Forum TOR
Już teraz zapraszamy na nasze forum w sieci TOR.dopal67vkvim2qxc52cgp3zlmgzz5zac6ikpz536ehu7b2jed33ppryd.onion
Kopiuj adres
Out of business 2k23
23.04.2023, 15:13
Chochlik NAC to mistrzostwo, do tego PRL-8-53 co 36h i ligandrol, siłownia dwa razy w tygodniu i codzienne ćwiczenia w domu z własną masą ciała, 14 kwietnia odebrałem po nieżlym set'cie dj benzo, opio, dyso, pewnie gdzies tam jakas alfa, cmc, kurwa żesz jego mać, skończyło się jakoś tydzień przed zamówieniem, po mixowaniu miałem pierwszy raz w życiu taki upierdliwy brak pamięci krótkotrwałej, PRL-8-53 już przy drugiej dawce poprawiał mi pamięć, stosunkowo bardzo szybko (chyba nie było takiej destrukcji), NAC to booster do wszystkiego - uniwersalny nootrop do regeneracji. Ligandrol też robi swoje, widzę to w lustrze, w codziennych ćwiczeniach (czesto z dupy, bez planu, lapie za hantle i po nich od razu pompki i tak wykonuje superserie), widzę to na wadze... Chochliku, mądrą drogą kroczysz, życzę Tobie jak najlepiej, jesteśmy na podobnej ścieżce, nie poddawaj się, pamiętaj, to nie my jesteśmy mocni, tylko reszta jest słaba.
24.04.2023, 10:05
@"PUDZILLA"
NAC i ligandrol muszę obczaić.
PRL właśnie zle dziala na mnie, boli mnie głowa tylko, mam nerwa i nic nie poprawia. Ale z nootropami tak jest, że każdemu coś innego spasuje.
Z ćwiczeń fizycznych ja stosuję basen, ale z uwagi że pracuję teraz jako kierowca od poniedziałku do piątku, to nie zawsze mam czas na regularne uczęszczanie. Ale wczoraj byłem i dostałem boosta do nastroju i energii 🌞🌞
Tobie również życzę jak najlepiej oraz powodzonka. Na błędach trzeba się uczyć, bo każdy je popełnia.
NAC i ligandrol muszę obczaić.
PRL właśnie zle dziala na mnie, boli mnie głowa tylko, mam nerwa i nic nie poprawia. Ale z nootropami tak jest, że każdemu coś innego spasuje.
Z ćwiczeń fizycznych ja stosuję basen, ale z uwagi że pracuję teraz jako kierowca od poniedziałku do piątku, to nie zawsze mam czas na regularne uczęszczanie. Ale wczoraj byłem i dostałem boosta do nastroju i energii 🌞🌞
Tobie również życzę jak najlepiej oraz powodzonka. Na błędach trzeba się uczyć, bo każdy je popełnia.
Halo, jezdem, przegrałem bitweeeeee 💥
Ćpałem 3cmc wieczorową porą w sobotę oraz niedzielę. Niestety towarek uzyczono mi za free i to jakby odjęło moje wyrzuty sumienia 😓😓
Skonsumowano ok. 3g w sobotę i jakieś 1,5g w niedzielę.
Jestem zawiedziony działaniem, jedyne co powodowało dorzutki to ogarniający mnie smutek przy każdej zwałce. Po sniffie od razu uczucie mijało i to było dla mnie zaskakujące działanie. Dla ludzi niepoukladanych emocjonalnie może być to zguba. Na szczęście ja już uporządkowany xD
Strasznie zdychałem między sobotą a niedzielą. To samo po niedzieli, wstałem dopiero dziś rano.
Mam jeszcze różne spostrzeżenia na świeżo spisane, ale tu chyba nie będę wrzucał. Dzięki odmiennemu stanowi świadomości mogłem sobie dużo przypomnieć z czasu ćpanie, więcej niż to jest możliwe normalnie będąc trzeźwym.
Fajek nie zapaliłem, ani nic, upadłem jedynie w ketonach.
Lecę dalej i bogatszy w doświadczenia. Dużo mam jeszcze do przeanalizowania. Pozdrawiam.
A i w sumie było spoko przez 164 dni, ten wynik należy teraz podwoić lub najlepiej sprawić, żeby rósł w nieskończoność. Dużo rzeczy uświadomił mi ten nawrót i jakie wyidealizowane podejście do ketonów mam w głowie, a czym one tak naprawdę są. Trza się nie dać robić w huia mózgowi i voila.
Ćpałem 3cmc wieczorową porą w sobotę oraz niedzielę. Niestety towarek uzyczono mi za free i to jakby odjęło moje wyrzuty sumienia 😓😓
Skonsumowano ok. 3g w sobotę i jakieś 1,5g w niedzielę.
Jestem zawiedziony działaniem, jedyne co powodowało dorzutki to ogarniający mnie smutek przy każdej zwałce. Po sniffie od razu uczucie mijało i to było dla mnie zaskakujące działanie. Dla ludzi niepoukladanych emocjonalnie może być to zguba. Na szczęście ja już uporządkowany xD
Strasznie zdychałem między sobotą a niedzielą. To samo po niedzieli, wstałem dopiero dziś rano.
Mam jeszcze różne spostrzeżenia na świeżo spisane, ale tu chyba nie będę wrzucał. Dzięki odmiennemu stanowi świadomości mogłem sobie dużo przypomnieć z czasu ćpanie, więcej niż to jest możliwe normalnie będąc trzeźwym.
Fajek nie zapaliłem, ani nic, upadłem jedynie w ketonach.
Lecę dalej i bogatszy w doświadczenia. Dużo mam jeszcze do przeanalizowania. Pozdrawiam.
A i w sumie było spoko przez 164 dni, ten wynik należy teraz podwoić lub najlepiej sprawić, żeby rósł w nieskończoność. Dużo rzeczy uświadomił mi ten nawrót i jakie wyidealizowane podejście do ketonów mam w głowie, a czym one tak naprawdę są. Trza się nie dać robić w huia mózgowi i voila.
02.05.2023, 17:09
Każda przerwa w ćpaniu jest na wagę złota, więc te 164 dni to i tak bardzo dobry wynik.
02.05.2023, 19:28
Wynik jest godny pozazdroszczenia, mało któremu z Nas tu zaglądających udało by się taki osiągnąć... Poza tym takie błędy pomagają wystrzegać się/unikać ich na przyszlosc powodzenia mordko
03.05.2023, 13:57
Dziękuję fiodor
Chciałbym tu spisać jakieś spostrzeżenia, ponieważ ogólnie rzecz biorąc, mocno się zawiodłem na działaniu kryształu.
Po pierwsze, nie było tego wystrzału czy euforii po przywaleniu. To znaczy - nastrój coś się podnosił, ale nie było to tak zauważalne jak w przeszłości. Co sprawiało względną radość to dociąganie, czyli szybka zamiana ogarniającego człowieka smutku w dobry humorek. To ostra manipulacja emocjami i typowo nalogowa. Jeszcze co najbardziej zapamiętałem, to jak przegrałem na grze hazardowej jakieś 2 stówki i oczywiście poczułem stratę, żal, złość na siebie. Szybka krecha przekreśliła te uczucia. Pojebana akcja xD
No dobra, ale zabawa się skończyła i co? Żal, poczucie porażki i wielkie WĄTPLIWOŚCI.
Czy nie zjebalem se łba?
Czy teraz wpadnę w ciąg?
Czy stracę nad sobą kontrolę?
Jak bardzo spadła mi pewność siebie?
Czemu mi ciągle smutno?
Dlaczego wszystko odbieram teraz tak personalnie?
Czy zaprzepaścilem wszystkie efekty 6-miesiecznej abstynencji?
Dziś 3 dzień bez ketonów i jest lepiej. Ale część z tych pytań na początku dawała odpowiedź twierdzącą. Martwiłem się o siebie. Jeśli takie wrażenia ma dawać ćpanie, to ja to dupce.
Chciałbym tu spisać jakieś spostrzeżenia, ponieważ ogólnie rzecz biorąc, mocno się zawiodłem na działaniu kryształu.
Po pierwsze, nie było tego wystrzału czy euforii po przywaleniu. To znaczy - nastrój coś się podnosił, ale nie było to tak zauważalne jak w przeszłości. Co sprawiało względną radość to dociąganie, czyli szybka zamiana ogarniającego człowieka smutku w dobry humorek. To ostra manipulacja emocjami i typowo nalogowa. Jeszcze co najbardziej zapamiętałem, to jak przegrałem na grze hazardowej jakieś 2 stówki i oczywiście poczułem stratę, żal, złość na siebie. Szybka krecha przekreśliła te uczucia. Pojebana akcja xD
No dobra, ale zabawa się skończyła i co? Żal, poczucie porażki i wielkie WĄTPLIWOŚCI.
Czy nie zjebalem se łba?
Czy teraz wpadnę w ciąg?
Czy stracę nad sobą kontrolę?
Jak bardzo spadła mi pewność siebie?
Czemu mi ciągle smutno?
Dlaczego wszystko odbieram teraz tak personalnie?
Czy zaprzepaścilem wszystkie efekty 6-miesiecznej abstynencji?
Dziś 3 dzień bez ketonów i jest lepiej. Ale część z tych pytań na początku dawała odpowiedź twierdzącą. Martwiłem się o siebie. Jeśli takie wrażenia ma dawać ćpanie, to ja to dupce.
Co wróciło pt. I
Senność. Jadupce, znowu muszę więcej spać. Kofeinki biorę całkiem dużo, bo 3 x 200mg dziennie, ale jak tylko trzecia dawka przestaje działać to ogarnia mnie ta chujowa senność. Spałem 11h, wstałem o 7.00. Jest prawie 18:00, a ja już padam na ryj. Do tego skończył mi się modafinil i zamówię więcej dopiero na następny weekendzik, gdy wrócę z traski do domu.
Co wróciło pt. II
Stany lękowe. No to jest gruba przesada. Po obiedzie tak mnie złapało, że nie mogłem wysiedzieć. Do tego mała kłótnia w domu i myślałem, że padnę. Ale załatwiłem to, co chciałem załatwić i mogłem nieco odetchnąć. Mógłbym na uśmierzenie tych stanów powrócić do noopeptu, ale ilość skutków ubocznych mogłaby mnie przytłoczyć i nie chcę tego robić.
Te lęki wracają kilkukrotnie w ciągu dnia. Można oczywiście zacząć działać mimo nich i nie widzę wtedy spadku w wydajności, jednak są one uciążliwe. Całe szczęście, że nie wróciła mi jakaś fobia czy coś, ale do tego musiałbym dać w palnik o wiele mocniej i dłużej, niż miało to miejsce.
Senność. Jadupce, znowu muszę więcej spać. Kofeinki biorę całkiem dużo, bo 3 x 200mg dziennie, ale jak tylko trzecia dawka przestaje działać to ogarnia mnie ta chujowa senność. Spałem 11h, wstałem o 7.00. Jest prawie 18:00, a ja już padam na ryj. Do tego skończył mi się modafinil i zamówię więcej dopiero na następny weekendzik, gdy wrócę z traski do domu.
Co wróciło pt. II
Stany lękowe. No to jest gruba przesada. Po obiedzie tak mnie złapało, że nie mogłem wysiedzieć. Do tego mała kłótnia w domu i myślałem, że padnę. Ale załatwiłem to, co chciałem załatwić i mogłem nieco odetchnąć. Mógłbym na uśmierzenie tych stanów powrócić do noopeptu, ale ilość skutków ubocznych mogłaby mnie przytłoczyć i nie chcę tego robić.
Te lęki wracają kilkukrotnie w ciągu dnia. Można oczywiście zacząć działać mimo nich i nie widzę wtedy spadku w wydajności, jednak są one uciążliwe. Całe szczęście, że nie wróciła mi jakaś fobia czy coś, ale do tego musiałbym dać w palnik o wiele mocniej i dłużej, niż miało to miejsce.
03.05.2023, 21:15
Według mnie powinieneś zaakceptować to, że jesteś jaki jesteś i dobrze Ci z tym, a chujowe myśli powinny zniknąć. Akceptacja jest kluczem do wszystkiego. Spróbuj. Oczywiście to jest proces...