Hahaha to słuchajcie mojej historii...
Zrobiłem sobie dłuższe święta i wziąłem l4 od środy. W międzyczasie paka od ducha prawie 5g 3cmc, ponad 3g nepa solo przed kompem, tak czasem muszę się zajechac samotnie w domowym zaciszu. Pominę fakt, że nie śpię od poranka w/w dnia i wyglądam jak śmierć. Ale no wróćmy do tematu.
W piątek już byłem konkretnie wystrzelony, każdy wiedzial co jest grane nawet nie wychodziłem z pokoju. Nagle puka do mnie Mama z paczka otwarta i dwoma torbami od chińczyka, krótka a zarazem, treściwą wiązanka i parę ciepłych epitetów w moja stronę i wszystko poszło do pieca. Nie uwierzycie jak to się paliło, aż stałem tak z wyrazem twarzy wtf? Co to kurwa jest, uwierzcie czy nie ale ogień był po tym taki, że śmiałoby na rozpałkę się nadawało, aż w rurze dudnilo. Pominę fakt, czarnego dymu, smoły jakby się plastik jarał. Finalnie zajebiscie wyszło, niczego nie straciłem tylko szkoda tego przypału z Mamą.