(01.09.2022, 20:24)PUDZILLA napisał(a): Szyderca szałwia to nie jest takie hopsiup, że sobie zapalisz i zawsze cie jebnie tak samo jak kanna
mnostwo raportow czytalem o tym, zdarzalo sie, ze za dziesiatym razem dopiero zadzialalo. Ja sie przestraszylem wjazdu, perspektywa nagle sie polamala na pol (jakbym trzecim okiem mrugnął) i tak mi zostało przez 15 minut, że probowałem odwrocic sie za siebie. Bylem po dwoch piwach, s&s z dupy, postanowilem zajarac sobie bez przygotowania, co bedzie to bedzie. No i nie bylo fajnie, dziwnie sie poczulem, nie potrafi tego w slowa ubrac po za tym, na pewno nie swojo na tyle, ze wzbudzilo to we mnie poczucie strachu i niepewnosci. Chcesz to podrzuce sampla, nie tknalem tego ani razu.
pisalem tu i owdzie, u funcapsa
Kiedyś miałem podobnie, że odpuściłem zapalenie szałwi po właśnie jednym małym buchu. Tak jak mówisz, atmosfera zmieniła się nagle, powiało chłodem, niepokojem, kolory jakby zrobiły się lekko wyblakłe, zrobiło się jakby smutno i odpuściłem.