Forum TOR
Już teraz zapraszamy na nasze forum w sieci TOR.dopal67vkvim2qxc52cgp3zlmgzz5zac6ikpz536ehu7b2jed33ppryd.onion
Kopiuj adres
Najdziwniejsze miejsce w którym się obudziłeś po zerwaniu taśmy?
05.12.2023, 10:54
Jedna z bardziej dezorientujących pobudek. Była godzina jakoś po 19, wychodziłem od kolegi z domu. U kolegi było dość grzecznie, coś tam wąchnęliśmy, coś tam spaliliśmy, ale nie byłem zezłomowany, nawet powiedziałbym że było przyzwoicie (przynajmniej mi się tak wydawało). Miałem iść prosto na przystanek, wsiąść w komunikację miejską i za 40 minut być w domu. Jakoś tak wyszło że w drodze na przystanek jeszcze o żabkę zahaczyłem i kupiłem 200 ml jakiejś kolorowej, tak żeby "na drogę" było, no i tutaj mój los został już przypieczętowany.
Ogólnie, całe te ~3 tygodnie pod koniec których miała miejsce ta wycieczka to był jeden wielki benzo bender. Etizolam 10mg/ml był polewany ostro cały czas, to na 100%. Wygląda na to, że o ile takie absurdalne ilości benzodiazepin wytrzymałem, to wóda przechyliła szalę goryczy
W każdym razie gdzieś między żabką a przystankiem ślad się urywa, budzę się w jakimś kurwa autobusie. Minęła może z minuta aż dotarło do mnie, że po pierwsze to w mojej planowanej trasie nie było żadnego autobusu. Środek nocy, jest ciemno jak w dupie, jestem sam w tym auobusie zdaje się, autobus nigdzie nie jedzie tylko stoi, a na dobrą sprawę to nie jest autobus komunikacji miejskiej tylko chyba coś bardziej jak jakiś PKS, nie wiem, kurwa - jestem pod wrażeniem że cokolwiek pamiętałem. Wychodzę na zewnątrz, i okazuje się że ja w ogóle nie jestem u siebie w jednym z większych miast w Polsce, tylko w jakiejś czarnej dupie, w jakiejś pipidówie, populacja: 12+pies sołtysa. W pobliżu niczego poza paroma domami, jakieś gospodarstwo, czy coś. Żadnej metropolii. Wyciągnąłem więc telefon z nadzieją że ułatwi mi oszacowanie mojego położenia, bo ja sam nie miałem pojęcia gdzie jestem i jak się tu znalazłem, a tu taki huy, rozładował się. Zacząłem sie zastanawiać jak to kurwa w ogóle możliwe że mnie gdześ za miasto wywiało, no ale za dużo z tego zastanawiania się nie wyszło.
Stwierdziłem więc, że podejdę do któregoś z domów, i zasięgnę porady czy coś xD Zapytam się gdzie w ogóle jestem. Podszedłem do pierwszego z brzegu. Nikt nie otwierał jak dzwoniłem dzwonkiem, więc uznałem wtedy że mieszkańcy po prostu pewnie nie słyszą, i zapukam w drugie drzwi od strony tego gospodarstwa, ogródka czy czegoś. To na pewno usłyszą. Przeszedłem przez ogrodzenie i nagle jakiś menel, leśny golem pierdolony z rowu przydrożnego obok ogrodzenia, może ze dwa metry ode mnie, dosłownie się tam jebany zmaterializował i zaczął mnie gonić z czymś w ręku, drzeć ryja, psy zaczęły szczekać, wiec nie zastanawiałem się i uciekłem xD. Jakoś tak sie rozpędziłem z tym uciekaniem że dobiegłem do następnej "wsi" (xD chyba to była wieś) gdzie jak sobie usiadłem na przystanku, to stwierdziłem że tak mnie przestraszył ten dziad że muszę sobie poprawić benzo na uspokojenie - wiadomo, każdy powód dla dorzutki jest wystarczający. I ku mojemu nieszczęściu miałem przy sobie ileś etizolamu w roztworze, ze 100mg może, wypiłem wszystko no bo trzeba sobie ulżyć.
Co dalej, to ciężko powiedzieć, bo znowu zerwało mi taśmę. Ale obudziłem się jakieś 12 h później u siebie w domu, w łóżku, jeszcze w opakowaniu. Tak jak mnie wyjebało gdzieś nie wiadomo jak, to tak samo nie wiadomo jak wróciłem. Potem co prawda przypuszczałem sobie i miałem swoje typy, gdzie ja byłem, ale w rzeczywistości to pewności nie ma i chuj wie. do dziś jest to zagadką. Teleport w obie strony.
Ogólnie, całe te ~3 tygodnie pod koniec których miała miejsce ta wycieczka to był jeden wielki benzo bender. Etizolam 10mg/ml był polewany ostro cały czas, to na 100%. Wygląda na to, że o ile takie absurdalne ilości benzodiazepin wytrzymałem, to wóda przechyliła szalę goryczy
W każdym razie gdzieś między żabką a przystankiem ślad się urywa, budzę się w jakimś kurwa autobusie. Minęła może z minuta aż dotarło do mnie, że po pierwsze to w mojej planowanej trasie nie było żadnego autobusu. Środek nocy, jest ciemno jak w dupie, jestem sam w tym auobusie zdaje się, autobus nigdzie nie jedzie tylko stoi, a na dobrą sprawę to nie jest autobus komunikacji miejskiej tylko chyba coś bardziej jak jakiś PKS, nie wiem, kurwa - jestem pod wrażeniem że cokolwiek pamiętałem. Wychodzę na zewnątrz, i okazuje się że ja w ogóle nie jestem u siebie w jednym z większych miast w Polsce, tylko w jakiejś czarnej dupie, w jakiejś pipidówie, populacja: 12+pies sołtysa. W pobliżu niczego poza paroma domami, jakieś gospodarstwo, czy coś. Żadnej metropolii. Wyciągnąłem więc telefon z nadzieją że ułatwi mi oszacowanie mojego położenia, bo ja sam nie miałem pojęcia gdzie jestem i jak się tu znalazłem, a tu taki huy, rozładował się. Zacząłem sie zastanawiać jak to kurwa w ogóle możliwe że mnie gdześ za miasto wywiało, no ale za dużo z tego zastanawiania się nie wyszło.
Stwierdziłem więc, że podejdę do któregoś z domów, i zasięgnę porady czy coś xD Zapytam się gdzie w ogóle jestem. Podszedłem do pierwszego z brzegu. Nikt nie otwierał jak dzwoniłem dzwonkiem, więc uznałem wtedy że mieszkańcy po prostu pewnie nie słyszą, i zapukam w drugie drzwi od strony tego gospodarstwa, ogródka czy czegoś. To na pewno usłyszą. Przeszedłem przez ogrodzenie i nagle jakiś menel, leśny golem pierdolony z rowu przydrożnego obok ogrodzenia, może ze dwa metry ode mnie, dosłownie się tam jebany zmaterializował i zaczął mnie gonić z czymś w ręku, drzeć ryja, psy zaczęły szczekać, wiec nie zastanawiałem się i uciekłem xD. Jakoś tak sie rozpędziłem z tym uciekaniem że dobiegłem do następnej "wsi" (xD chyba to była wieś) gdzie jak sobie usiadłem na przystanku, to stwierdziłem że tak mnie przestraszył ten dziad że muszę sobie poprawić benzo na uspokojenie - wiadomo, każdy powód dla dorzutki jest wystarczający. I ku mojemu nieszczęściu miałem przy sobie ileś etizolamu w roztworze, ze 100mg może, wypiłem wszystko no bo trzeba sobie ulżyć.
Co dalej, to ciężko powiedzieć, bo znowu zerwało mi taśmę. Ale obudziłem się jakieś 12 h później u siebie w domu, w łóżku, jeszcze w opakowaniu. Tak jak mnie wyjebało gdzieś nie wiadomo jak, to tak samo nie wiadomo jak wróciłem. Potem co prawda przypuszczałem sobie i miałem swoje typy, gdzie ja byłem, ale w rzeczywistości to pewności nie ma i chuj wie. do dziś jest to zagadką. Teleport w obie strony.