Forum TOR
Już teraz zapraszamy na nasze forum w sieci TOR.dopal67vkvim2qxc52cgp3zlmgzz5zac6ikpz536ehu7b2jed33ppryd.onion
Kopiuj adres
Naćpani przyprawami
10.02.2024, 15:42
Naćpani przyprawami
część 1/?
Flaga Republiki Gałkostanu
Co, jeśli wam powiem, że są przyprawy którymi można się nieźle porobić? No dobra, dla większości tutaj to chyba nic nowego - zapewne część z Was chociaż słyszała o praktyce jedzenia gałki muszkatołowej, a może nawet odwiedziła wątek przeznaczony tej jakże wspaniałej substancji znajdujący się na naszym forum. Zdecydowanie o wiele mniejszy procent z was faktycznie gałkę spożywał, zniechęcony opowieściami o smaku, czy argumentując to po prostu "po co mam wpierdalać przyprawy jak mam dopki". Racja. Ale jeśli jednak należysz do tego nielicznego grona osób - jako przywódca Gałkostanu (totalnie prawdziwe państwo), informuję cię, że jesteś upoważniony do odebrania paszportu oraz obywatelstwa Gałkostanu. Zgłoś się do najbliższej ambasady a nasz dyplomata przeprowadzi cię przez proces.
Ale to nie jest artykuł przeznaczony gałce czy Gałkostanowi (pełna nazwa: Repulika Gałkostanu), chociaż to drugie to niesamowicie ciekawy temat. O gałce także wspomnimy, ale temat który dziś omówimy jest o wiele obszerniejszy. Poza tym, psychoaktywność mirystycyny - głównego związku odpowiadającego za działanie gałki - nie jest czymś nowym i jest to powszechnie wiadomy fakt w kręgach entuzjastów ogłupiających proszków i tym podobnych. Ale czy myśleliście kiedyś o tym, aby naćpać się koperkiem? Nie? No właśnie, a są tacy którzy myśleli, a nawet próbowali. I to nie tylko koperkiem.
Dzisiaj przyjrzymy się internetowej społeczności High Spice (r/highspice) , której członkowie postanowili zajrzeć do kuchennej szafki z przyprawami i stwierdzili "tu musi być coś, czym można się zajebać. Nie uwierzę, że nie ma tu niczego takiego".
Z początku czytając tamtejsze wątki można stwierdzić, że ludzie naprawdę się tam nudzą. Albo po prostu mają po 14 lat i jeszcze jakimś cudem nie nauczyli się kupować narkotyków od swoich rówieśników, tudzież zamawiać ich z internetu więc korzystają z tego, co jest pod ręką. Potem można dojść do wniosku, że chyba jednak nie, bo z tego co pamiętam to 14-latki są pochłonięte zajęciami o wiele przyziemniejszymi niż rozkminianie szczegółowego metabolizmu związków zawartych cynamonie oraz inhibicja którego enzymu jest potrzebna, żeby po spożyciu miksu 26 przypraw czuć się jak po podaniu sobie dordzeniowo 2950 miligramów 2C-B. A może to wszystko to jeden wielki żart? Momentami brzmi właśnie jak żart, jestem pewien że nie tylko dla mnie. Część postów zdecydowanie ma taki wydźwięk. Aby pokazać, co mam na myśli, od razu pierdolnę z grubej rury:
Ale to nie jest artykuł przeznaczony gałce czy Gałkostanowi (pełna nazwa: Repulika Gałkostanu), chociaż to drugie to niesamowicie ciekawy temat. O gałce także wspomnimy, ale temat który dziś omówimy jest o wiele obszerniejszy. Poza tym, psychoaktywność mirystycyny - głównego związku odpowiadającego za działanie gałki - nie jest czymś nowym i jest to powszechnie wiadomy fakt w kręgach entuzjastów ogłupiających proszków i tym podobnych. Ale czy myśleliście kiedyś o tym, aby naćpać się koperkiem? Nie? No właśnie, a są tacy którzy myśleli, a nawet próbowali. I to nie tylko koperkiem.
Dzisiaj przyjrzymy się internetowej społeczności High Spice (r/highspice) , której członkowie postanowili zajrzeć do kuchennej szafki z przyprawami i stwierdzili "tu musi być coś, czym można się zajebać. Nie uwierzę, że nie ma tu niczego takiego".
Z początku czytając tamtejsze wątki można stwierdzić, że ludzie naprawdę się tam nudzą. Albo po prostu mają po 14 lat i jeszcze jakimś cudem nie nauczyli się kupować narkotyków od swoich rówieśników, tudzież zamawiać ich z internetu więc korzystają z tego, co jest pod ręką. Potem można dojść do wniosku, że chyba jednak nie, bo z tego co pamiętam to 14-latki są pochłonięte zajęciami o wiele przyziemniejszymi niż rozkminianie szczegółowego metabolizmu związków zawartych cynamonie oraz inhibicja którego enzymu jest potrzebna, żeby po spożyciu miksu 26 przypraw czuć się jak po podaniu sobie dordzeniowo 2950 miligramów 2C-B. A może to wszystko to jeden wielki żart? Momentami brzmi właśnie jak żart, jestem pewien że nie tylko dla mnie. Część postów zdecydowanie ma taki wydźwięk. Aby pokazać, co mam na myśli, od razu pierdolnę z grubej rury:
Brzmi obiecująco, nie?
No dobra, to chyba jede z mniej poważnych wpisów jakie udało się znaleźć i nie ma tu raczej o czym dyskutować, chociaż równie ciężko jest stwierdzić że autor wpisu nie mówi prawdy. Też byście się zrzygali. Ale pomijając rzyganie, czy wiedzieliście o tym, że rumianek w połączeniu z kawą, olejkiem z cynamonu, oraz gałką daje takie doznania jak LSD? Ja też nie wiedziałem. Całe życie jak debil płacę za normalne narkotyki, a teraz dowiaduję się, że mogę mieć to samo za 1/5 ceny i na legalu.
Nie wiem z jakim LSD styczność miał autor tego posta. Podejrzewam że koledzy kiedyś zrobili mu średnio wymowny dowcip i gość żuł znaczki pocztowe, a wszystko inne to placebo.
Oczywiście to wszystko nie polega tylko i wyłącznie na jedzeniu przypraw i czekaniu aż zwymiotujesz - chociaż według niektórych wpisów, wymiotowanie czy biegunka to integralna część doświadczenia. Przypomina mi to trochę biegi do toalety po solidnej beli z klefedronu.
Niektóre z substancji zawartych w przyprawach potrzebują być "aktywowane". Na przykład koperek, czy elemicyna zawarta w gałce muszkatołowej. "Co to do cholery jest aktywacja koperku?!" - zapytasz - i ja też takie pytanie sobie zadałem, sformułowane w dokładnie taki sposób. Z początku założyłem, że chodzi o coś tak banalnego jak inhibicja jakiegoś pojedynczego enzymu wątrobowego, aby "upośledzić" metabolizm czegokolwiek co przyjmiemy później, tak jak na przykład żarcie pieprzu czy soku z grejpfruta odpowiada za inhibicję CYP3A4, która spowalnia metabolizm kodeiny, przez co ta jest wolniej przetwarzana przez organizm oraz osiąga wyższe stężenie na dłuższy czas i czym to skutkuje nie trzeba nikomu tłumaczyć.
Czy o to chodzi? I tak, i nie. Tak, bo ten proces też wchodzi w grę. Nie dlatego, że... ech, po prostu patrzcie. Przykład "aktywacji elemicyny".
Niektóre z substancji zawartych w przyprawach potrzebują być "aktywowane". Na przykład koperek, czy elemicyna zawarta w gałce muszkatołowej. "Co to do cholery jest aktywacja koperku?!" - zapytasz - i ja też takie pytanie sobie zadałem, sformułowane w dokładnie taki sposób. Z początku założyłem, że chodzi o coś tak banalnego jak inhibicja jakiegoś pojedynczego enzymu wątrobowego, aby "upośledzić" metabolizm czegokolwiek co przyjmiemy później, tak jak na przykład żarcie pieprzu czy soku z grejpfruta odpowiada za inhibicję CYP3A4, która spowalnia metabolizm kodeiny, przez co ta jest wolniej przetwarzana przez organizm oraz osiąga wyższe stężenie na dłuższy czas i czym to skutkuje nie trzeba nikomu tłumaczyć.
Czy o to chodzi? I tak, i nie. Tak, bo ten proces też wchodzi w grę. Nie dlatego, że... ech, po prostu patrzcie. Przykład "aktywacji elemicyny".
To jest elemicyna. Podobna do mirystycyny. Znaduje się glównie w gałce muszkatołowej.
Żeby elemicyna przeszła magiczną transformację, potrzebna jest inhibicja następujących enzymów cytochromu P450: 1A1, 1A2, 1B1, 2A6, 2B6, 2C19, 2C8, 2C9, 2D6, 2E1, 2J2, 3A4.
Do tego potrzebujesz indukować dehydrogenazę alkoholową (ADH) oraz dehydrogenazę aldehydową (ALDH), a także dehydrogenaze 17-beta estradiolu typu drugiego (17bHSD2).
Oraz jeszcze na koniec inhibicja:
- transferazy glukuronozylowej 1A9 (UGT1A9)
- transferazy glukuronozylowej 2B7 (UGT2B7)
- sulfotransferazy 1A3 (SULT1A3)
- sulfotransferazy 1A1 (SULT1A1)
- aminooksydazy wrażliwą na półkarbazyd (SSAO)
- S-transferazy glutationu (GST)
Żeby podkręcić z kolei właściwe enzymy, potrzebne jest przyjęcie (nie wszystkiego naraz!):
- berberyny - skuteczny inhibitor wielu enzymów cytochromu P450:
- kwas galowy - indukuje 17bHSD2, SULT1A1, SULT1A3
- glicerol - indukuje CYP2E1
- glukozamina - inhibitor SSAO
- wit. A i D3 - indukuje 17bHSD2
- niacynamid - 17bHSD2
- czarny pieprz - dostarcza pipierydynę
- stewiozydy - przypuszcza sie że działają jako kompetytywny inhibitor UGT2B7
Przez 4 do 8 godzin od rozpoczęcia "aktywacji", nie możesz jeść następujących pokarmów/napoi: jabłka, kapusta, żurwaina, wiesiołek, galangina, czosek, grejpfrut, jabłko himalajskie, kemferol, Naringenina, owies, cebula, pomarańcza, czarna herbata, pomidory. Większość z nich zawiera kwercetynę, będącą inhibitorem 17bHSD2, która stanowi nawet do 5% masy całego pokarmu.
Czy czujesz się, jakbyś właśnie robił na sobie pojebany eksperyment? Dobrze się czujesz. Nie ma to jak sztucznie zablokować sobie 3284283943842 szlaków metabolicznych i tym podobnych, a potem zjeść przyprawę do zup i sosów w nadziei że wystarczająco upośledziłeś sobie metabolizm oraz uniemożliwiłeś organizmowi w normalny sposób pozbywania się niepotrzebnych, potencjalnie szkodliwych związków - na tyle wystarczająco, że MOŻE zajdą reakcje które nigdy nie powinny mieć miejsca, ponieważ tego związku nie powinno już dawno temu być w twoim organiźmie a wszystkie mechanizmy odpowiedzialne za wynoszenie śmieci zostaly rozbrojone.
No dobrze, co więc po zjedzeniu i niezjedzeniu tych wszystkich rzeczy stanie się w naszym brzuchu? To:
Brzmi pięknie. Ale czym są te wszystkie 3 końcowe związki?
No kurwa na pewno nie substancjami psychoaktywnymi - mimo tego, że są "podobne" do meskaliny.
"Przecież jest podobne"
"Przecież jest podobne"
Są, i co z tego? Niewiele, bo nie mają prawa działać z kilku prostych powodów.
Po pierwsze - "rdzeniem" końcowego produktu nie jest fenetyloamina, będąca także rdzeniem amfetamin, katynonów, pochodnych metylofenidatu oraz podobnych, a także w końcu no przeież, że psychodelicznych fenetylamin zwanych "fenylkami". Fenetyloamina jest tzw. uprzywilejowaną cząsteczką co oznacza, że jest bardzo ładnie dopasowana do wielu receptorów, dlatego można na jej bazie tworzyć potężne stymulanty czy psychodeliki. Produkty końcowe tej wyzej opisanej poronionej teorii jako rdzeń posiadają fenylpropylaminę. Nie widziałem jeszcze żadnego psychodelika który bazowałby na takim czymś, a stymulant tylko jeden - metamfproaminę, czyli homolog metamfetaminy, który przeszedł bez echa. Czemu? Nie klepal. Czemu? Nie pasuje do receptora, łańcuch jest za długi. Tutaj to ta sama historia.
Po drugie - nawet jakby to coś bazowało na fenetyloaminie (a już z samego założenia nie może i taka reakcja jest niemożliwa w takich warunkach), to wszystkie produkty końcowe wciąż są aminami trzeciorzędowymi, które nie są zbyt dobre w przekraczaniu bariery krew-mózg. Grupa ketonowa też raczej w tym nie pomaga.
Po trzecie - Wiecie, jakie jest dawkowanie meskaliny oraz jej pochodnych? 300-500mg. Wiecie, ile elemicyny jest procentowo w tych przyprawach? W porywach do kilku procent i to w wypadku świeżych ziół. Wiecie, dlaczego gotowej mielonej gałki trzeba żrec 3 razy więcej, niż świeżo zmielonej? Bo związki typu mirystycyna i jej podobne po prostu "wysychają" i ulegają rozpadowi i tyczy się to w zasadzie wszystkich przypraw.
Czy te zwiążki tworzą się w organiźmie? Tak, jest to poparte jedną pracą naukową (sprzed 50 lat, jedyną na ten temat, swoją drogą), akurat tutaj nie ma czego kwestionować. Ale ilości te są absurdalnie małe, ledwo w ogole wystarczające na ich wykrycie. Przy takich ilościach te związki nawet moglyby być psychoaktywne posiadając połowę mocy meskaliny, i mimo tego i tak byś nic nie poczuł. Mogłby być pewnie nawet aktywne jak sama meskalina i dalej byłby z tego wielki chuj. A dodajmy, że nie są! No to sobie poćpaliśmy...
Co więc opisują przyprawowi psychonauci w tym przypadku? Działanie mirystycyny i w znacznie mniejszym stopniu elemicyny, a nie żadnych jej dziwnych metabolitów które powstają w najbardziej możliwych śladowych ilościach. Chłopaki, naćpaliście się gałką muszkatołową, i wkręcacie sobie, że w waszym brzuchu zrobił się reaktor tworzący pochodne meskaliny. Nie ma nic złego w naćpaniu się gałką - sam to praktykuję, co prawda rzadko, no ale nie ma nic złego w podjadaniu gałki. Dla niektórych w tym mnie to wręcz tradycja, rytuał. Ale to co robicie, to już naprawdę jest przesada.
część druga wkrótce. w niej omówimy wspomnianą wcześniej "aktywację koperku" oraz rumianek klepiący jak przedawkowanie SSRI i wiele innych. teraz jestem zbyt zmęczony czytaniem o ustandaryzowanym reaktorze chemicznym w żołądku.
10.02.2024, 16:12
jak zobaczylem tripraport z jedzenia curry to przypomnial mi sie trip raport z palenia papierosa zdawany przez 16 latka na psychonautwiki bodajze, czyli: zapalil szluga i sie zrzygal XD
10.02.2024, 16:55
Co do przypraw i ziół to wiele z nich działa na poziomie leków lub lepiej. Vide mój temat o andrographis czy szczec i siłę porównywalnej do antybiotyków.
Z psychoaktywnych dziurawiec czy rumianek czy Brahmi czy biloba. Tylko trzeba mieć dobry surowiec a nie to padło z aptek po 3zl za kilo gdzie poza koszyczkiem są jeszcze łodygi i inne śmieci.
A chyba najsilniejsze zioło z którym trza uważać do meczennia cielista która działa też palona.
A z przypraw to np na stawy bardzo ładnie działa oregano.
Z psychoaktywnych dziurawiec czy rumianek czy Brahmi czy biloba. Tylko trzeba mieć dobry surowiec a nie to padło z aptek po 3zl za kilo gdzie poza koszyczkiem są jeszcze łodygi i inne śmieci.
A chyba najsilniejsze zioło z którym trza uważać do meczennia cielista która działa też palona.
A z przypraw to np na stawy bardzo ładnie działa oregano.
10.02.2024, 17:19
(10.02.2024, 16:55)Lukas1985 napisał(a): Co do przypraw i ziół to wiele z nich działa na poziomie leków lub lepiej. Vide mój temat o andrographis czy szczec i siłę porównywalnej do antybiotyków.
Z psychoaktywnych dziurawiec czy rumianek czy Brahmi czy biloba. Tylko trzeba mieć dobry surowiec a nie to padło z aptek po 3zl za kilo gdzie poza koszyczkiem są jeszcze łodygi i inne śmieci.
A chyba najsilniejsze zioło z którym trza uważać do meczennia cielista która działa też palona.
A z przypraw to np na stawy bardzo ładnie działa oregano.
Nikt nie mówi że zioła nie działają xDD po prostu zajrzyj sobie na r/highspice to się załamiesz. Oni tam przyprawy takie z marketu jedzą i zapijają energetykami. No i cały ten proces aktywacji brzmi jak tortury. I po co? Żeby osiągnąć fazę w postaci sraczki xDD