kot_kreskowy lubie kiedy madrosc przez Ciebie przemawia. Pisalem to juz wczesniej ale trzeba to powtarzac do znudzenia. Sex sam w sobie dziala jak substancja psychoaktywna bo rodzi sie w glowie i tam sie konczy. Penis i lechtaczka to tylko stymulatory, ktore przekazuja bodzcie do mozgu. Podniesione cisnienie powoduje dostarczenie wiekszej ilosci tlenu i glukozy do mozgu. Tam generowna jest przyjemnosc i rozkosz. Sex to uwalnianie dopaminy, oksytocyny oraz endorfin. Do tego zaangazowana jest duza ilosc innych neuroprzekaznikow. Dlatego od starozytnosci mowi sie, ze 'post coitum omne anima triste est'. Dodawanie do tego procesu dodatkowego elementu w postaci substancji, ktora zaburza naturalne zaangazowanie neuroprzekaznikow, jest zaburzaniem naturalnego cyklu. Do udanego sexu nie sa potrzebne psychoaktywne booster'y tylko partner/ka, ktorzy rozumieja nasze potrzeby i mowia o swoich. Trzeba o nich mowic a nie milczec i zwiekszac przyjemnosc w nienaturalny sposob