(07.11.2024, 06:49)kot_kreskowy napisał(a): LOBO 
Kilka lat temu lekarz wypisał mi doretę, tą z mniejszą dawką, dwie dziennie i kategoryczny zakaz prowadzenia pojazdów (później skumałem dlaczego ten zakaz), dwa opakowania.
Po tym jak pękło pierwsze, odstawiłem to chujostwo bo spałem na stojąco praktycznie.

Po mniej więcej tygodniu czy dwóch miałem akcję z zębem w pracy, mo ból nie do zniesienia, my w szczerym polu a w plecaku tylko doreta, no to cyk.
Jedna, druga - nic, po jakimś czasie trzecia i czwarta - nadal nic.
Ząb przestał boleć po dziewiątej (!) tabletce.
Pamiętam że czułem się po tym jak gówno i mało się nie zrzygałem.

Po tym incydencie zainteresowałem się bliżej co tam tak naprawdę siedzi.
Żarłem to jak dropsy na nieświadomce, pierdolona ignorancja...

Od tego czasu tylko kilka razy brałem to chujostwo jak naprawdę nie mogłem chodzić. Kilka razy tabletki i raz ktoś z forum załatwił mi receptę na małą butelkę kropli.

Także tak, jestem zdania że takie leki tylko w hardcorowych przypadkach.
I tak też robię.

Tak to jest z tym tramalem. Jeszcze gdy receptomat wypisywal, mielismy z ziomkiem zalozonych 6 kont, kazde na inne dane wraz z peselem, do tego RTG kregoslupa z wyrazna tam dyskopatia ledzwiowa i jedna super historyjke. Z tym wszystkim rozni lekarze wypisywali nam praktycznie codziennie tramal, zawsze wybieralismy retardy 200 mg bez paracetamolu, w najlepszym przypadku wypisywali nam 10g (50x 200mg) czystego tramalu na raz. 


Majac takie dojscie, ja po miesiacu z rana zarzucalem juz gram na dobre rozpoczecie dnia i szedlem z usmieszkiem po thiocodin, a pozniej szly jeszcze male dorzuty i dobijalem finalnie do nawet 2 gram na dzien z jednym/dwoma syropami thio, a plecy i tak mnie bolaly, promienujac na noge, bo mam rwe kulszowa. 


Postanowilismy po poltora miesiaca ciagu z tym skonczyc. Po skrecie, ktorego doznalem juz w drugim dniu po zejsciu od buta z takiej dawki, przerwalem to natychmiast, bo myslalem, ze zejde. Zszedlem do dawki 600 mg (po 100 mg mniej co trzeci dzien) i odstawilem calkowicie, bylo ciezko, najgorzej od 2 do 4 dnia, bo wtedy odstawienne nasilaja sie z kazda godzina, ale dalem rade. Nigdy nie zapomne tego bolu nog, glowy, samoistnego rzucania sie w lozku podczas proby zasniecia, tym bardziej, ze i tak malo bardzo sie spalo w tym czasie, a najbardziej to nie zapomne tych histerycznych wybuchow placzu z dupy, bo uslyszalo sie jakies zdanie w filmie, ktore normalnie by cie nawet nie ruszylo i tego uczucia pojebanego, jakby ktos niewidzialny byl tu z toba i sie cieszyl z tego co ci sie teraz dzieje, szeptajac ci w glowie, zebys przyjebal dawke. Nawet sobie nie wyobrazam co musi przechodzic czlowiek odstawiajacy heroine.