Forum TOR
Już teraz zapraszamy na nasze forum w sieci TOR.dopal67vkvim2qxc52cgp3zlmgzz5zac6ikpz536ehu7b2jed33ppryd.onion
Kopiuj adres
Wielki przekręt SSRI - jak branie antydepresantów może Cię zabić - część 2
18.04.2022, 13:16
Ciekawa historia akurat dobrze mi znana. Artykul troche po cichu nasuwa myśl "fluwoksamina była powodem masakry". Wydaje mi sie, ze po prostu nie pomogła bo po pierwsze tylko u jednego ze spracow wykryto jej stężenie we krwi, a po drugie nasuwa się pytanie czemu chlopak ja przyjmował.
Prawdziwym problemem pewnie była osobowość psychopatyczna, na którą raczej nie ma lekarstwa plus pewnie wychowanie, gnebienie przez rowiesnikow itd. Nie sądzę osobiście, że ssri miało jakiś większy wpływ na decyzję chłopaków o przeprowadzeniu tej masakry. Zapewne jeden z chłopaków juz wcześniej przejawiał dziwne zachowania, które jego rodzina próbowała jakoś przypisać chorobie.
No i też jest druga część historii, z którą się zgadzam i o której pisałem apropo pierwszej części. Nie SSRI są problemem, a psychiatrzy, którzy wypisują cokolwiek, diagnozują nieistniejące choroby, lub bagatelizują większe problemy.
Teraz trochę moich wniosków na temat zawodu jakim jest psychiatria.
1.Sprawa jest mega skomplikowana psychiatria jako dział medycyny liczy niecałe 130lat. To potwornie malo, wiele jeszcze nie wiemy. Dochodzi do kuriozalnych sytuacji gdzie ucząc się czegoś na 1 roku specjalizacji na 3 roku juz trzeba uznać ze nasza wiedza jest nieważna lub wręcz szkodliwa, bo wychodzą nowe fakty, badania itp.
2. Psychiatra jako chyba jedyny lekarz nie ponosi odpowiedzialności za spowodowanie śmierci u pacjenta bo jak udowodnić, że ktoś popełnił samobójstwo przez zle dobrane leki, skoro i tak miał depresje a tacy ludzie czesto targną się na swoje życie?
3. Psychiatria zaczyna się od 6 lat medycyny, gdzie uczą studentów zimnego patrzenia na problemy. 6 lat medycyny w ogóle lub prawie w ogóle nie przygotowuje psychiatry do wykonywania zawodu. Psychiatria to zupełnie inny dział medycyny i powinien od poczatku moim zdaniem przyjąć inna formę nauczania. Przez te 6 lat medycyny lekarze traktuja problemy psychiczne jak problemy z wątroba, podając te same leki i rzadko wysłuchując pacjentów
4. Psychiatra powinien być również psychologiem, powinien umiec słuchać, żeby umiec leczyc. Powinien się stałe edukować w zakresie swojej specjalizacji, która się dynamicznie zmienia, myśleć niekonwencjonalnie i traktować każdego pacjenta jako osobny, indywidualny przypadek. Można się domyśleć, że ze świecą szukać takich osób nie tylko w tym zawodzie, a w jakimkolwiek. Większość ludzi po prostu chce zarobić na życie, a nie czuje swoistego "powolania" do wykonywania zawodu.
To są wedlug mnie główne problemy i powody czemu jest tak, a nie inaczej.
Zapomniałem dopisać, bo jest tutaj ten słynny argument "przekupieni lekarze przez firmy farmaceutyczne". Oczywiście zdarzają się tacy, ale nie każdego da się kupić. Kiedyś może napisze artykuł na czym to polega. W skrócie koncerny farmaceutyczne nie tracą jakoś sporo kasy jak lek zostanie wycofany, bo zaraz powstanie jego zamiennik, na którym tez zarobią. Z reszta jak wiemy tak samo dzialajacy lek moze byc sprzedawany pod różnymi nazwami przez różne koncerny, także źródełko z hajsem nie ma dna.
Pojawią się pytanie co jeśli dana osoba nie umie sobie sama poradzić z problemem. Ma mysli samobójcze nie pomagają bliscy, nie pomaga zmiana otoczenia, sport po prostu nic (a sporo jest takich osob), to czy terapia na ssri jest zbrodnia? Ja nie mam na to pytanie odpowiedzi, ale wedle przysłowia "tonący brzytwy się chwyta". Miejmy nadzieję, że w niedługim czasie dostaniemy jakieś bardziej skuteczne i mniej szkodliwe metody leczenia "przypadków beznadziejnych".
Prawdziwym problemem pewnie była osobowość psychopatyczna, na którą raczej nie ma lekarstwa plus pewnie wychowanie, gnebienie przez rowiesnikow itd. Nie sądzę osobiście, że ssri miało jakiś większy wpływ na decyzję chłopaków o przeprowadzeniu tej masakry. Zapewne jeden z chłopaków juz wcześniej przejawiał dziwne zachowania, które jego rodzina próbowała jakoś przypisać chorobie.
No i też jest druga część historii, z którą się zgadzam i o której pisałem apropo pierwszej części. Nie SSRI są problemem, a psychiatrzy, którzy wypisują cokolwiek, diagnozują nieistniejące choroby, lub bagatelizują większe problemy.
Teraz trochę moich wniosków na temat zawodu jakim jest psychiatria.
1.Sprawa jest mega skomplikowana psychiatria jako dział medycyny liczy niecałe 130lat. To potwornie malo, wiele jeszcze nie wiemy. Dochodzi do kuriozalnych sytuacji gdzie ucząc się czegoś na 1 roku specjalizacji na 3 roku juz trzeba uznać ze nasza wiedza jest nieważna lub wręcz szkodliwa, bo wychodzą nowe fakty, badania itp.
2. Psychiatra jako chyba jedyny lekarz nie ponosi odpowiedzialności za spowodowanie śmierci u pacjenta bo jak udowodnić, że ktoś popełnił samobójstwo przez zle dobrane leki, skoro i tak miał depresje a tacy ludzie czesto targną się na swoje życie?
3. Psychiatria zaczyna się od 6 lat medycyny, gdzie uczą studentów zimnego patrzenia na problemy. 6 lat medycyny w ogóle lub prawie w ogóle nie przygotowuje psychiatry do wykonywania zawodu. Psychiatria to zupełnie inny dział medycyny i powinien od poczatku moim zdaniem przyjąć inna formę nauczania. Przez te 6 lat medycyny lekarze traktuja problemy psychiczne jak problemy z wątroba, podając te same leki i rzadko wysłuchując pacjentów
4. Psychiatra powinien być również psychologiem, powinien umiec słuchać, żeby umiec leczyc. Powinien się stałe edukować w zakresie swojej specjalizacji, która się dynamicznie zmienia, myśleć niekonwencjonalnie i traktować każdego pacjenta jako osobny, indywidualny przypadek. Można się domyśleć, że ze świecą szukać takich osób nie tylko w tym zawodzie, a w jakimkolwiek. Większość ludzi po prostu chce zarobić na życie, a nie czuje swoistego "powolania" do wykonywania zawodu.
To są wedlug mnie główne problemy i powody czemu jest tak, a nie inaczej.
Zapomniałem dopisać, bo jest tutaj ten słynny argument "przekupieni lekarze przez firmy farmaceutyczne". Oczywiście zdarzają się tacy, ale nie każdego da się kupić. Kiedyś może napisze artykuł na czym to polega. W skrócie koncerny farmaceutyczne nie tracą jakoś sporo kasy jak lek zostanie wycofany, bo zaraz powstanie jego zamiennik, na którym tez zarobią. Z reszta jak wiemy tak samo dzialajacy lek moze byc sprzedawany pod różnymi nazwami przez różne koncerny, także źródełko z hajsem nie ma dna.
Pojawią się pytanie co jeśli dana osoba nie umie sobie sama poradzić z problemem. Ma mysli samobójcze nie pomagają bliscy, nie pomaga zmiana otoczenia, sport po prostu nic (a sporo jest takich osob), to czy terapia na ssri jest zbrodnia? Ja nie mam na to pytanie odpowiedzi, ale wedle przysłowia "tonący brzytwy się chwyta". Miejmy nadzieję, że w niedługim czasie dostaniemy jakieś bardziej skuteczne i mniej szkodliwe metody leczenia "przypadków beznadziejnych".