Forum TOR
Już teraz zapraszamy na nasze forum w sieci TOR.dopal67vkvim2qxc52cgp3zlmgzz5zac6ikpz536ehu7b2jed33ppryd.onion
Kopiuj adres
1P-LSD
03.08.2023, 14:54
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03.08.2023, 14:55 przez ProducentRC.)
PIXA ale nie zawsze jest mamuśka żeby Cię uspokoić i uświadomić "uspokój się najadłes się psychodelików hamuj bad tripa"
03.08.2023, 15:12
ProducentRC Wiadomix nie każdy może sobie pozwolić na "ochronę" jeszcze gorzej jak osoba która nic nie brała załapie bad tripa bo tak jej naładujemy do głowy
Bad trip zawsze może się zdarzyć, ale to po prostu trzeba się czymś zająć. Ja sobie uruchamiam jakąś grę albo film w stylu "Jay i cichy Bob" i nie myślę o życiu, bo to bez sensu. Nie ma sensu rozkminiać jak to zmarnowałem życie i że może mam raka albo inne schizy.
Skupiam się na czymś neutralnym wtedy nie ma czasu na bad tripy. Bo co to w zasadzie jest bad trip? Nie ma czegoś takiego. Może jak się porzygam ze zmęczenia po 15 godzinach jarania, bo zjem za dużo na gastro i znowu przyjarałem, ale nie w psychice.
Bad trip jest wtedy jak rozkminiam, że gram na Fejkera "Pro playera o boże on mnie rozpierdoli i przegram"
No i wtedy jest "straszny" bad trip bo przegrałem w grze komputerowej iksde. Nie ma czasu myśleć że przegrałem życie bo napierdalam się w pvp albo rpg i jest "wirtualny bad trip".
A co do opiekuna to zdecydowanie nie, bo żaden człowiek nie zrozumie co się dzieje i tylko przeszkadza. Ja wolę się odciąć od świata. Opiekunem to może być jakiś support w grze komputerowej który mnie będzie healował, żeby mnie nie zabili, albo pajacował w rpg i pisał coś w stylu "czuję przepływ kosmicznej energii" i robił klimat haha.
Zając czymś porządnie mózg i nie ma czasu na myślenie o głupotach.
Skupiam się na czymś neutralnym wtedy nie ma czasu na bad tripy. Bo co to w zasadzie jest bad trip? Nie ma czegoś takiego. Może jak się porzygam ze zmęczenia po 15 godzinach jarania, bo zjem za dużo na gastro i znowu przyjarałem, ale nie w psychice.
Bad trip jest wtedy jak rozkminiam, że gram na Fejkera "Pro playera o boże on mnie rozpierdoli i przegram"
No i wtedy jest "straszny" bad trip bo przegrałem w grze komputerowej iksde. Nie ma czasu myśleć że przegrałem życie bo napierdalam się w pvp albo rpg i jest "wirtualny bad trip".
A co do opiekuna to zdecydowanie nie, bo żaden człowiek nie zrozumie co się dzieje i tylko przeszkadza. Ja wolę się odciąć od świata. Opiekunem to może być jakiś support w grze komputerowej który mnie będzie healował, żeby mnie nie zabili, albo pajacował w rpg i pisał coś w stylu "czuję przepływ kosmicznej energii" i robił klimat haha.
Zając czymś porządnie mózg i nie ma czasu na myślenie o głupotach.
03.08.2023, 18:11
ProducentRC W życiu trzeba mieć różne poglądy na różne tematy. Działanie niektórych substancji może pogłębić nasz stan umysłu na daną sytuację. Są osoby które popadają w używki by nie myśleć o chorobie a są takie które świadomie robią to co robią i pogarszają sytuację w której się znajdują stąd może być błędne odbieranie takiego "bad tripa"
Trochę już tego zjadłem i wydaje mi się, że rozumiem jak to działa. Kluczowa wydaje się tutaj definicja z wikipedii
Dzięki zwiększonej ilości neuroprzekaźnika (serotoniny), impulsy między neuronami są silniejsze.
Widzimy ciało komórki czyli "miasta" które są połączone "drogami"
"Impuls nerwowy zostaje przeniesiony z jednej komórki na drugą przy udziale substancji o charakterze neuroprzekaźnika"
I każdy impuls jaki odbieramy, wzrokowy, słuchowy, emocja są spotęgowane. Ten impuls dociera do większej ilości komórek. Zalewa mózg. I tak np. impulsy wzrokowe są zmieniane w halucynacje, efekt slowmotion lub oddychające obiekty, bo mózg otrzymuje ten impuls ale na wskutek dużej ilości neuroprzekaźnika zalewa on większą część mózgu.
Najczęściej mówi się o halucynacjach po LSD, ale to wynika z tego, że wzrok odbiera bardzo silne impulsy z zewnątrz.
Dźwięk będzie wydawał się rozciągnięty.
Smak, najlepiej słodycze, czekolada powoduje orgazm w ustach, bo ten impuls przyjemności zalewa mózg, zostaje wzmocniony. Dociera do większej ilości "miast" bo dzięki większej ilości neuroprzekaźnika, jest więcej "dróg" albo może te drogi są lepiej przejezdne.
I tu pojawia się pewien problem, bo, zbyt duża ilość serotoniny ogłupia, powoduje "korki". Dla mnie nie ma sensu taki trip, gdzie wszystko totalnie pływa a ja płynę przez kosmos. Zawsze staram się pozostawać skupiony i wiem co się dzieje. Muszę dać radę wziąć prysznic na LSD i dam radę to zrobić, bo nie jestem naćpany jak pikachu tylko bardzo skupiony. Odbieram rzeczywistość inaczej i jest dość trudno ale mogę coś wyciągnąć z tego tripu.
Na przykład mógłbym nauczyć się nut na pamięć. Tych nutek z "jaka to melodia". Gdzie odgrywa ci 7 nutek i masz zgadnąć piosenkę. Na LSD te dźwięki tak wryją ci się w mózg, te impulsy dźwiękowe zostaną wzmocnione i zapisane w mózgu, że będziesz słyszeć to jeszcze przez godzinę. Te nutki będą grały ci w mózgu. Nauczysz się na pamięć symfonii Beethovena i odegrasz ją z pamięci.
Tutaj na myśl przychodzą mi testy na żołnierzach. Dali paru gościom LSD i zobaczymy co się stanie.
Głupota.
Przede wszystkim zbyt duża ilość serotoniny nagromadzona w mózgu zaleje go i ogłupi człowieka. Dopiero kolejne testy, lub mała dawka LSD. Ale znowu, mikrodawkowanie jakiegoś 20 mcg LSD przy dużej ilości serotoniny w mózgu to dziwny pomysł. Logiczne wydaje się użycie standardowej dawki LSD przy niskich zasobach neuroprzekaźnika. Wtedy substancja zadziała prawidłowo a mózg nie zostanie zalany serotoniną.
Kolejna sprawa to przyzwyczajenie żołnierza do substancji. A naukowcy puścili ich samopas i zobaczymy co się stanie.
Daj małpie komputer to obsra klatkę. Ale mimo to ktoś nauczył małpę grać w minecrafta.
Ale czego można nauczyć żołnierza? Np. składać karabin. Ile razy żołnierz musi rozłożyć karabin na części i złożyć go z powrotem, żeby śniło mu się to po nocy i żeby zrobił to z zamkniętymi oczami? 1000 razy? Albo 1 raz na LSD.
Bo wtedy te ruchy które wykonuje, to składanie karabinu będzie dużo mocniej wbijało się we wszystkie komórki nerwowe w jego mózgu, dzięki zwiększonej ilości neuroprzekaźnika. Po LSD patrzysz na jakiś przedmiot i widzisz, dosłownie KAŻDY ATOM z jakiego się składa. Strukturę, fakturę, podziwiasz go, rozumiesz. Bierzesz delikatnie magazynek w dłonie i JA PIERDOLE to jest magazynek! A to lufa (czy inne gówno). I ta pamięć mięśniowa zostanie dużo mocniej zapisana w mózgu. Później na trzeźwo, te ruchy, to składanie karabinu żołnierz wykona z pamięci, bo nie zapomni tego "tripu".
Chociaż to dziwny temat "Wykorzystanie LSD do zwiększenia zdolności poznawczych mózgu" lub "nauka na LSD"
Substancja ma duży potencjał rekreacyjny. Robimy sobie przyjemne set&setting i impulsy przyjemności które do na docierają zostają wzmocnione. Próbujemy smacznych potraw, słodyczy. Mózg zalewa sygnał rozkoszy przyjemność płynąca z języka. Słuchamy ulubionej muzyki, dźwięki są głębokie i wyraźniejsze. Chyba, że lubisz jak ci wszystko pływa przed oczami i nie dojdziesz do toalety.
Ja lubię zagrać w jakąś grę, jedne lepiej wchodzą, inne gorzej. Np Tony Hawk Pro Skater 2 wydawał się taki STYLOWY. Nie miały znaczenia punkty, tylko styl z jakim grasz. Jeździłem sobie powoli, nie robiłem nierealnych combo po milion punktów, tylko delektowałem się pojedynczymi akcjami. Mózg zalewała satysfakcja z jaką kierowałem ludzikiem i myśl, żeby tylko zrobić to jak najbardziej realnie i stylowo.
I te wszystkie "gymnast plant" "mute invert".. poezja. Chociaż mogę się mylić, przynajmniej ja to wszystko tak odbieram i tak na mnie działa. Gdybym chciał, użyłbym tej substancji, żeby uczyć się wzorów ruchów szachowych, albo muzyki na pamięć, albo może nawet trików na rowerze... ale to bez sensu, marnowanie tripa. Wolę zalać mózg przyjemnością, bo nie mam wielkiej potrzeby uczyć się symfonii Beethovena.
Dzięki zwiększonej ilości neuroprzekaźnika (serotoniny), impulsy między neuronami są silniejsze.
Widzimy ciało komórki czyli "miasta" które są połączone "drogami"
"Impuls nerwowy zostaje przeniesiony z jednej komórki na drugą przy udziale substancji o charakterze neuroprzekaźnika"
I każdy impuls jaki odbieramy, wzrokowy, słuchowy, emocja są spotęgowane. Ten impuls dociera do większej ilości komórek. Zalewa mózg. I tak np. impulsy wzrokowe są zmieniane w halucynacje, efekt slowmotion lub oddychające obiekty, bo mózg otrzymuje ten impuls ale na wskutek dużej ilości neuroprzekaźnika zalewa on większą część mózgu.
Najczęściej mówi się o halucynacjach po LSD, ale to wynika z tego, że wzrok odbiera bardzo silne impulsy z zewnątrz.
Dźwięk będzie wydawał się rozciągnięty.
Smak, najlepiej słodycze, czekolada powoduje orgazm w ustach, bo ten impuls przyjemności zalewa mózg, zostaje wzmocniony. Dociera do większej ilości "miast" bo dzięki większej ilości neuroprzekaźnika, jest więcej "dróg" albo może te drogi są lepiej przejezdne.
I tu pojawia się pewien problem, bo, zbyt duża ilość serotoniny ogłupia, powoduje "korki". Dla mnie nie ma sensu taki trip, gdzie wszystko totalnie pływa a ja płynę przez kosmos. Zawsze staram się pozostawać skupiony i wiem co się dzieje. Muszę dać radę wziąć prysznic na LSD i dam radę to zrobić, bo nie jestem naćpany jak pikachu tylko bardzo skupiony. Odbieram rzeczywistość inaczej i jest dość trudno ale mogę coś wyciągnąć z tego tripu.
Na przykład mógłbym nauczyć się nut na pamięć. Tych nutek z "jaka to melodia". Gdzie odgrywa ci 7 nutek i masz zgadnąć piosenkę. Na LSD te dźwięki tak wryją ci się w mózg, te impulsy dźwiękowe zostaną wzmocnione i zapisane w mózgu, że będziesz słyszeć to jeszcze przez godzinę. Te nutki będą grały ci w mózgu. Nauczysz się na pamięć symfonii Beethovena i odegrasz ją z pamięci.
Tutaj na myśl przychodzą mi testy na żołnierzach. Dali paru gościom LSD i zobaczymy co się stanie.
Głupota.
Przede wszystkim zbyt duża ilość serotoniny nagromadzona w mózgu zaleje go i ogłupi człowieka. Dopiero kolejne testy, lub mała dawka LSD. Ale znowu, mikrodawkowanie jakiegoś 20 mcg LSD przy dużej ilości serotoniny w mózgu to dziwny pomysł. Logiczne wydaje się użycie standardowej dawki LSD przy niskich zasobach neuroprzekaźnika. Wtedy substancja zadziała prawidłowo a mózg nie zostanie zalany serotoniną.
Kolejna sprawa to przyzwyczajenie żołnierza do substancji. A naukowcy puścili ich samopas i zobaczymy co się stanie.
Daj małpie komputer to obsra klatkę. Ale mimo to ktoś nauczył małpę grać w minecrafta.
Ale czego można nauczyć żołnierza? Np. składać karabin. Ile razy żołnierz musi rozłożyć karabin na części i złożyć go z powrotem, żeby śniło mu się to po nocy i żeby zrobił to z zamkniętymi oczami? 1000 razy? Albo 1 raz na LSD.
Bo wtedy te ruchy które wykonuje, to składanie karabinu będzie dużo mocniej wbijało się we wszystkie komórki nerwowe w jego mózgu, dzięki zwiększonej ilości neuroprzekaźnika. Po LSD patrzysz na jakiś przedmiot i widzisz, dosłownie KAŻDY ATOM z jakiego się składa. Strukturę, fakturę, podziwiasz go, rozumiesz. Bierzesz delikatnie magazynek w dłonie i JA PIERDOLE to jest magazynek! A to lufa (czy inne gówno). I ta pamięć mięśniowa zostanie dużo mocniej zapisana w mózgu. Później na trzeźwo, te ruchy, to składanie karabinu żołnierz wykona z pamięci, bo nie zapomni tego "tripu".
Chociaż to dziwny temat "Wykorzystanie LSD do zwiększenia zdolności poznawczych mózgu" lub "nauka na LSD"
Substancja ma duży potencjał rekreacyjny. Robimy sobie przyjemne set&setting i impulsy przyjemności które do na docierają zostają wzmocnione. Próbujemy smacznych potraw, słodyczy. Mózg zalewa sygnał rozkoszy przyjemność płynąca z języka. Słuchamy ulubionej muzyki, dźwięki są głębokie i wyraźniejsze. Chyba, że lubisz jak ci wszystko pływa przed oczami i nie dojdziesz do toalety.
Ja lubię zagrać w jakąś grę, jedne lepiej wchodzą, inne gorzej. Np Tony Hawk Pro Skater 2 wydawał się taki STYLOWY. Nie miały znaczenia punkty, tylko styl z jakim grasz. Jeździłem sobie powoli, nie robiłem nierealnych combo po milion punktów, tylko delektowałem się pojedynczymi akcjami. Mózg zalewała satysfakcja z jaką kierowałem ludzikiem i myśl, żeby tylko zrobić to jak najbardziej realnie i stylowo.
I te wszystkie "gymnast plant" "mute invert".. poezja. Chociaż mogę się mylić, przynajmniej ja to wszystko tak odbieram i tak na mnie działa. Gdybym chciał, użyłbym tej substancji, żeby uczyć się wzorów ruchów szachowych, albo muzyki na pamięć, albo może nawet trików na rowerze... ale to bez sensu, marnowanie tripa. Wolę zalać mózg przyjemnością, bo nie mam wielkiej potrzeby uczyć się symfonii Beethovena.