Forum TOR
Już teraz zapraszamy na nasze forum w sieci TOR.dopal67vkvim2qxc52cgp3zlmgzz5zac6ikpz536ehu7b2jed33ppryd.onion
Kopiuj adres
Czy umiarkowane spożywanie alkoholu rzeczywiście jest zdrowsze niż abstynencja?
27.09.2022, 18:58
Niedawno przeprowadzone badania wykazały, że umiarkowane spożywanie alkoholu nie przynosiło jakichkolwiek korzyści zdrowotnych u ludzi poniżej 40-tki, ale rzekomo już u ludzi po 40-tce - przynosi.
Wyniki tych badań - sfinansowanego przez znaną ze swojej bezstronniczości i transparentności fundację Billa i Melindy Gates - zostały w zasadzie przedstawione jako przełom, objawienie, ale osoby dobrze zaznajomione z wiecznie zakłamanym cyklem wiadomości zdrowotnych wiedzą, że to odkrycie nie jest niczym nowym. Liczne badania od lat twierdziły, że istnieje liniowa zależność między ilością spożywanego alkoholu u ludzi młodych, ale u ludzi starszych, po 40. roku życia zależnosć na wykresie przybiera "krzywą J" - na wykresie, dosłownie spadek w kształcie litery J; spadek, a następnie drastyczny wzrost wysoko powyżej wstępnie najwyższej wartości.
Rozgraniczenie wiekowe było przez długi czas ignorowane i pomijane przez badaczy, a media promowały artykuły o krzywej "J" u osób starszych, jakby dotyczyła ona wszystkich i wszyscy możemy chlać ile wlezie. Gdybyśmy mieli wierzyć mediom i przyjąć epidemiologię za wartość nominalną (świetny pomysł), całkowita abstynencja od alkoholu faktycznie wiązała się z większym ryzykiem zdrowotnym i śmiertelności niż umiarkowane picie.
To było właśnie to, co wszyscy chcieli usłyszeć. W Polsce z pewnością wielu ludzi chciało usłyszeć, że upijanie się w każdy weekend jest dobre dla zdrowia.
Ale wygląda na to, że stwierdzenie, że "jakieś" picie jest bardziej zdrowe niż żadne, zostało powszechnie zaakceptowane, choć w głębi duszy chybw szyscy wiedzieliśmy, że to nie jest prawdą. Takie tam po prostu badanie które każdy, kto pił alkohol, mógł wykorzystać do usprawiedliwienia swojego nałogu.
Różnica między młodszymi i starszymi ludźmi, a ryzykiem wiązanym ze spożyciem alkoholu alkoholem nie jest zjawiskiem fizjologicznym, tylko statystycznym artefaktem. Nie ma żadnej korzyści z alkoholu, na którą człowiek magicznie zaczyna reagować dopiero w dniu, w którym kończysz 40, czy 50, czy 55 lat - zależnie, które badania czytasz.
We wstępie przytoczonej wcześniej pracy, badacze finansowani przez Billa Gatesa (piszący pod kuratelą "Global Burden of Disease 2020 Alcohol Collaborators") twierdzą, że "związek między umiarkowanym spożywaniem alkoholu a zdrowiem jest skomplikowany, co wykazały liczne wcześniejsze badania."
Wcale nie jest taki skomplikowany. Znaczy się - oczywiście, naukowcy potrzebują, żebyśmy wierzyli, że kwestie takie jak ta są złożone i skomplikowane, ąby mogli dalej pobierać dotacje na badania, napędzając przy tym swoje często bezużyteczne kariery. Większość z tego, co przechodzi teraz za "naukę" to po prostu wierutne bzdury zaprojektowane tak, aby pieniądze płynęły dalej, zarówno dla naukowców jak i ich instytucji, także w celu rozpowszechniania agend rządowych czy danego przemysłu.
Krzywa "J" u starszych ludzi, która sugeruje, że umiarkowane spożycie przynosi korzyści zdrowotne w porównaniu z abstynencją, może być łatwo wyjaśniona przez zastosowanie odrobiny zdrowego rozsądku. Problem z rozsądkiem, oczywiście, jest taki, że nie jest on zbyt powszechny. A z tego co zaobserwować można wśród badaczy sponsorowanych przez Gatesa, w ich środowisku nie ma go w ogóle.
Ludzie młodsi cierpią na niższe wskaźniki chorób przewlekłych, takich jak choroby serca, rak, niewydolność nerek, cukrzyca. Nie dziwi więc fakt, że z powodu tych dolegliwości umierają znacznie rzadziej niż osoby starsze.
Młodzi ludzie są jednak bardziej podatni na specyficzne obrażenia i śmierć z wielu powodów, w tym z powodu podejmowania większego ryzyka, niedojrzałości, impulsywności i presji towarzystwa. Wielu młodym ludziom łatwo zaimponować i są skłonni do naśladowania głupich, szkodliwych zachowań chociażby z mediów społecznościowych, najwyraźniej nie zdając sobie sprawy, że ludzie których naśladują to zwyczajna banda bezmózgów. I to wszystko jeszcze na trzeźwo.
Alkohol zwiększa ryzyko obrażeń i śmierci, ponieważ sprawia, że ludzie robią naprawdę głupie, ryzykowne rzeczy, od wszczynania awantur i bójek, po różnorakie kaskaderskie akrobacje na balustradzie balkonu, kończąc na klasycznym prowadzeniu pojazdów pod wpływem alkoholu. Alkohol zmienia pozornie zwyczajnych ludzi w kompletnych idiotów i sprawia, że ci, którzy już są idiotami, zachowują się jak jeszcze więksi idioci. Sprawia, że zataczający się idioci rodzaju męskiego myślą, że mogą walczyć jak Mike Tyson, a idioci rodzaju żeńskiego myślą, że są księżniczkami, o których względy z reguły walczą wcześniej wspomniani idioci rodzaju męskiego.
Alkohol upośledza twoją ocenę sytuacji, wyłącza zdrowy rozsądek i zwalnia twoje refleksy. Alkohol zwiększa prawdopodobieństwo znalezienia się w niebezpiecznych sytuacjach i zmniejsza zdolność do skutecznego wyjścia z tej sytuacji, czy to poprzez retorykę, ucieczkę czy walkę.
Mówiąc pokrótce - napierdolenie się to idealny sposób na zostanie napierdolonym.
Ponadto, regularne spożywanie alkoholu w nadmiernych ilościach - czy to codziennie, czy podczas weekendowych imprez, tak, czy inaczej - jest szkodliwe i może poskutkować pogorszonym stanem zdrowia w późniejszych latach, ale o tym chyba nie trzeba wspominać.
Wyniki tych badań - sfinansowanego przez znaną ze swojej bezstronniczości i transparentności fundację Billa i Melindy Gates - zostały w zasadzie przedstawione jako przełom, objawienie, ale osoby dobrze zaznajomione z wiecznie zakłamanym cyklem wiadomości zdrowotnych wiedzą, że to odkrycie nie jest niczym nowym. Liczne badania od lat twierdziły, że istnieje liniowa zależność między ilością spożywanego alkoholu u ludzi młodych, ale u ludzi starszych, po 40. roku życia zależnosć na wykresie przybiera "krzywą J" - na wykresie, dosłownie spadek w kształcie litery J; spadek, a następnie drastyczny wzrost wysoko powyżej wstępnie najwyższej wartości.
Rozgraniczenie wiekowe było przez długi czas ignorowane i pomijane przez badaczy, a media promowały artykuły o krzywej "J" u osób starszych, jakby dotyczyła ona wszystkich i wszyscy możemy chlać ile wlezie. Gdybyśmy mieli wierzyć mediom i przyjąć epidemiologię za wartość nominalną (świetny pomysł), całkowita abstynencja od alkoholu faktycznie wiązała się z większym ryzykiem zdrowotnym i śmiertelności niż umiarkowane picie.
To było właśnie to, co wszyscy chcieli usłyszeć. W Polsce z pewnością wielu ludzi chciało usłyszeć, że upijanie się w każdy weekend jest dobre dla zdrowia.
Ale wygląda na to, że stwierdzenie, że "jakieś" picie jest bardziej zdrowe niż żadne, zostało powszechnie zaakceptowane, choć w głębi duszy chybw szyscy wiedzieliśmy, że to nie jest prawdą. Takie tam po prostu badanie które każdy, kto pił alkohol, mógł wykorzystać do usprawiedliwienia swojego nałogu.
Różnica między młodszymi i starszymi ludźmi, a ryzykiem wiązanym ze spożyciem alkoholu alkoholem nie jest zjawiskiem fizjologicznym, tylko statystycznym artefaktem. Nie ma żadnej korzyści z alkoholu, na którą człowiek magicznie zaczyna reagować dopiero w dniu, w którym kończysz 40, czy 50, czy 55 lat - zależnie, które badania czytasz.
We wstępie przytoczonej wcześniej pracy, badacze finansowani przez Billa Gatesa (piszący pod kuratelą "Global Burden of Disease 2020 Alcohol Collaborators") twierdzą, że "związek między umiarkowanym spożywaniem alkoholu a zdrowiem jest skomplikowany, co wykazały liczne wcześniejsze badania."
Wcale nie jest taki skomplikowany. Znaczy się - oczywiście, naukowcy potrzebują, żebyśmy wierzyli, że kwestie takie jak ta są złożone i skomplikowane, ąby mogli dalej pobierać dotacje na badania, napędzając przy tym swoje często bezużyteczne kariery. Większość z tego, co przechodzi teraz za "naukę" to po prostu wierutne bzdury zaprojektowane tak, aby pieniądze płynęły dalej, zarówno dla naukowców jak i ich instytucji, także w celu rozpowszechniania agend rządowych czy danego przemysłu.
Krzywa "J" u starszych ludzi, która sugeruje, że umiarkowane spożycie przynosi korzyści zdrowotne w porównaniu z abstynencją, może być łatwo wyjaśniona przez zastosowanie odrobiny zdrowego rozsądku. Problem z rozsądkiem, oczywiście, jest taki, że nie jest on zbyt powszechny. A z tego co zaobserwować można wśród badaczy sponsorowanych przez Gatesa, w ich środowisku nie ma go w ogóle.
Ludzie młodsi cierpią na niższe wskaźniki chorób przewlekłych, takich jak choroby serca, rak, niewydolność nerek, cukrzyca. Nie dziwi więc fakt, że z powodu tych dolegliwości umierają znacznie rzadziej niż osoby starsze.
Młodzi ludzie są jednak bardziej podatni na specyficzne obrażenia i śmierć z wielu powodów, w tym z powodu podejmowania większego ryzyka, niedojrzałości, impulsywności i presji towarzystwa. Wielu młodym ludziom łatwo zaimponować i są skłonni do naśladowania głupich, szkodliwych zachowań chociażby z mediów społecznościowych, najwyraźniej nie zdając sobie sprawy, że ludzie których naśladują to zwyczajna banda bezmózgów. I to wszystko jeszcze na trzeźwo.
Alkohol zwiększa ryzyko obrażeń i śmierci, ponieważ sprawia, że ludzie robią naprawdę głupie, ryzykowne rzeczy, od wszczynania awantur i bójek, po różnorakie kaskaderskie akrobacje na balustradzie balkonu, kończąc na klasycznym prowadzeniu pojazdów pod wpływem alkoholu. Alkohol zmienia pozornie zwyczajnych ludzi w kompletnych idiotów i sprawia, że ci, którzy już są idiotami, zachowują się jak jeszcze więksi idioci. Sprawia, że zataczający się idioci rodzaju męskiego myślą, że mogą walczyć jak Mike Tyson, a idioci rodzaju żeńskiego myślą, że są księżniczkami, o których względy z reguły walczą wcześniej wspomniani idioci rodzaju męskiego.
Alkohol upośledza twoją ocenę sytuacji, wyłącza zdrowy rozsądek i zwalnia twoje refleksy. Alkohol zwiększa prawdopodobieństwo znalezienia się w niebezpiecznych sytuacjach i zmniejsza zdolność do skutecznego wyjścia z tej sytuacji, czy to poprzez retorykę, ucieczkę czy walkę.
Mówiąc pokrótce - napierdolenie się to idealny sposób na zostanie napierdolonym.
Ponadto, regularne spożywanie alkoholu w nadmiernych ilościach - czy to codziennie, czy podczas weekendowych imprez, tak, czy inaczej - jest szkodliwe i może poskutkować pogorszonym stanem zdrowia w późniejszych latach, ale o tym chyba nie trzeba wspominać.
Jasne, badacze Gatesa stwierdzili, że w 2020 roku, zgodnie we wszystkich regionach świata u osób w wieku 15-39 lat urazy stanowiły większość związanych z alkoholem tzw. DALYs - "disability-adjusted life-years" - DALYs to miara oparta na czasie która łączy lata życia "utracone" z powodu przedwczesnej śmierci oraz lata życia "utracone" z powodu czasu przeżytego w pogorszonym stanie zdrowotnym. W skali światowej, w przedziale wiekowym 15-39 lat urazy stanowiły 66% DALYs związanych z alkoholem w przypadku mężczyzn, a w przypadku kobiet 48%. Urazy związane z transportem drogowym stanowiły 25,9% DALY związanych z alkoholem wśród mężczyzn i 12,7% wśród kobiet w tej samej grupie wiekowej. Samookaleczenia stanowiły 11,7% DALYs związanych z alkoholem wśród mężczyzn i 12,3% wśród kobiet, a przemoc stanowiła 12,4% wśród mężczyzn i 6,7% wśród kobiet.
Gdy ludzie się starzeją (z reguły) dojrzewają. Zakładają rodziny, biorą śluby i tym podobne. W małżeństwach raczej są o wiele mniej skłonni do chodzenia do barów czy klubów i upijania się w nadziei na spotkanie podobnie pijanego idioty. Wstawanie rano do pracy czy czytanie dzieciom książek na dobranoc odsuwa na bok młodzieńcze tendencje. Oczywiście, niektórzy ludzie cierpią na nawrót choroby w połowie życia - zwłaszcza po rozwodzie. Kobiety, które przekroczyły już swój wiek, zaczynają dbać o siebie jak uczestniczki Love Island, a mężczyźni z piwnymi bebzonami i siwiejącymi głowami kupują Harleya Davidsona.
Podczas gdy urazy czy śmierć spowodowane podejmowaniem złych decyzji pod wpływem alkoholu stają się z wiekiem mniejszym zagrożeniem, zachorowalność i śmiertelność z powodu przewlekłych chorób stają się znacznie bardziej powszechne. W miarę starzenia się i zapadania na choroby ludzie często drastycznie ograniczają lub nawet całkowicie zaprzestają picia alkoholu. W niektórych przypadkach może to wynikać z faktu, że ich wcześniejsze nadmierne spożycie alkoholu bezpośrednio przyczyniło się do powstania choroby. W innych przypadkach niepicie jest środkiem zapobiegawczym, mającym na celu zapobiec jeszcze większemu pogorszeniu się istniejącego wcześniej stanu.
W badaniach epidemiologicznych dotyczących alkoholu i powiązanego z nim ryzyka zdrowotnego, które wykazują "krzywą J", tzw. grupa "abstynentów" w rzeczywistości obejmuje osoby, które wcześniej piły alkohol, z pewnością w niektórych przypadkach nadmiernie. W niektórych badaniach każdy, kto twierdził, że nie spożywał alkoholu w ciągu ostatnich 30 dni, był uznawany za "abstynenta"!
Mityczna krzywa jest zniekształcona przez uczestników, którzy nie są prawdziwymi abstynentami, a niektórzy z nich to w istocie zatwardziali pijacy, których wcześniejsze picie dogoniło, mimo że teraz, w czasie badania już nie piją.
Natomiast osoby pijące umiarkowanie nie cieszą się żadnym zbawiennym, ochronnym działaniem alkoholu, ale po prostu czerpią korzyści z nieuzależniającego, rozsądnego spożywania alkoholu nie nastawionego na bicie rekordów.
Gdyby badacze pofatygowali się aby uwzględnić te proste fakty w swoich analizach, mityczna krzywa w kształcie litery J znika. W 2016 roku, współpraca amerykańskich, kanadyjskich i australijskich badaczy odkryła, że bez dostosowania wyników, metaanaliza 87 badań replikowała klasyczną krzywą w kształcie litery J, przy czym osoby pijące mało (1,3-24,9 g etanolu dziennie) i pijące okazjonalnie (<1,3 g dziennie) miały zmniejszone ryzyko śmiertelności (RR = 0,86).
Jednak po dostosowaniu wyników do "abstynentów" i jakościowych cech badań, nie zaobserwowano znacznego zmniejszenia ryzyka śmiertelności u osób pijących mało (RR = 0,97). Analizy wyższych jakościowo badań wolnych od uprzedzeń również nie znalazły zmniejszonego ryzyka śmiertelności dla osób pijących alkohol w małych ilościach. Oszacowania ryzyka dla osób pijących okazjonalnie były podobne do tych dla osób pijących mało i średnie ilości.
Badacze wywnioskowali:
"Szacunki ryzyka śmiertelności z powodu alkoholu są znacząco zmienione przez zaprojektowanie i charakterystykę badań. Metaanalizy dostosowujące się do tych czynników stwierdzają, że spożywanie alkoholu w małych ilościach nie przynosi korzyści netto w zakresie śmiertelności w porównaniu z dożywotnią abstynencją lub okazjonalnym piciem."
Tak więc, jeśli potrafisz kontrolować swoje picie (czego wiele osób zdaje się nie potrafić) i utrzymywać je na rozsądnym i umiarkowanym poziomie, lub zerowym podczas prowadzenia samochodu, oraz nie spożywasz alkoholu w barach, na imprezach i w innych miejscach sprzyjających głupim zachowaniom, to alkohol statystycznie stanowi niewielkie zagrożenie dla zdrowia. Ale nie oszukujmy się, że spożywając porcję alkoholu spożywamy eliksir zdrowia, bo tak nie jest.
Oznacza to, że jeśli nie spożywasz alkoholu lub spożywasz go bardzo rzadko, nie ma w zasadzie żadnego przekonującego powodu zdrowotnego, aby to zmieniać.
Autorzy "Global Burden of Disease 2020 Alcohol Collaborators" poniekąd sami zaprzeczyli twierdzeniu, że główną przyczyną zachorowalności i śmiertelności związanej z alkoholem u osób poniżej 39 roku życia jest uraz fizyczny. Ich własna analiza wykazała, że u "osób w wieku 40-64 lat efekty zdrowotne przyczyniające się do obciążenia związanego z alkoholem przesunęły się w kierunku przewlekłych schorzeń, w tym chorób układu krążenia i nowotworów."
Tak więc odpowiedź na zagadkę magicznej krzywej "J" jest dla nich oczywista, ale wolą przekonywać, że jest to "skomplikowany" problem, wymagający większych funduszy od Fundacji Billa i Melindy Gates.
Krzywa "J" istnieje nie dlatego, że w organizmie znajduje się genetyczny przełącznik, który magicznie włącza się w wieku 40 lat, ale z powodu artefaktu statystycznego i bardzo różnych stylów życia młodych i starszych ludzi.
Kiedy prowadzisz samochód czy znajdujesz się w sytuacji, w której jesteś pretendentem do dostania wpierdolu od rozjuszonych Sebastianów, twój rozum musi być całkowicie sprawny aby uniknąć przykrej sytuacji. W takich właśnie warunkach głównie młodzi ludzie znajdują się w każdy weekend, gdy wsiadają do swoich samochodów i ruszają na imprezy - w stopniu niespotykanym u starszych osób. Znaczna część badań nad wpływem alkoholu na prowadzenie pojazdów potwierdza, że upośledzenie refleksu i zdolności oceny sytuacji zaczyna się już w momencie, gdy stężenie alkoholu we krwi odbiega od zera.
Młodzi ludzie są więc często narażeni na najgorsze z obu światów - środowisko o podwyższonym ryzyku przemocy oraz odurzenie substancją, która upośledza ich refleksy i zdolność oceny sytuacji w czasie, gdy najbardziej ich potrzebują. Efektem końcowym jest liniowa zależność między spożyciem alkoholu a zachorowalnością i śmiertelnością wśród młodych ludzi.
Gdyby wziąć grupę osób powyżej 40. roku życia i umieścić ich w tych samych okolicznościach, alkohol najprawdopodobniej wykazałby podobny związek z zachorowalnością i śmiertelnością. Zamiast tego jednak, starsi ludzie prowadzą bardziej ustabilizowane życie, a przewlekłe choroby zwyrodnieniowe stanowią dla nich najważniejsze prawdziwe zmartwienie (pamiętajny, że mityczne wirusy, których nie udało się wyizolować przy użyciu jakichkolwiek nieabsurdalnych metod, nie stanowią prawdziwego zmartwienia zdrowotnego). W tej grupie często unika się alkoholu, aby oszczędzić sobie późniejszych chorób.
W rezultacie tego wszytkiego otrzymujemy mylącą krzywą na wykresie, która jest delikatnie mówiąc nieodpowiedzialnie promowana jako dowód na to, że umiarkowane spożycie alkoholu daje korzyści zdrowotne w porównaniu do abstynencji.
źródła:
https://www.thelancet.com/journals/lance...9/fulltext
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/17478320/
https://www.sciencedirect.com/science/ar...via%3Dihub
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4803651/
https://one.nhtsa.gov/people/injury/rese...index_.htm
https://www.theguardian.com/society/2022...tudy-finds
20.10.2022, 09:13
Ja pije od 10 lat i sie dobrze czuje a piwko zawsze najlepsze na zwala i schizy
20.10.2022, 10:05
Jeden rabin powie tak, drugi rabin powie nie. Alkohol to generalnie trucizna dla organizmu. Do tego duzo kalorii. Sa badania, ktore pokazuja korzystny wplyw alkoholu w specyficznych przypadkach. Np. tzw "lampka koniaku" u osob z niskim cisnieniem Jest tylko jedno ale. Zeby uzyskac terapeutyczny efekt, trzeba utrzymywac takie samo, terapeutyczne stezenie. Nie da sie tego zrobic, bo organizm buduje tolerancje, uzalezniajac fizycznie. Wiec trzeba by zwiekszac dawki i stosowac caly czas - co skutkuje wiadomo czym. Nie ma czegos takiego jak umiarkowane spozywanie alkoholu. Alkohol sie pije lub nie. Jak robimy to okazjonalnie, to po prostu organizm radzi sobie z jego negatywnymi skutkami. Trzeba pamietac, ze to przeciez substancja psychoaktywna, pozytywne uczucia w trakcie picia sa potem rekompensowane przez negatywny stan organizmu. Ten tzw. kac moralniak, to nic innego jak wyplukanie z neuroprzekaznikow. Jak ktos pije od 10 lat jedno piwko dziennie i nic mu nie jest, to niech sprobuje nie wypic go przez kilka kolejnych dni. Mysli beda gonic tylko za tym piwkiem. Ktos to nazwie "przyzwyczajenie". Dokladnie tak, bo przyzwyczajenie to uzaleznienie od czegos, z czym trudno sie rozstac. Oczywiscie generalizuje, bo na picie alkoholu ma wplyw wiele czynnikow. Kultura, w czym i gdzie wyrastamy, z czym kojarzymy alkohol. Podchodzic jednak do niego trzeba w taki sam sposob jak do dragow. Kazde picie niesie ze soba ryzyka
YOUR ATTORNEY
20.10.2022, 10:39
Każdy dziadzia Ci powie, że tzw " pięćdziesiątka" spirytusu albo dobrego bimberku przechylana
2-3 razy w tygodniu wspomoże krążenie jak i lepsze samopoczucie.
Generalnie jeśli chodzi o prozdrowotne spożywanie minimalnych ilości, to powinien być to wysokoprocentowy alkohol.
Wódka i wszystko co poniżej nie będzie miała takich właściwości jak spiryt czy bimber.
2-3 razy w tygodniu wspomoże krążenie jak i lepsze samopoczucie.
Generalnie jeśli chodzi o prozdrowotne spożywanie minimalnych ilości, to powinien być to wysokoprocentowy alkohol.
Wódka i wszystko co poniżej nie będzie miała takich właściwości jak spiryt czy bimber.
NIE dla OPIO !!!
#Pudzilla#Ferdzio#ktonastępny?
#Pudzilla#Ferdzio#ktonastępny?
20.10.2022, 10:52
kot_kreskowy co do rad dziadzi pelna zgoda. Ma 100% racji. Tylko teraz zabron dziadzi pobierania tego lekarstwa. I zobaczysz, ze bedzie kwekal. A problemy z krazeniem o jakich bedzie mowil oraz dobrym humorem beda wlasnie efektem z odbicia. Powtorze, bardzo duzo zalezy od naszego podejscia. Mi odkad bylem dzieckiem, Mama na kazdy wyjazd poza dom, dawala butelke spirytusu, a na kazdy bol brzucha pilem 50tke spirytusu z pieprzem. I dzialalo. Nie jednak wg rozumienia Mamy, ze to pomaga na brzuch, tylko uspokajalo i pomagalo zasnac. A w trakcie snu organizm sam sobie radzil. Alkohol to depresant, uspokaja i rozluznia w najmniejszych dawkach. Niestety jest trucizna, nawet w tych najmniejszych.
YOUR ATTORNEY
20.10.2022, 10:54
Zgadza się w pełnej okazałości😎
NIE dla OPIO !!!
#Pudzilla#Ferdzio#ktonastępny?
#Pudzilla#Ferdzio#ktonastępny?
02.12.2022, 04:46
beeniepatu zgadzam się - alkohol to trucizna legalnie sprzedawana, tak samo jak papierosy to narkotyki silnie uzależniające.
Ale to jest nic. Są 3 produkty ogólnie dostępne, które także mają wpływ na nasz organizm i to nie ten pożądany, na dodatek są białe Co to takiego? Ktoś zgadnie?
Ale to jest nic. Są 3 produkty ogólnie dostępne, które także mają wpływ na nasz organizm i to nie ten pożądany, na dodatek są białe Co to takiego? Ktoś zgadnie?
03.12.2022, 22:19
heh moja mama od zawsze mówi, ze wszystko na odwrót robię. Do 40 piłam, po 40 przestałam