Forum TOR
Już teraz zapraszamy na nasze forum w sieci TOR.dopal67vkvim2qxc52cgp3zlmgzz5zac6ikpz536ehu7b2jed33ppryd.onion
Kopiuj adres
W jakim sklepie najbardziej lubisz robić zakupy? -02/09
09.02.2024, 15:14
@"Twilight Sparkle" jak wchodzę do biedronki to czuje sie jakbym wszedł do burdelu i to takiego kiepskiego. Wszystko rozjebane, głośno, bałagan. O tym ze wszystko zapierdolone paletami nawet nie wspominam. Ta ich akcja reklamowa z ostatnich dni prosi sie o to żeby ktoś zadzwonil i powiedział że w sklepie jest bomba Jak się tam znajdziesz to chcesz stamtąd jak najszybciej uciekać. I muzyka jest chujowa, mogliby puszczac ściezke dźwiękową z walki szympansów i zaufajcie mi, że nie zauważylibyscie większej różnicy.
Zakupy w dino to z kolei totalne przeciwieństwo, wchodzisz, jest spokój, bałaganu nie ma. Nic nie jest rozjebane na podłodze. Cały sklep nie jest przestrzenią handlową na zasadzie "wypierdol palety i ludzie sobie z nich wszystko wezmą". Muzyczka też jest fajniejsza, i nie jest przerywana przez nadwane przez co moment komunikaty o tańszych pierogach z homarem, teraz jedyne 950 dolarów indochińskich za opakowanie z kartą moja biedronka.
Wszyscy w tym sklepie na czilu. Aż sie chce poszwędać, połazić miedzy półkami w bliżej niesprecyzowanym celu. Niewatpliwie na moje doświadczenie oraz stosunek do dino wpłynął fakt iż przez ponad trzy lata co kilka dni wracając z paczkomatu z torbami benzo w prochu (już wcześniej spróbowawszy odrobinę palcem, więc byłem w całkowicie "właściwym" stanie ) zachodziłem do dino po tanią wódeczkę, z której robiłem potem roztwór, i po jakieś inne rzeczy z kategorii "kompulsywnych zakupów". O, czekolada. O, cośtam, o coś innego, o jakieś gówno którego nie potrzebuję, no czyli w sumie głupoty których zakupu można sie całkowicie spodziewać jak idziesz do sklepu w takim stanie. A jak jeszcze idziesz do sklepu który nie jest prowadzony jak burdel w uzbekistanie? Kurwa mać. Pieniądze same się wydają.
Pierdolę, przy następnym benzynieniu idę do dino.
Zakupy w dino to z kolei totalne przeciwieństwo, wchodzisz, jest spokój, bałaganu nie ma. Nic nie jest rozjebane na podłodze. Cały sklep nie jest przestrzenią handlową na zasadzie "wypierdol palety i ludzie sobie z nich wszystko wezmą". Muzyczka też jest fajniejsza, i nie jest przerywana przez nadwane przez co moment komunikaty o tańszych pierogach z homarem, teraz jedyne 950 dolarów indochińskich za opakowanie z kartą moja biedronka.
Wszyscy w tym sklepie na czilu. Aż sie chce poszwędać, połazić miedzy półkami w bliżej niesprecyzowanym celu. Niewatpliwie na moje doświadczenie oraz stosunek do dino wpłynął fakt iż przez ponad trzy lata co kilka dni wracając z paczkomatu z torbami benzo w prochu (już wcześniej spróbowawszy odrobinę palcem, więc byłem w całkowicie "właściwym" stanie ) zachodziłem do dino po tanią wódeczkę, z której robiłem potem roztwór, i po jakieś inne rzeczy z kategorii "kompulsywnych zakupów". O, czekolada. O, cośtam, o coś innego, o jakieś gówno którego nie potrzebuję, no czyli w sumie głupoty których zakupu można sie całkowicie spodziewać jak idziesz do sklepu w takim stanie. A jak jeszcze idziesz do sklepu który nie jest prowadzony jak burdel w uzbekistanie? Kurwa mać. Pieniądze same się wydają.
Pierdolę, przy następnym benzynieniu idę do dino.