszę muchomorka w 20 min ) no i tak sobie wysuszył, że młody chłopak lat 28 ma tak zniszczona wątrobę , że od tego czasu zakaz ma picia alko wygląda jak kiełbasa, ma mnóstwo syfów na twarzy i jakieś dziury i przyjmuje jakieś leki, nie pije nawet kawy bo się boi ... fajny chłopak a spiepszył sobie życie, w szpitalu powiedzieli ofen że to przez muchomora, a moja znajoma z kolei przyjeła sobie tego pewną ilość odliczoną raz w życiu, nie wiem co się jej stało ale zmieniła się totalnie od takiej krejzolki-wariatki z którą pogadaz o wszystki w mamuśkę-matkę dla której liczy się tylko praca, dom i dzieci.
Wiem, że muchomor zmienia trochę myślenie o świecie, ale żeby aż tak?