Forum TOR
Już teraz zapraszamy na nasze forum w sieci TOR.dopal67vkvim2qxc52cgp3zlmgzz5zac6ikpz536ehu7b2jed33ppryd.onion
Kopiuj adres
Legalna marihuana” jest już na każdym rogu. Raport o polskim rynku produktów z konopi
Mamy prawdziwy boom na kannabinoidy. Obszar zasiewów wzrósł o 78 proc. w ujęciu rocznym. Przychody rolników wyniosły 36 mln zł, z czego 82 proc. stanowiły wpływy ze sprzedaży kwiatostanów.
Liroy tłumaczy nam, że cały polski sektor wart jest już ćwierć miliarda złotych i wyłącznie rośnie. - Jednocześnie nikt go nie kontroluje. Mamy do czynienia z wolną amerykanką w najgorszym tego słowa znaczeniu. Na rynku jest pełno oszustów, którzy doskonale zdają sobie sprawę, że za ich działania nikt nie pociągnie ich do odpowiedzialności. Brakuje świadomości o kontroli jakości dlatego my jako firma LiRoyal stawiamy na transparentność i najwyższą jakość naszych produktów.
„Buh” wręcz wprost sugerowała, że na polskim rynku pojawi się napój z zawartością THC. A przecież producent doskonale zdawał sobie sprawę, że rodzime prawodawstwo zabrania wprowadzenia takiej substancji na półki sklepowe.
problemem nieproszonych gości na ich plantacji. Jeden z naszych rozmówców opowiada, że nie miał miesiąca, by na jego polu nie pojawili się młodzi ludzie zaciekawieni uprawą „maryśki”. Mimo że konopie włókniste różnią się od indyjskich, to dla niewprawnego oka są łudząco podobne. Kierowcy zatrzymywali się więc przy jego uprawach i zrywali kilka roślin do „użytku własnego”. - Teraz już nie sadzę konopi przy drodze – śmieje się rolnik, który w szczytowym momencie miał aż 50 ha. - Tym bardziej, że raz miałem nawet sytuację, gdy na polu pojawiła się niemiecka policja z pytaniem, co to jest (jego areał jest niedaleko granicy).
Źródło
Tygodnik TVP / Karol Wasilewski
Poznański Instytut Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich - Państwowy Instytut Badawczy jest jednym z europejskich pionierów w badaniach dotyczących zastosowania konopi włóknistych w gospodarce i farmakologii. Poza pracami naukowymi, wprowadza na rynek gotowe produkty. Kontraktuje rolników, którzy uprawiają konopie włókniste. Następnie produkuje z nasion, kwiatów i łodyg olejki eteryczne, oleje czy kosmetyki.
Firma byłego posła i rapera Piotra Marca-Liroya poszła jeszcze dalej i oferuje Polakom produkty konopne takie jak olejki CBD, susz w najróżniejszych smakach czy rozdrobnione kwiaty konopi, odzież konopną oraz produkty spożywcze. Zamierza jako pierwsza w regionie wprowadzić do dystrybucji medykamenty dla zwierząt na bazie CBD, które nie będą paszą.
Ale na naszym rynku można już kupić także torby, plecaki czy pokrowce konopne. Na świecie w branży konopi przemysłowej tworzy się też płatki śniadaniowe, smary, farby, dywany, papier do drukarek, pustaki, a nawet garnitury. Jednym słowem – wszystko.
CBD to niezwykle szybko rozwijający się segment gospodarki, który oferuje duże marże przy stosunkowo niskiej stopie wejścia. Eksperci wyliczają, że wartość tylko europejskiego rynku konopi za pięć lat, w roku 2027 wzrośnie do 36 mld dol.
Tymczasem polskie prawodawstwo nie nadąża za światowymi trendami. U nas nadal wszystko, co związane z konopiami, kojarzy się z narkomanią i pod ustawę o jej przeciwdziałaniu podlega.
Zatrważająca jest również dowolność działania urzędników. Dr hab. Małgorzata Łochyńska, dyrektor wyżej wymienionego Instytutu, otrzymała od Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego informację iż sprzedawany wcześniej jako suplement diety przez IWNiRZ-PIB olejek konopny jest jednak produktem o działaniu leczniczym. To wiązało się ze wstrzymaniem sprzedaży tego specyfiku. Zarejestrowanie suplementu diety w Polsce nie jest ani drogie, ani skomplikowane. Natomiast zarejestrowanie leku to niezwykle kosztowna i czasochłonna operacja, która może zająć nawet kilka lat.
Rośnie, a nikt nie kontroluje
Liroy, oferując takie same produkty, nie miał z rejestracją żadnego problemu. A jeden z polskich farmerów, który od lat zajmuje się na dużą skalę uprawą konopi i ich przetwarzaniem, uważa, że cała procedura nie ma sensu (chciał pozostać anonimowy ze względu na ewentualne problemy z urzędnikami). - W Koszalinie lokalny sanepid się nie zgodzi. W Katowicach przejdzie to bez problemu, a w jeszcze innym województwie będzie to zależało od tego, którą nogą wstał urzędnik – tłumaczy w rozmowie z Tygodnikiem TVP.
Liroy tłumaczy nam, że cały polski sektor wart jest już ćwierć miliarda złotych i wyłącznie rośnie. - Jednocześnie nikt go nie kontroluje. Mamy do czynienia z wolną amerykanką w najgorszym tego słowa znaczeniu. Na rynku jest pełno oszustów, którzy doskonale zdają sobie sprawę, że za ich działania nikt nie pociągnie ich do odpowiedzialności. Brakuje świadomości o kontroli jakości dlatego my jako firma LiRoyal stawiamy na transparentność i najwyższą jakość naszych produktów.
Sprawdziliśmy, jak zarabia się pieniądze na „legalnej marihuanie” i dlaczego jest to tak skomplikowany rynek.
Nie ma już chyba w Polsce galerii handlowej czy głównej ulicy miasta, w której nie otworzyłby się punkt z charakterystycznym liściem konopi przypominającym marihuanę. Sugestia dla klienta jest jasna: tutaj nabędziesz legalne narkotyki miękkie. Nic bardziej mylnego. Dystrybutorzy celowo wprowadzają w błąd, licząc na młodych klientów, którzy zafascynowani są modą na „jaranie jointów”.
W praktyce są to produkty wytwarzane, owszem, z konopi, ale nie indyjskiej lecz włóknistej. W Polsce produkty pochodzenia konopnego nie mogą zawierać więcej niż 0,2 THC (tetrahydrokannabinol – organiczny związek chemiczny z grupy kannabinoidów, który ma działanie psychoaktywne). Produkty spożywcze nie mogą zawierać nawet śladowych ilości THC. Tak niska dawka jest dla ludzkiego organizmu nieodczuwalna. Dla przykładu, marihuana zawiera od 5 do 20 proc. THC. Jeśli więc ktoś liczy, że skrętem z oficjalnego green shopu się „ujara”, to może się srogo rozczarować.
- Najpowszechniejszym podziałem kannabinoidów jest pogrupowanie ich na psychoaktywne i niepsychoaktywne – tłumaczy Łochyńska. - Do pierwszej grupy należy THC, który w wysokich stężeniach działa psychoaktywnie. Do drugiej grupy zalicza się m. in. CBD, który wykazuje działanie przeciwlękowe i przeciwnowotworowe (można je stosować przy białaczce, nowotworach piersi, glejakach), opóźnia i hamuje rozrost komórek oraz zapobiega przerzutom, wspomaga leczenie AIDS i anoreksji, jest pomocny po urazach i zawałach mózgu. I trzeba podkreślić, że CBD nie ma działania psychoaktywnego.
Wszystkie produkty oferowane w legalnych sklepach bazują więc wyłącznie na CBD, a ich działanie może mieć charakter leczniczy lub poprawiający ogólny stan zdrowia.
Chleb z konopnej mąki
W Polsce mamy już prawdziwy boom na kannabinoidy. Mówią to twarde liczby. Obszar zasiewów zgłoszonych przez gospodarstwa rolne do dopłat bezpośrednich przekroczył w 2019 r. 3 tys. hektarów. To wzrost o 78 proc. w ujęciu rocznym. Przychody rolników wyniosły 36 mln zł, z czego 82 proc. stanowiły wpływy ze sprzedaży kwiatostanów.
A przecież wytwarzanie płodów rolnych jest najmniej marżowym (dochodowym) biznesem. Potężne pieniądze zarabia się na przetworzonych, gotowych już produktach. Tylko rodzimy – legalny – rynek towarów z konopi wart jest obecnie ok. 250 mln zł i rośnie jak na drożdżach. Według raportu „The Poland Cannabis White w 2028 r. może osiągnąć nawet 9 mld zł. Prognozy potwierdzają dane portalu Ceneo.pl. Według nich, sprzedaż olejków CBD na początku 2021 roku była aż o 80,6 proc. wyższa niż rok wcześniej.O tym, że z tej konopnej mąki może być dobry chleb przekonują kolejne zbiórki crowdfundingowe. W 2020 r. Kombinat Konopny pobił swoisty rekord. Firma w 40 minut zebrała 4,2 mln zł! CanPoland na początku 2021 r. zebrała 4,4 mln zł w 11 minut.
Liroy zgromadził z rynku 3,5 mln. On jednak szukał również inwestorów strategicznych. Bardzo szybko z oferty byłego posła skorzystał milioner i znany inwestor z sektora new-business January Ciszewski. Obecnie dysponują profesjonalną fabryką pod Warszawą, a w cały biznes zainwestowano ok. 10 mln zł.
Liść ma zwabić klientelę
Tajemnicą poliszynela jest fakt, że CBD to niezwykle marżowa branża. Konopie są niezwykle tanie w uprawie, a proces przygotowania herbatek czy olejków może odbywać się nawet chałupniczo. Nic więc dziwnego, że jest rozdrobniona i nie widać tutaj jednego wyraźnego lidera. Według raportu Polityka Insight większość przetwórców i sprzedawców to mikrofirmy zatrudniające zaledwie kilka osób. - Przedsiębiorstwa z załogą przekraczającą 10 osób są ewenementem, a większość z nich jest w rękach kapitału zagranicznego – możemy przeczytać w opracowaniu.
Co więcej, branża jest ciągle na tyle niszowa i nieznana opinii publicznej, że przyciąga oszustów, którzy wiedzą, że ryzyko poniesienia kary jest niewielkie. Bo kompletnie w praktyce nikt nie sprawdza green shopów i produktów tam sprzedawanych. Zdarza się więc, że olejki, które mają mieć stężenie CBD na poziomie 10 proc., mogą w ogóle nie mieć w sobie CBD! Rolnik posiadający uprawy konopi włóknistych opowiada nam, jak kupił raz partię olejków, które miały mu pomóc na bezsenność, a okazały się.... oliwą z oliwek. - Mało tego! Już sam, jako producent, sprzedawałem kwiaty konopi. I miałem klienta, który kupował ode mnie duże partie, jak się później okazało, tylko po to, by handlować nimi jako.... marihuaną – opowiada.
Jest też różnica między CBD i CBDa. Niemal nikt nie wczytuje się tak dokładnie, więc niektórzy producenci podają np. sumę obu tych składników jako oficjalne stężenie. W praktyce zaniża to ilość najcenniejszego składnika, czyli CBD. Pokusa do popełniania oszustw jest duża, bo koszt takiego preparatu w Polsce oscyluje w granicach 80-150 zł za 10 ml! - Jeżeli ktoś sprzedaje bezwartościową ciecz w takich cenach, to z dnia na dzień staje się niezwykle majętnym człowiekiem – uważa Liroy.
Dodaje, że sanepid nie ma ani czasu ani chęci sprawdzania etykiet wciąż niszowej branży. Bo przecież jeśli ktoś kupi olejek z mniejszą zawartością CBD w CBD to nic wielkiego mu się nie stanie. – Kontrolerzy rzuceni zostali na walkę z pandemią, nie mają czasami nawet czasu, na to by kontrolować jakość żywności w marketach, to kto będzie zajmował się jakimiś kannabinoidami – twierdzi.
Są też podmioty, które celowo wykorzystują liść konopny, by zwabić klientelę zainteresowaną marihuaną. Wielka kampania reklamowa Janusza Palikota dotyczącego jego piwa„Buh” wręcz wprost sugerowała, że na polskim rynku pojawi się napój z zawartością THC. A przecież producent doskonale zdawał sobie sprawę, że rodzime prawodawstwo zabrania wprowadzenia takiej substancji na półki sklepowe.
Odurzyć się listwą przypodłogową
Kolejnym problemem legalnych i uczciwych producentów jest podejście urzędników do samych produktów CBD. Jak już wspomnieliśmy Instytutowi Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich nie udało się zarejestrować swoich produktów w Głównym Inspektoracie Sanitarnym. Zostali odesłani do Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego. A to oznacza długą i kosztowną procedurę rejestracji... leku.
Zresztą urzędnicy w każdym województwie inaczej podchodzą do sprawy olejków CBD. Liroy swoje produkty zarejestrował bez najmniejszych problemów. Jednak według danych Instytutu jest to sytuacja wyjątkowa. - Od 2015 r. do rejestru produktów zgłoszonych do badań w celu kwalifikacji jako suplementu diety w Polsce, wpisano kilkaset pozycji (w postaci olejów, past, spray-ów, odżywek, żeli) o różnych stężeniach tego kannabinoidu. W 2015 r. zgłoszono jeden taki środek, 2016 siedem, 2018 czterdzieści trzy, natomiast w roku 2019 trzydzieści pięć. Żaden najprawdopodobniej nie uzyskał zgody na wprowadzenie do obrotu jako suplement diety – tłumaczy Łochyńska.
Problem mają też rolnicy. Ustawa określa, że w uprawianych przez nich roślinach zawartość THC nie może być wyższa niż 0,2 (teraz parlament chce to podwyższyć do 0,3). Ale uprawa roślin to nie fabryka. Im więcej słońca, tym więcej THC w konopiach włóknistych.
Rolnik spod słonecznego Wrocławia może więc spodziewać się, że ma większą szansę stać się mimowolnym producentem narkotyków, niż jego kolega z zachmurzonej Gołdapi. A jeśli w zbiorach stężenie przekroczy 0,2 THC, uprawiającemu konopie grozi nawet do 3 lat więzienia! I nawet jeśli prokurator będzie wyrozumiały, to w praktyce nie ma gdzie sprzedać swoich rocznych plonów. Bo przecież nikt – legalnie – takich zakazanych zbiorów nie kupi.
Adiunkt w Zespole Prawa Rolnego i Gospodarki Przestrzennej Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, radca prawny dr Paweł Gała przekonuje, że nawet budowlaniec może zostać dilerem. - Z konopi włóknistych można wytwarzać także materiały budowlane m.in. cegły czy listwy przypodłogowe – tłumaczy. - Na gruncie obowiązujących przepisów prawa, gdyby ktoś przebadał takie materiały budowlane i okazałoby się, że zawierają one oznaczane ilości THC, to teoretycznie mógłby być ścigany i skazany jako osoba wprowadzająca do obrotu substancje psychoaktywne.
Brzmi to absurdalnie, bo trudno sobie wyobrazić w jaki sposób ktokolwiek mógłby się odurzyć listwą przypodłogowa czy też pustakiem, ale tak jest.
Nie sadź roślin przy drodze
Rolnicy mierzą się również problemem nieproszonych gości na ich plantacji. Jeden z naszych rozmówców opowiada, że nie miał miesiąca, by na jego polu nie pojawili się młodzi ludzie zaciekawieni uprawą „maryśki”. Mimo że konopie włókniste różnią się od indyjskich, to dla niewprawnego oka są łudząco podobne. Kierowcy zatrzymywali się więc przy jego uprawach i zrywali kilka roślin do „użytku własnego”. - Teraz już nie sadzę konopi przy drodze – śmieje się rolnik, który w szczytowym momencie miał aż 50 ha. - Tym bardziej, że raz miałem nawet sytuację, gdy na polu pojawiła się niemiecka policja z pytaniem, co to jest (jego areał jest niedaleko granicy).
W internecie bardzo ciężko jest znaleźć rzetelne informacje dotyczące zarówno branży, jak i samego działania CBD. Niemal wszystkie materiały związane z konopiami są artykułami sponsorowanymi. Oczywiście olbrzymia część z nich nie jest w taki sposób podpisana. Liczbę niezależnych ekspertów można policzyć na palcach jednej ręki. Jednak chyba największym problemem, jest brak jednoznacznego stanowiska instytucji państwowych.
Mimo tego polski rynek produktów z konopi jest jednym z najszybciej rozwijających się w Europie. Szkoda byłoby, gdyby został w pewnym momencie zdominowany przez duże firmy zagraniczne, które w krajach zachodnich (ale też choćby w Czechach) mają bardziej liberalne przepisyŹródło
Tygodnik TVP / Karol Wasilewski
08.04.2022, 04:30
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.04.2022, 04:35 przez hulerkfow23.)
Zobaczymy, moim zdaniem legalna marihuana to rzecz mozliwa, ale w dalekiej przyszłości. Od 5 lat mamy legalne CBD. Sporo osob poszlo w ten biznes glownie po to by móc się szybko przebranżowić, kiedy dopuszona zostanie sprzedaż produktów z THC. Sporo osob spekulowalo, ze legalizacja to okres 2-5 lat, a okazało się, że przez 5 lat nie udało się nawet wywalczyć depenalizacji
13.04.2022, 09:35
Ostatnio znalazłem stronkę gdzie wystawiają recepty na marihuanę jak znajdę link to prześlę ciekawe jak to wygląda finansowo
Aladeen Powiadam wam wszystko co tu pisze to bzdura wyssana z palca mojego kolegi siostry koleżanki
13.04.2022, 22:35
(13.04.2022, 20:15)Agata22 napisał(a): O ile się nie pomyliłam to ostatnio na Malcie zalegalizowali ziółko
Nie myliłaś sie też o tym czytałem a pozwole sobie zacytować
"
Efekt? Każdy pełnoletni mieszkaniec Malty może legalnie w swoim domu uprawiać do czterech krzaków konopi indyjskich. Może również posiadać do siedmiu gramów marihuany na własny użytek. Legalizacja marihuany na Malcie nie przewiduje większych konsekwencji prawnych przy posiadaniu narkotyku w większych ilościach.
Posiadanie konopi indyjskich do 28 gramów będzie skutkowało grzywną wysokości 50 – 100 euro, jednak bez mandatu karnego. Z kolei osoby nieletnie przyłapane na posiadaniu marihuany , staną przed komisja sprawiedliwości. Ta zleci między inny plan opieki nad takimi osobami, zadecyduje o ewentualnej kurateli, jednak bez konieczności stawienia się w areszcie.
"