Forum TOR
Już teraz zapraszamy na nasze forum w sieci TOR.dopal67vkvim2qxc52cgp3zlmgzz5zac6ikpz536ehu7b2jed33ppryd.onion
Kopiuj adres
Jak odmówić, gdy jest presja znajomych?
04.03.2025, 18:09
(04.03.2025, 12:07)kurvvisko napisał(a): @"kot_kreskowy" dlatego w takich sytuacjach ja bywam dość agresywny, brutalny i wulgarny, a że to poskutkuje opinią, że jestem chamem itd, to już w chuju to mam. Może nawet się ta znajomość zakończyć i tyczy się to nie tylko namawiania do czegoś, na co nie mam ochoty, ale też do pytań, na które nie chcę i nie zamierzam odpowiadać. Często w robocie się szło spotkać z taką wścibskością, w końcu mi odpuścili
Oczywiście, że lepiej załatwiać sprawę asertywnie i kulturalnie, ale często gęsto się nie da.
Mówisz moim językiem.
I miałem dokładnie to samo w pracy.
Dopiero jak bardzo dosadnie powiedziałem dość, skończyło się fisiowanie czy inne pierdolenie.
Nie pozwolę sobie wchodzić na głowę, nie ma opcji.
04.03.2025, 18:53
@"kot_kreskowy" u mnie dalej se lubią coś poklachać, ale ja już to zlewam i zawsze mówię "bo tak", "bo nie". Więc już nawet nie dopytują.
Podstawą odwagi w byciu sobą jest odwaga w byciu nielubianym.
Jeżeli przestanie mieć znaczenie, co ludzie myślą o tobie - sięgniesz po wolność
08.03.2025, 15:35
Jak do twoich znajomych nie dociera po prostu "nie dziękuję" to niezbyt dobrze o nich świadczy. Uważaj z kim się zadajesz. Prawdziwi przyjaciele nie wywierają presji w ten sposób.
22.03.2025, 22:29
(02.03.2025, 21:09)anon napisał(a): Tak jak w tytule.
Ma ktoś sposoby ma asertywne "nie, spierdalaj"? Ostatnio piszą do mnie koledzy, którzy lubią wypić litr wódki na łeb i pojechać na mefie z tydzień. Ja ważę 80kg a oni 110 xD. Problem jest taki, iż oni chcą abym pił równo, co jest nie możliwe bo nie mam tolerancji, ani masy na to.
Jak odmówię w stylu: " Nie dzięki, już mi wystarczy", to często wychodzą z tekstami: "no co ty kurwa ziomeczek, słaby taki, we no szoguna na hejnał wypij bo głupoty pierdolisz".
Z alko to nawet mniejszy problem. Raz mi sugerowano klefa od " matiego z klatki". Musiałem z godzinę odmawiać tego klefa, ale jak się okazało, to warto było. Gość co mi sugerował temat, trafił do szpitala na SOR z ostrym zapaleniem trzustki i rozjebanymi nerkami. (Ogólnie nie bierzcie takich syfów od ledwo co poznanych takich ludzi.).
I jak sądzicie? Lepiej nie pić z nimi czy ktoś jest tutaj psychologiem i zna jakieś triki na uspokojenie alkoholików i ćpunów? Przez brak asertywy, już nie raz padłem z kacem na jutro. Obawiam się, że raz się opije i z braku rozumu wezmę towar co mnie rozjebie jak Krzyżaków pod Grunwaldem.
No niestety u mnie było kiedyś tak, że albo dużo, albo wcale, zostałem przy wcale, bo nie da się tego nawet mimo planów racjonalnie dawkować…
Zrób tak samo, wyjdziesz lepiej na tym.
Nie było żadnych ciastek, więc kupiłem zaprawę murarską !
31.07.2025, 23:48
Zastanowiłbym się co daje ta relacja?
Bazując na tym dość krótkim poście jest ewidentnie toksyczna. Nie dość, że namawiają do brania i przekraczania swoich granic, to jeszcze nie szanują Twojej decyzji, która w takich sytuacjach powinna być TYLKO Twoim wyborem. Ponad to przez ich podejście do raczenia się substancjami inne sfery Twego życia cierpią np. przez te raczej nieplanowane kace. Nie szanują swojego i Twojego zdrowia proponując sort, który mógły być raczej trutką na szczurą i ignorując protesty dotyczące zażywania leków (a raczej nie brzmią na osoby znające się na interakcjach poszczególnych medykamentów z tym co wrzucają w siebie).
Każda relacja jest oparta na wzajemności. Ewidentnie jesteś traktowany przedmiotowo, jako dodatek do ich maratonów a nie podmiotowo, jako wartościowy i integralny element wspólnego spędzania czasu. Nie jest to zbyt odkrywcze, ale zerwałbym jak najszybciej kontakt na Twoim miejscu.
Jeżeli ważnym dla Ciebie jest aspekt towarzystwa, z którym też można coś wziąć, oprócz alkoholu (co rozumiem) to poszuakłbym innej grupy. Bo przy tych ludziach raczej nie chciałbyś zgonować, nie czułbyś się bezpiecznie, że jeżeli coś Ci się stanie/odpierdoli to będą chcieli i wiedzieli jak Ci pomóc. A jako, że ewidentnie wywierają dużą presję i tratują wszelkie granice, to pewien najebany w trzy dupy geniusz mógłby Ci do trunku dosypać tego stuffu.
Asertywność jest trudna do wypracowania, zwłaszcza jak jest się "atakowanym" od paru frontów na raz, ale w tym przypadku raczej nie warto próbować nawet wzmacniać granice i jakoś redefiniować formę relacji, bo tutaj nawet nie ma gruntu, na którym taką pracę dałoby się podjąć.
Bazując na tym dość krótkim poście jest ewidentnie toksyczna. Nie dość, że namawiają do brania i przekraczania swoich granic, to jeszcze nie szanują Twojej decyzji, która w takich sytuacjach powinna być TYLKO Twoim wyborem. Ponad to przez ich podejście do raczenia się substancjami inne sfery Twego życia cierpią np. przez te raczej nieplanowane kace. Nie szanują swojego i Twojego zdrowia proponując sort, który mógły być raczej trutką na szczurą i ignorując protesty dotyczące zażywania leków (a raczej nie brzmią na osoby znające się na interakcjach poszczególnych medykamentów z tym co wrzucają w siebie).
Każda relacja jest oparta na wzajemności. Ewidentnie jesteś traktowany przedmiotowo, jako dodatek do ich maratonów a nie podmiotowo, jako wartościowy i integralny element wspólnego spędzania czasu. Nie jest to zbyt odkrywcze, ale zerwałbym jak najszybciej kontakt na Twoim miejscu.
Jeżeli ważnym dla Ciebie jest aspekt towarzystwa, z którym też można coś wziąć, oprócz alkoholu (co rozumiem) to poszuakłbym innej grupy. Bo przy tych ludziach raczej nie chciałbyś zgonować, nie czułbyś się bezpiecznie, że jeżeli coś Ci się stanie/odpierdoli to będą chcieli i wiedzieli jak Ci pomóc. A jako, że ewidentnie wywierają dużą presję i tratują wszelkie granice, to pewien najebany w trzy dupy geniusz mógłby Ci do trunku dosypać tego stuffu.
Asertywność jest trudna do wypracowania, zwłaszcza jak jest się "atakowanym" od paru frontów na raz, ale w tym przypadku raczej nie warto próbować nawet wzmacniać granice i jakoś redefiniować formę relacji, bo tutaj nawet nie ma gruntu, na którym taką pracę dałoby się podjąć.






