Raz zagrałam, raz wygrałam. 
Kiedyś (czasy starej wiśni) odbierałam "zestaw małego chomika" od lokalnego dostawcy, który od wielu godzin byl dostępny tylko w miejscu gdzie są maszynki do gry. Skubany nie mógł na chwile wyjść na zewnątrz bo to już już miał się witać z gaską. W pomieszczeniu były może 4 maszyny i mała kawiarenka wrzuciłam do wolnej maszyny 10 zł, kliknęłam i wygrałam 1000zł (w monetach ). Głosno się zrobiło, ponoć jakiś "Roman" grał na tej maszynie i nie zmienił ustawień. Dostawca wkurwiony "no miałem Ci dać owoce i wrócić właśnie na ta maszynę. Mocno zmęczony, nie ukrywał zniesmaczenia, ale owoce sprzedał jak było ustalone i nie trzeba było dłużej czekać.   
Gdzie kończy się matematyka, tam zaczyna się hazard.