Wiesz nie chcę filozofować, ale jedno z drugim się nie wyklucza.

Lepiej mieć czasami poczucie winy niż zawsze mieć wyjebongo na wszystko

Bardzo mądre słowa Sam u siebie zauważyłem już jakiś czas temu, że dopóki nie sprowadzę się do stanu moralniaków i poczucia winy to tkwię w swojej strefie komfortu i w ogóle nie myślę coś zmieniać. Po coś to poczucie winy jednak może być potrzebne

Jak widze ten temat to od razu w głowie pojawia mi się rym z jakiegoś kawałka:

"...poczucie winy, czego bym nie zrobił dla mojej kokainy"

Prosty rym częstochowski, ale nic nie poradzę sam się tworzy. 

Bardzo mądre słowa Sam u siebie zauważyłem już jakiś czas temu, że dopóki nie sprowadzę się do stanu moralniaków i poczucia winy to tkwię w swojej strefie komfortu i w ogóle nie myślę coś zmieniać. Po coś to poczucie winy jednak może być potrzebne

Mordo tak właśnie działa ludzka psychika i u mnie jest tak samo

Poczucie winy? Hmm..świat jest tak skonstruowany, że trafiam ostatnio na same kurwy i przez takie osoby właśnie nie odczuwam żadnego poczucia winy.

Ja mam poczucie z takich codziennych spraw.
A właśnie oglądam pewien odcinek na YT i w nim mowa o dyktatorze który był bezlitosny i zamordował makabrycznie dużą ilość ludzi -50 tyś ludzi.

Od razu w głowie i po cichu...Tak mało?
Kochani i człowiek właśnie teraz się nad tym zastanawia, wreszcie fakt to, ze
"Jedna smierć to tragedia - milion - to statystyka"

Po wpisaniu tego cytatu w google, wyskakuje:

Który zamordował 20-30 milionów ludzi.

ale to tylko statystyki..


Źle się z tym czuje, że oceniłem życie 50 tysięcy osób na swoje 'tak malo?', to jest makabrycznie dużo? od razu mając w głowie właśnie tych co najwięcej ubili.

„…Sumienie? Nie zaprzątam sobie tym głowy…”

Poczucie winy dobrze jest w sobie zdusić nim złoży jaja.

Poczucie winy w kontekście uzależnienia jest obusiecznym ostrzym - jedna strona może nas zmotywować do zmiany i próby wyjścia z nałogu, druga może nas przygnieść beznadzieją, rozczarowaniem i stwierdzeniem, że zasługujemy na to poczucie winy a ten stan prowadzi tylko i wyłącznie do kontynuacji ćpania. Przez to, że wypycha nas ze strefy komfortu zmusza człowieka do zmiany, ale nie musi być to zmiana na lepsze...

Poczucie winy dopiero nosisz po fazie. Nie dość że nosisz swój własny krzyż kurwa to.dodatkowo jest Ci nakladany krzyż twojego Alter ego ćpuna. Bo wszystkiego jestes świadomy co odjebałes pod wplywmmy..ale winowajcy nie ma.... Diabła.....
Jesteś tylko Ty i Twoje problemy normalnośc + gratis od Diabła ( to co naodpierdalales po narko )
To jest katorga. Katatoniczna jebana rozpacz. To jest takie skurwysyństwo ciężkie że nie mam słów by to opisać..... Jebać to wszystko!!! Chuj w dupę Bogu.... Musi nas bardzo nienawidzić albo mieć totalnie wyjebane na nas. Może jest neutralny? Może kurwa nie istnieje?
Ale skąd ten ból i cierpienie?
Czasem myślę że Ziemia to taki Wielki zakład karny, gdzie trafiają najgorsi
 Bo"oni"..... Wiedzą odrazu kim będziesz za nim się narodzisz

Bardzo mądre słowa Sam u siebie zauważyłem już jakiś czas temu, że dopóki nie sprowadzę się do stanu moralniaków i poczucia winy to tkwię w swojej strefie komfortu i w ogóle nie myślę coś zmieniać. Po coś to poczucie winy jednak może być potrzebne

To jest jedno chyba z najmądrzejszych rzeczy które tu przeczytałem bo sam często tak mam