Forum TOR
Już teraz zapraszamy na nasze forum w sieci TOR.dopal67vkvim2qxc52cgp3zlmgzz5zac6ikpz536ehu7b2jed33ppryd.onion
Kopiuj adres
Kącik hazardu patologicznego
01.06.2025, 21:59
Pamiętam, jak byłem uzależniony od hazardu. Zmarnowałem lekko mówiąc około 20 000 zł, a co ważniejsze, to straciłem 15 miesięcy życia.
Grałem we wszystko, co było dostępne u bukmachera — piłka nożna – dosłownie wszystkie ligi europejskie. Gdy brakowało dopaminy, grałem Argentyńską ligę, a gdy brakowało meczów, to Brazylia II liga.
Mimo że w życiu widziałem może kilka meczów hokeja, nie przeszkadzało mi to grać w ligi NHL, KHL i innych.
Mógłbym wymieniać to długo… Uważam, że to była strata czasu i pieniędzy.
Osobiście odstawienie tego było niewyobrażalnie trudne, tym bardziej że kocham sport. Musiałem nauczyć się z tym żyć.
Właśnie wejście w świat „sztuk walki” – chyba mnie uratował od tego uzależnienia.
Odstawianie koksu i fety to ciężka sprawa, ale hazard był dla mnie kilka razy większym problemem !
Mówię to z pełnym przekonaniem. Porozmawiajcie z ludźmi, którzy sprzedawali domy, a później musieli mieszkać „na zeszyt” w hotelach, bo groziło mi mieszkanie pod mostem. To było coś strasznego.
Nie chcę tutaj robić za jakiegoś moralizatora, ale opisałem Wam moją historię, nie jakaś tam gdzieś wyczytaną – z własnego życia wziętą.
Grałem we wszystko, co było dostępne u bukmachera — piłka nożna – dosłownie wszystkie ligi europejskie. Gdy brakowało dopaminy, grałem Argentyńską ligę, a gdy brakowało meczów, to Brazylia II liga.
Mimo że w życiu widziałem może kilka meczów hokeja, nie przeszkadzało mi to grać w ligi NHL, KHL i innych.
Mógłbym wymieniać to długo… Uważam, że to była strata czasu i pieniędzy.
Osobiście odstawienie tego było niewyobrażalnie trudne, tym bardziej że kocham sport. Musiałem nauczyć się z tym żyć.
Właśnie wejście w świat „sztuk walki” – chyba mnie uratował od tego uzależnienia.
Odstawianie koksu i fety to ciężka sprawa, ale hazard był dla mnie kilka razy większym problemem !
Mówię to z pełnym przekonaniem. Porozmawiajcie z ludźmi, którzy sprzedawali domy, a później musieli mieszkać „na zeszyt” w hotelach, bo groziło mi mieszkanie pod mostem. To było coś strasznego.
Nie chcę tutaj robić za jakiegoś moralizatora, ale opisałem Wam moją historię, nie jakaś tam gdzieś wyczytaną – z własnego życia wziętą.

