Wczoraj nie chciało mi się pisać trip reportów. Zjadłem łącznie 200 mcg. Około 9 rano wrzuciłem bloter 100. Trochę się bałem bo nie wiedziałem czego się spodziewać. Potrzymałem pod językiem jak najdłużej i połknąłem już miękki karton. Ładowało się krótko, zaczęło się śmiechawką. Pod koniec dnia policzki mnie bolały bo ciągle się chichrałem. Około 11 dorzuciłem drugi karton 100 mcg.

Ogólnie to tak jakbym trochę zajarał kanna ale wziął końską dawkę leków uspokajających. Przyzwyczajony do ostrej jazdy po kanna i strasznych schiz, tutaj czułem się praktycznie trzeźwy.

Set & setting: Dom, komputer, gry, youtube. Bezpiecznie.
Psychodela minimalna. Kolory wydawały się być bardziej głębokie, wyostrzone. Miałem taką świadomość bycia wyniesionym, jakbym uzyskał jakąś mądrość. Ciągle bardzo śmiesznie. Co chwila mam takie: wooow, jakie piękne (gra, filmik, śnieg, para wodna z gotującej się wody- cokolwiek)

Lekki bodyload, drży mi mięsień dwugłowy uda (między pośladkiem a kolanem). Temperatura chyba była podwyższona ale nie odczułem bo wypiłem 5 herbat, bardzo  mi smakowały. Do tego jadłem czipsy aż w pewnym momencie dostałem szczękościsku i jedzenie zrobiło się męczące. Pod koniec dnia szczęka mnie bolała.

Bardzo fajne jest długie działanie. Adb-butinaca to trzeba dopalać co 5 minut i czuję się jak idiota. Kwas jest super. Około 15 zaczęło się ściemniać i pojawiały mi się fraktale, takie błyski na krawędzi widzenia (ale bez przesady). Ogólnie to czułem się dosyć trzeźwy, bardzo łatwo było się ogarnąć (może to doświadczenie z syntetycznymi kanna które ryją beret jak chłop pługiem) ale jednocześnie można było popłynąć i czuć się imprezowo. Muzyka brzmi lepiej ale zależy od utworu. Jeden utwór mogę słuchać 10 razy pod rząd a inny mnie irytuje.

Jestem zachwycony i wolę kwas dużo bardziej od kannabinoidów. Będę celował w dawkę 200-250 na następny raz ale muszę się jeszcze nauczyć korzystać z kwasów. Kanna jaram od 10 lat a kwas brałem pierwszy raz.