Zawsze staram się ogarnąć pokój przed braniem, bo setting jest ważnym aspektem i czyni to tripy wygodniejszymi. Głównie biorę stimy, zatem staram się ułożyć wszystkie potrzebne rzeczy, aby były pod ręką i widoczne tak aby w razie czego szybko wziąć benzo/coś innego na zbijanie tętna i dla samej wygody, aby mieć w paru miejscach chusteczki, wodę, psykacze do udrażniania nosa i gumy do żucia. Rzeczywiście, w trakcie tripów czasem się nakręcam i nagle robię generalne porządki, albo poprawiam układ rzeczy, któe w trakcie brania przestały być dobrze zoorganizowane. Dobrze na amfie się robi tego typu zadania.

Natomiast do psychodelików/dyscojantów ogarniam pokój dokładnie, mam benzo w kieszeni, szykuję sobie jakieś przekąski o dużej różnorodności smaków i konsystencji (bo nieraz się zdarzyło, że coś co na co dzień jest takim sobie jadłem, przeistaczało się dzięki LSD w czystą ambrozję albo nie do opisania doznanie), nabijam waporyzator ziołem, aby zapalić przed peakiem, staram się dostosować światło w pokoju i nałożyć na nie coś co by zmieniło kolor (używam półprzezroczystych kalk prowizorycznie przyklejonych do lampki nocnej) i lecę w podróż.